nowy_marianbaran

Zabierz się na wycieczkę w przeszłość

Zdjęcie z 15.01.1950 roku. Marian Baran na tle pałacu (widzianego od strony północnej części skarkówki). Na fotografii dość wyraźnie widać, że boczne dobudówki z 1938 roku są piętrowe, czyli wyższe niż obecnie. Jest to zgodne z relacjami świadków. FOTO: ARCH. RODZINNE MARIANA BARANA

 

Na podstawie dostępnych źródeł pisanych i relacji świadków tamtych wydarzeń, w tym pana Mariana Barana, Zofii Taczuk z domu Totoń, relacji świętej pamięci pana Biedronia, relacjom Jana i Marii Flisaków oraz własnej pamięci zrekonstruowałem obraz parku i pałacu (w pamięci ludzkiej „dwór” zawsze funkcjonował jako „pałac”- JF) w Górze Ropczyckiej końcem lipca 1938 roku. Zapraszam na wycieczkę po Górze jakiej już nie ma.


Ruszasz w drogę
Wyobraź sobie, że wyruszasz do Góry Ropczyckiej w przeddzień odpustu św. Jakuba. Zbliżasz się od strony Sędziszowa Młp. Góra wiosenną porą wygląda zjawiskowo: z daleka, od strony Ropczyc, widać wzgórze pokryte kwitnącymi sadami, ogrodami. Ponad drzewa sięgają wieże miejscowego kościoła parafialnego i szczyt pałacu hrabiów.

News will be here

 

 

Ogrody i sady
Drogę zaczynasz od Świerszczyny, małego lasku dębowego, który nie wiedzieć czemu, nazwano właśnie Świerszczyną. Wzdłuż drogi dostępnej dla wszystkich, po lewej stronie biegnie specjalna droga hrabiowska. Podążasz nią. Przed figurami świętych, na lewo od drogi, rosną truskawki. Dalej widać dużą powierzchnię obsianą makiem. Po drodze minąłeś leciwe kasztany, posadzone w alei wokół drogi „publicznej”. Przy lipach otaczających figury św. Stanisława i św. Wojciecha, skręcasz w lewo: podążasz drogą łączącą świętych z trzecim stawem. Po twojej prawej stronie szpaler drzew, głównie lip ograniczających założenie architektoniczne parków i ogrodów. Dalej na prawo rozciągają się ogrody i sady. Uwagę przykuwają górujące dęby stożkowe, modrzew i platan klonolistny. Niedaleko platanu widać altankę o ażurowej konstrukcji.

 

 

ˇPrawdopodobnie na początku lat pięćdziesiątych pałac w Górze Ropczyckiej został częściowo przebudowany. Między innymi obniżono obie przybudówki. FOTO: K.IGNAS

 

Tam nad trzecim stawem
Po przebyciu kilkuset metrów docierasz nad trzeci staw. Tam zrobione z desek małe molo. Na nim Zofia i Andrzej Tarnowscy. Jesteś zaskoczony: to właściciele majątku Góra Ropczycka i są w strojach kąpielowych (jednoczęściowych). Być może dopiero co wyszli z kąpieli, być może się tylko opalają. W stawie widzisz tuż pod powierzchnią wody duże czerwone karpie. Od lewej strony spomiędzy krzewów rosnących pod rozłożystymi topolami, lipami i kasztanami wyłania się grupa chłopców. Hrabia zauważa ich. Pewnie myśli sobie, że to te urwisy, które nieraz wślizgały się przez szparę w płocie ze sztachet na teren parku Buczyna. Ale hrabia nie jest skory do karania.

 

Wyścig
Gospodarz każe chłopcom stanąć obok stawu i ścigać się tam i z powrotem do rowu, którym nadmiar wody ze stawów odpływa do rzeki Budzisz (ok. 50 metrów). Chłopcy to Marian Baran , jego brat Michał, Adam Pupa, Czesław Klamut i Kazek Mazek. Wszyscy przystępują do wyścigów. Wygrywa Adam Pupa, nie tyle dzięki szybkości, ile silnej posturze. Kiedy biegli, odpychał na bok tych, którzy zagrażali jego zwycięstwu. Tak więc zwycięzca Adam dostaje od hrabiego złotówkę, reszta chłopców otrzymuje dalszych kilka złotych do podziału. Dla nich to olbrzymia gratka, tym bardziej, że nazajutrz w parafii jest odpust św. Jakuba.

 

Ta piękna, smukła blondynka dobrze zapisała się w pamięci społeczeństwa Góry Ropczyckiej. Bez sztucznego „bratania się

 

Co widać zza płotu
Słyszysz, jak oddalający się Marian Baran opowiada o wcześniejszych spotkaniach z gospodarzami pałacu. Tylko przelotnie widział hrabiostwo. Na co dzień pałac i park jest niedostępny dla postronnych. Całość jest ogrodzona płotem ze sztachet. Marianek mówi, że hrabina bardzo często wspomaga podchodzących pod pałac żebraków i biedaków. Jest bardzo litościwa, żebrakom daje wsparcie. Bardzo dobrze o hrabinie mówi pani Pawłowska, żona zarządcy majątku – przypomina sobie młody Marian. Chłopiec opowiada jak raz przez płot widział powitanie hrabiego, gdy ten powrócił z polowania, być może z Afryki.

 

Andrzej Tarnowski wraca z polowania
– To był wieczór – mówi mały Marian – Wokół dziedzińca pałacu jeździli konno jeźdźcy, a moździerze – wiwatówki – strzelały na powitanie.
Chłopiec pamięta, że moździerz wyglądał jak kawałek rurki z nacięciem od spodu. Do rurki był wsypywany proch, a następnie do nacięcia wkładany rozżarzony drut. Wtedy następował zapłon i wylatywały strumienie ognia. Tak witano hrabiego Andrzeja Tarnowskiego po powrocie z zagranicznego polowania.

 

Jeszcze imieniny Zofii
Mały Marian przypomina sobie też imieniny hrabiny. – To było w maju – mówi. Razem ze szkołą ludową z Góry Ropczyckiej przyszedł do pałacu, aby złożyć hrabinie życzenia imieninowe. Właściwie, to uczniowie nie byli w samym pałacu, tylko w kuchni (dobudówka od strony drogi). Pamięta, że zwrócił uwagę na kontakty, te od prądu elektrycznego. Ściany były normalne. Wrażenie na nim zrobił jeszcze balkon, był od strony dziedzińca na całej długości pałacu. Na balkonie stało pełno kwiatów. Na imieninach były również podopieczne Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny z Dębicy, które przyszły z Ochronki w Zagorzycach. Jakaś mała 10- letnia Zosia recytowała wierszyk:

Dzień dobry Jaśnie Pani Hrabiny
Proszę się nie gniewać
Na Twe imieniny
Będziemy Ci śpiewać
Niech nigdy nie zwiędną kwiaty Twojej wiośnie
Niech Ci upływają te lata radośnie

 

Lody
Poczęstunek dla uczniów następuje również w części kuchennej, w dobudówce od strony drogi. Dalej Marianek nie pamięta, co było, spotkana Zosia Totoń opowiedziała mu, że dzieci dostały coś do jedzenia, a na deser były pyszne lody śmietankowo – kakaowe. To były pierwsze lody w jej życiu. Niestety, żołądeczki dzieci nieprzyzwyczajone do hrabiowskich rarytasów niewiele po opuszczeniu pałacu zwracają zawartość.

 

Buczyna
Znad trzeciego stawu, gdzie pozostaje opalające się hrabiostwo, ruszasz dalej na południe. Po minięciu trzech stawów wchodzisz w głęboki parów. Zbocza porastają stare, potężne buki, klony, gdzieniegdzie graby i akacje (grochodrzewy). Czujesz zapach lasu, woń grzybów. Na pierwszej górce koło stawu (od strony Góry) rosną prawdziwki, a kozaki wzdłuż ścieżki od strony pól. Za buczyną jest pole kościelne i kilka pól chłopskich. Stamtąd dobiegają odgłosy zwierząt gospodarskich.

 

Sprzęty z kaplicy grobowej Starzeńskich.
Ścieżką dochodzisz do kaplicy grobowej Starzeńskich. Pewnie niedawno odbyła się tu Msza św. Otwierasz metalowe drzwi, twoją uwagę zwracają głowy lwów, zdobiące skrzydła drzwi. We wnętrzu po obu stronach ołtarza portrety, chyba Kazimierza Starzeńskiego i jego żony, włoskiego podobno malarza. Z lewej strony płaskorzeźba w kamieniu przedstawiająca kobietę naturalnej wielkości niosącą urnę czy dzban. Być może to nawiązanie do biblijnego motywu przechodnia niosącego dzban gliniany, który zaprowadził uczniów Chrystusa na miejsce paschy. Na ołtarzu, w kaplicy stoją lichtarze. Według miejscowych niedawno do kaplicy było włamanie. Złodziej przeciskając się przez kratę złamał sobie guzik. Ten kawałek guzika, znaleziony przez policję, pozwolił na identyfikację sprawcy.

 

W stronę pałacu
Wkraczasz na schodki biegnące w głąb parowu. Stamtąd dróżką zrobioną specjalnie dla hrabiostwa idziesz w kierunku dworu. Nad skarpą na skraju obecnego terenu „szkolnego” mijasz lodownię, gdzie przechowywany jest lód zgromadzony w czasie zimy, a wykorzystywany do konserwacji potraw latem.

Mapa katastralna, 1849 r. WAP RZESZÓW

 

Na dziedzińcu pałacu
Wreszcie dochodzisz do dworu-pałacu. Środkową najstarszą część zbudował na rzucie kwadratu jeszcze Gabriel Jaworski. Obecny właściciel, hrabia Andrzej Tarnowski po bokach dostawił piętrowe dobudówki. Na prawo widać dawne koszary Krakusów, obecnie oficynę dworską, w której mieszka służba pałacowa i pracownicy majątku. Wzdłuż wschodniej pierzei koszar, od strony Buczyny biegnie wewnętrzna droga, to pewnie ta, którą rozpoczynałeś wycieczkę.

 

Skarkówka
Wychodzisz na drogę gromadzką. Na lewo długi parterowy budynek. To tzw. Skarkówka. Mieszkają tam pracownicy hrabiowscy. M.in. zarządca dworu – stąd nazywana również rządcówką. Nieco w dół jest altanka, cała otoczona roślinami, w środku są ławki i stół. Wiesz, że tam często bywał hrabia. Służyła też do zabawy dzieciom zarządcy dóbr Pawłowskiego. Dalej na północ Pasternik. Mnóstwo śliw, nad którymi górują dorodne czereśnie. To pozostałości pierwotnego założenia parkowego.

Wnętrza pałacu
Do środka pałacu ludzi ze wsi nie wpuszczano. Dlatego nie wiemy jak w 1938 roku było na hrabiowskich pokojach. Brakuje też zdjęć z tamtego okresu ukazujących wnętrza. Ruszasz dalej przez dziedziniec pomiędzy pałacem a koszarami do drogi publicznej.

Woda dla pałacu
Przed zabudowaniami gospodarskimi (folwarkiem, majątkiem) skręcasz w lewo. Wcześniej minąłeś po prawej dawne koszary Krakusów, obecnie oficynę dworską. Idziesz w kierunku Nawsia, a następnie Ropczyc. Mijasz most na rzece Gnojnicy. Po prawej niewysoka drewniana wieża. W niej zbiornik na wodę. Stąd woda jest pompowana do majątku. Pompa znajduje się na terenie gospodarstwa. Jest napędzana ręcznie. Na strychu pałacu znajduje się duży zbiornik na wodę. Prawdopodobnie stamtąd jest ona rozprowadzana do zabudowań dworskich. W pałacu jest więc bieżąca woda i łazienki.

 

Węgierski trakt
Dalej tą polną drogą ruszasz w kierunku Ropczyc. To tędy mieli podążać kupcy na Węgry, iść do Przełęczy Dukielskiej. Majątek Góra Ropczycka zostaje za plecami.

 

Powojenna twarda rzeczywistość
Wycieczka, którą opisuję była możliwa do pierwszych lat po drugiej wojnie światowej. Czasy okupacji niemieckiej nie zniszczyły urody zespołu parkowo-dworskiego. Po nastaniu władzy ludowej zmianach własności i latach wprowadzania ustroju kapitalistycznego z dawnych założeń architektonicznych pozostały tylko resztki. W stosunkowo najlepszym stanie jest właściwy park, czyli Buczyna. W 2006 roku Gmina Sędziszów Małopolski przy wsparciu środków finansowych z Unii Europejskiej, sfinansowała projekt „Ścieżka przyrodniczo- dydaktyczna „Buczyna” w Górze Ropczyckiej”. Park poddano restauracji. Poza tym do dzisiaj zachował się pałac (po wojnie częściowo przebudowany) i koszary. Część pałacu pozostaje zamieszkana. Lokatorów ma również skatkówka. Na miejscu dawnych ogrodów i sadów stoją wybudowane na potrzeby Państwowego Gospodarstwa Rolnego budynki mieszkalne.

 

Jan Flisak



Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Administratorzy i moderatorzy podejmą starania mające na celu usuwanie wszelkich uznawanych za obraźliwe materiałów jak najszybciej, jednakże nie jest możliwe przeczytanie każdej wiadomości. Zgadzasz się więc, że zawartość każdego wpisu na tej stronie wyraża poglądy i opinie jego autora a nie administratorów, moderatorów czy webmasterów (poza wiadomościami pisanymi przez nich) i nie ponoszą oni za te treści odpowiedzialności. Zgadzasz się nie pisać żadnych obraźliwych, obscenicznych, wulgarnych, oszczerczych, nienawistnych, zawierających groźby i innych materiałów, które mogą być sprzeczne z prawem. Złamanie tej zasady może być przyczyną natychmiastowego i trwałego usunięcia z listy użytkowników (wraz z powiadomieniem odpowiednich władz). Aby wspomóc te działania rejestrowane są adresy IP autorów. Przyjmujesz do wiadomości, że webmaster, administrator i moderatorzy tego forum mają prawo do usuwania, zmiany lub zamykania każdego wątku w każdej chwili jeśli zajdzie taka potrzeba. Jako użytkownik zgadzasz się, że wszystkie informacje, które wpiszesz będą przechowywane w bazie danych. Informacje te nie będą podawane bez twojej zgody żadnym osobom ani podmiotom trzecim, jednakże webmaster, administrator i moderatorzy nie będą obarczeni odpowiedzialnością za włamania hackerskie prowadzące do pozyskania tych danych.

2 × 1 =