Ile ze swojego kieszonkowego….
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wielka sprawa, ale kontrowersyjna. Przynajmniej w naszym powiecie. Jurek Owsiak zbiera pieniądze na sprzęt medyczny, którego trudno nie docenić. Dzięki tym urządzeniom szpitale dostają wyposażenie, na które nie byłoby ich stać. Wielu ludzi tym akcjom zawdzięcza zdrowie, może życie. Wielu innych nazywa Owsiaka i jego akcję słowami, których tu nie będę powtarzał.
W powiecie WOŚP od lat jest tak naprawdę taki sobie. Z jednej strony grupy młodych, ambitnych ludzi, w tym harcerzy, starają się zebrać jak najwięcej datków, organizują z pomocą samorządów Ropczyc czy Wielopola koncerty i inne wydarzenia. Na ulicach, pod kościołami widać wolontariuszy. I jest w tym działaniu coś pięknego, bezinteresowność, chęć niesienia pomocy, uczestniczenia w czymś dobrym, ale też czymś, o czym huczy cała Polska. Widać tę dobrą energię. Z drugiej strony słychać nawoływania do zignorowania akcji, wyrażane mniej lub bardziej publicznie wątpliwości kościoła. Są też złośliwości, często z ust tych, którzy próbują usprawiedliwić swoje skąpstwo, czy nie wiem co jeszcze. Jest wreszcie sporo obojętności. Może ludziom zwyczajnie nie chce się ruszyć a domu, żeby oglądać popisy zespołów i uczestniczyć w tym, co się dzieje poza scenami w Ropczycach czy w Wielopolu.
Kiedyś usłyszałem fragment życiorysu jednego z bogatych Amerykanów, który wspominał rozmowę, którą jako dziecko odbył ze swoim tatą. Ten miał go zapytać, ile ze swego kieszonkowego przeznacza na…. dobroczynność. Z kieszonkowego? – pomyślałem sobie w pierwszej chwili, a potem przyszło mi do głowy, że jest w tym jakaś wielka mądrość.
Bo jeśli Twoje dziecko potrafi wyciągnąć kasę na cukierki, klocki, samochodziki, transformersy i lalki Barbie, to czy nie powinniśmy uczyć tego samego dziecka, że są też ważni ludzie i sprawy ? Nieważne, czy to Owsiak, czy Caritas, czy jeszcze coś innego. Przed wojną w całej Polsce powszechne były zbiórki pieniędzy na dozbrojenie Wojska Polskiego? I ludzie zanosili swoje pieniądze, choć byli naprawdę biedni. Wielu nie miało nawet własnych butów, ale czuło obowiązek wspierania wielkiej sprawy.
Podobne wpisy