Darlak-nos

Darłak ma złamany nos, ale Błękitni Ropczyce powalczą z Igloopolem Dębica o pełną pulę

Przegrana z Arłamowem Ustrzyki Dolne sprawiła, że Błękitni Ropczyce znaleźli się w strefie spadkowej. Zespół jednak mocno mobilizuje się na ważny wyjazdowy mecz z Igloopolem Dębica. Potem nie mniej istotne starcia z Sanokiem i Kamieniem.

Wyniki najbliższych trzech ligowych meczów Błękitnych mogą w dużym stopniu zdecydować o tym, czy nasz zespół utrzyma się w rozgrywkach czwartej ligi. – Trzeba wszystko postawić na jedną kartkę i wygrać te trzy mecze – ocenia Przemysław Kulig, prezes Błękitnych. Ropczycki zespół musi wyciągnąć wnioski z porażki z Arłamowem.

Błękitni podejmowali rywala z Ustrzyk Dolnych bez kontuzjowanego Sylwestra Bigdonia. Wcześniej było jasne, że za kartki pauzować będzie Michał Ogrodnik. O porażce zdecydowały dwie stracone bramki w pierwszej połowie. – Obie można nazwać głupimi, bo może i Arłamów był groźny, ale przy trafieniu 1:0 wydarzyło się sporo dziwnych rzeczy – ubolewa Hubert Siepierski, pomocnik Błękitnych. Zaskakująco łatwo Arłamów zdobył swojego drugiego gola. Przy rzucie rożnym niepilnowany został Radosław Macnar i z bliskiej odległości pokonał uderzeniem głową Kamila Dybskiego. Przed zmianą stron nasz zespół nie zdołał zagrozić bramce gości.

News will be here

Jeden gol to za mało

W przerwie jednak ropczycki zespół był solidnie zmotywowany przez trenera Romana Gruszeckiego. – Wyszliśmy na drugie 45 minut z przekonaniem, że możemy jeszcze ten mecz wygrać. Tak nas nakręcił trener. Szkoda, że gola na 1:2 zdobyliśmy tak późno – mówi Siepierski. Błękitni długimi momentami przeważali, ale Arłamów też mądrze się bronił. – Ustrzyki piłkarsko wyglądają na solidny zespół. Grali solidnie. Mieli dynamicznych zawodników na skrzydłach – przyznaje Siepierski. Błękitni byli rozczarowani tym, że sędzia z Jarosławia, Konrad Tomczyk, oszczędzał środkowego pomocnika przyjezdnych – Kamila Walaszczyka. Były gracz m.in. Resovii mając już na koncie żółtą kartkę dopuszczał się kolejnych zdecydowanych fauli. – Naszego „Timona” (Szymon Piwowar – od. red.) sędzia w końcówce nie oszczędził i dał mu czerwoną kartkę po dwóch żółtych. Nie mówię, że Szymek dostał nie niesłusznie, ale Walaszczyk „czerwień” powinien zobaczyć około 60 minuty – ocenia Kulig.

Błękitni przegraną z Ustrzykami Dolnymi sprowadzili na siebie większą presje w walce o utrzymanie. – Nie wyobrażam sobie tego żebyśmy spadli. To prawda, że z Arłamowem nie graliśmy dobrze. To był też ważny mecz, bo graliśmy z rywalem, z którym bezpośrednio ścigamy się o utrzymanie, ale ta porażka nas nie skreśla. Do końca rundy dużo meczów i do każdego spotkania będziemy przystępować z nadzieją na punkty – zapowiada Siepierski.

W najbliższej kolejce Błękitni powalczą na wyjeździe z Igloopolem Dębica. Kibice życzą sobie powtórki z wyjazdu do Pilzna, gdzie dwa tygodnie temu nasza drużyna wygrała 3:0. – Mecze w Pilźnie to trochę inna dyscyplina sportowa. Tam jest bardzo mało miejsca. W Dębicy będziemy grać na większym boisku i myślę, że to wyjdzie z korzyścią dla naszej drużyny – ocenia Siepierski.

Szanse Błękitnych rosną przez powrót po pauzie za kartki Michała Ogrodnika. Pauzować niestety będzie musiał Szymon Piwowar. Nie zagra raczej Sylwester Bigdoń. – Wiemy o co walczymy, ale ja teraz nie patrzę w tabelę, to nie ma sensu. W obecnym układzie jeszcze może być sporo przetasowań, jeszcze sporo się może wydarzyć – zaznacza Siepierski.

Po operacji nosa

Przegrana w meczu z Arłamowem to po części efekt tego, że prawie całą drugą połowę ropczycki zespół musiał sobie radzić bez Bartosza Darłaka. Kluczowy obrońca Błękitnych na początku drugiej połowy dostał w nos od jego z rywali. Nos został złamany i Darłak w weekend przeszedł już operację. Prezesa Błękitnych podbudowuje fakt, że sam Darłak nie myśli o długim odpoczynku. Środkowy obrońca raczej nie zagra w sobotnim meczu z Igloopolem, ale najpewniej pomoże już w środowym starciu Ekoballem Stalą Sanok.

Darłakowi chętny pomóc jest Siepierski. – Mam w domu specjalną maskę, z którą można grać. Używałem kiedy sam złamałem nos i chciałem grać. Pożyczę koledze – deklaruje. Darłak jest teraz jednym z kluczowych zawodników Błękitnych. – Bartek to wartość dodana naszej drużyny – podkreśla Siepierski. Dla losów naszej drużyny kluczowe będą najbliższe tygodnie i wyniki z zespołami, które są zdecydowanie w zasięgu Błękitnych. – Nie można kalkulować, nie będziemy oglądać się na to, co zrobią rywale. Pomóc możemy tylko sobie sami, swoją skuteczną grą – ocenia skrzydłowy Błękitnych. Kolejny poprawny mecz w linii ataku rozegrał sprowadzony zimą Patryk Maciosek. Nowy napastnik pasuje do koncepcji trenera R. Gruszeckiego. Potrafi dłużej utrzymać się przy piłce, a tego od niego wymaga trener. 

Bez strat u siebie

Wszyscy w klubie wiedzą, że walka o utrzymanie będzie trudna, ale jeszcze nikt nie bierze pod uwagę czarnego scenariusza i spadku. – Musimy jednak mecze u siebie wygrywać albo chociaż remisować. Z Arłamowem mieliśmy przy stanie 0:0 dwie bramkowe okazje i powinniśmy przynajmniej jedną z nich zamienić na gola. To był mecz, w którym pierwsza bramka ustawiała dalszy jego przebieg – opisuje prezes Błękitnych. Wszystkich, w tym prezesa, optymizmem napawała gra w ofensywie w drugiej połowie. – Pokazaliśmy, że jesteśmy groźni, ale szkoda, że nadal zdarzają nam się błędy w obronie. Tu jest nad czym pracować, bo takie nieporozumienia, jak przy golu na 0:2, nie powinny się nam zdarzać – ocenia Kulig. Rywal z Ustrzyk Dolnych pokazał też, że chce skończyć sezon bliżej środka tabeli. – Arłamów pokazał, że jest mocny, zrobił dobre transfery przed rundą. Nie zawsze wynik wszystko odzwierciedla. Moim zdaniem my w sobotę zagraliśmy lepiej niż w Ustrzykach jesienią. Wtedy wywalczyliśmy punkt, teraz nic. Igloopol gra tak samo jak my, o utrzymanie, więc trzeba się nastawiać na twarde granie – podkreśla Kulig.

W najbliższej kolejce (2 kwietnia): Igloopol Dębica – Błękitni (s. 15).

Zaległy mecz (6 kwietnia): Błękitni – Ekoball Sanok (śr. 16.30).