Błękitni Ropczyce poskromili Koronę Rzeszów, ale mają małe szanse na awans – ZDJĘCIA
Miało być miejsce w ścisłej czołówce, a jest siódma pozycja, ze stratą 13 punktów do lidera z Wiązownicy. Mimo wszystko, gracze Błękitnych Ropczyce zimową przerwę spędzą w niezłych humorach, bo na koniec rundy jesiennej pokonali kandydata do awansu – Koronę Rzeszów.
Ropczycka drużyna przystępuje do tego spotkania solidnie zmotywowana. Błękitni będąc podrażnieni ostatnią stratą punktów w wyjazdowym meczu z Głogovią Głogów Małopolski chcą udowodnić, że nie zasługują na obecne miejsce w tabeli i od pierwszego gwizdka sędziego ruszają do ataku.
Ropczycka drużyna jest też bardzo dobrze przygotowana do tego spotkania. Wszyscy zawodnicy wychodzą na boisko maksymalnie skoncentrowani. Po kilkunastu minutach błędu jednak nie uniknął prawy obrońca, Michał Kukla.

Popularny „Karakan” sfaulował jednego ze swoich przeciwników w polu karnym. Warto dodać, że Kukla w drugiej połowie grał bezbłędnie w obronie i popisał się jeszcze kilkoma odważnymi ofensywnymi próbami.
– Korona w wielu meczach miała rzuty karne i byliśmy prawie pewni, że w meczu z nami również będzie miała – zaznacza Przemysław Kulig, prezes Błękitnych.
Na taką ewentualność dobrze swoich podopiecznych przygotował trener Andrzej Szymański. Wiedział, że wykonywać karnego będzie Maciej Maślany, jego były podopieczny.
– Poinstruował Grześka, w którą stronę Maślany będzie uderzał. Reszta – to jednak kunszt naszego bramkarza. Nie kojarzę w tej lidze bramkarza, który umiałby „wyciągnąć” takie uderzenie – podkreśla Kulig.
Flasza broniąc „jedenastkę” znacznie ułatwił zadanie kolegom z pola. Do przerwy było 0:0 i nasza drużyna, po zmianie stron, mogła realizować wcześniej nakreślony plan.
Błękitni wynik otworzyli po błędzie bramkarza gości – Pawła Pawlusa. Po dograniu Huberta Siepierskiego doświadczony golkiper nie złapał poprawnie piłki, a czujny był Łukasz Kosiba, który skierował ją do siatki.
– Może i bramkarz Korony popełnił błąd, ale my wcześniej umieliśmy zagrozić jego bramce. Inna sprawa, że pewnie inaczej by się nam grało, gdyby goście wykorzystali rzut karny. Tak naprawdę, Korona w tym meczu nie była dla nas wielkim zagrożeniem. My prowadziliśmy grę, zaliczyliśmy niezły mecz i zasłużenie wygraliśmy – oceniał Andrzej Szymański, trener Błękitnych
Podobne wpisy