Od 9:00 można już jeździć na nowo otwartym mostem w Sędziszowie Małopolskim
Otwarcie w czwartek następuje po blisko półrocznej przerwie. To bardzo newralgiczna przeprawa dla funkcjonowania ruchu kołowego w Sędziszowie Małopolskim. Ulica 3- go Maja prowadzi od ważnego skrzyżowania z ulicami Wspólną, Węglowskiego i Fabryczną w kierunku Rynku i dalej do wschodniej części miasta.
Co gorsza jedyne dwa objazdy prowadziły obwodnicą w ciągu drogi 94 lub przez newralgiczne skrzyżowanie przy wiadukcie kolejowym. Spotykają się tu ulice Borkowska, Kroczki, Armii Krajowej i Partyzantów. Przez ostatnie pół roku na tych dwóch ostatnich ulicach kierowcy permanentnie stali w korkach. Wszystko przez nieszczęśliwą organizację ruchu na skrzyżowaniu. Pierwszeństwo mają tu kierowcy jadący ulicami Kroczki i Borkowską czyli wiaduktem. Tymczasem wydaje się , że najwięcej aut porusza się skrzyżowaniem ciągiem ulic Armii Krajowej od strony placu targowego w kierunku Kroczki i z powrotem.
W najgorszej sytuacji są natomiast kierowcy , którzy włączają się do ruchu na skrzyżowaniu od strony osiedla 500-lecia , czyli ulicą Partyzantów. Wszyscy maja przed nimi pierwszeństwo. Najłatwiej było z Partyzantów skręcić w prawo w ulicę Armii Krajowej. Dlatego ci, którzy chcieli w godzinach szczytu komunikacyjnego pojechać na wprost lub w lewo znaleźli sprytny objazd. Skręcali w prawo a ulice AK, a potem przed targiem, w lewo na drogę prowadzącą na dworzec PKS i następnie już łatwo włączali się do ruchu na ulicy Kroczki.
O tym, że skrzyżowanie ma fatalne rozwiązanie pierwszeństwa wiadomo było jeszcze przed jego uruchomieniem. Samorządowcy z powiatu nie mieli jednak wystarczającej siły przebicia, by zmusić kolej budującą wiadukt do innego rozwiązania. Jedynym sensowym w tym miejscu wydaje się budowa ronda.
To wiązałoby się jednak z kosztownymi przekładkami sieci podziemnych zarówno kablowych jak i wodociągowych. Wielu kierowców zastanawia się jednak dlaczego nie można tu wprowadzić po prostu innej organizacji ruchu na wzór tej, która jest w Kolbuszowej. Tam rondo w centrum miasta wyznaczają po prostu wymalowane na jezdni linie i ruch jest płynny.
Przebudowa mostu na potoku Gnojnica kosztowała ponad 4 miliony złotych. Drogowcy tak naprawdę wybudowali nową przeprawę a do tego ustabilizowali brzegi potoku przed i za mostem. Kierowcy nie odczują zapewne wielkiej różnicy w komforcie jazdy w porównaniu ze stanem sprzed remontu. Jezdnia jest tu teraz jednak nieco szersza. Poprawił się tez stan i szerokość chodników.
Najważniejsze, że zażegnano ryzyko zawalenia się przeprawy. Most pomyślnie przeszedł próbę obciążeniową, która nie wykazała żadnych problemów.
Dlaczego otwarcie nie nastąpiło początkiem grudnia, tak jak w listopadzie zapowiadało ropczyckie starostwo? Według starosty Witolda Darłaka, na opóźnienie wpłynęły brak wydania odpowiednich dokumentów, padający śnieg i… koronawirus. Przypomnijmy, początkowo zapowiedzi mówiły, że inwestycja zostanie oddana do użytku najpóźniej 10 grudnia. Dzień przed tą datą starostwo wydało jednak komunikat, w którym powiadomiło, że „[…] w związku z zaistnieniem sytuacji niezależnych od inwestora termin oddania do użytku mostu ulegnie przesunięciu […]”. Czym są „sytuacje niezależne tego w wydanym przez urząd komunikacie nie napisano.
Starosta, podczas grudniowej sesji rady powiatu wytłumaczył o co chodzi. – W wydziale dróg w starostwie mieliśmy ognisko koronawirusa. Niestety, okazało się, że większość pracowników nie jest zaszczepiona, więc musieli pójść na kwarantannę. A skoro poszli na kwarantannę, to pewnych dokumentów, które trzeba było przygotować do zakończenia inwestycji, nie przygotowali – twierdził Darłak
W obsuwie z zakończeniem inwestycji swoje zrobiła też pogoda. – Spadł śnieg i z tego co mi wiadomo, również przyhamowało to wykonawcę- wyjaśniał starosta.
Trzecim podanym przez samorządowca powodem, dla którego trzeba było opóźnić oddanie przeprawy do użytku, jest kwestia znajdującego się blisko mostu budynku, w którym mieści się sędziszowska filia urzędu pracy. Pojawiały się obawy, czy trwające prace nie wpłynęły na trwałość konstrukcji. Trzeba było zlecić więc ekspertyzę, która wykazałaby, czy filia pośredniaka nie została uszkodzona przez budowę mostu.
– Już wiemy, że nic się tam nie stało. Ekspertyzę już mamy i wykazała ona, że wszystko jest w porządku. Ale inżynier, który miał sprawdzić stan tego budynku, też nie mógł tego zrobić w ustalonym wcześniej terminie. Zbieg tych wszystkich okoliczności sprawił więc, że stało się to, co się stało – oznajmił Darłak.
Podobne wpisy