Paliwa na stacjach ma nie zabraknąć. Ale ceny w powiecie szybują do góry
– Paliwa nie zabraknie – uspokaja nas większość przedstawicieli miejscowych stacji benzynowych z którymi udało nam się porozmawiać w ciągu ostatnich dni. W czwartek i piątek 24 i 25 lutego, pod punktami sprzedaży paliw spokojnie jednak nie było. Po agresji Rosji na Ukrainę spanikowani kierowcy ustawiali się w długich kolejkach, by zatankować na zapas w obawie przed rzekomym odcięciem dostaw. Pracownicy stacji są zgodni: takich scen jeszcze nigdy nie widzieli.
Nerwowo zaczęło się robić już w czwartek, 24 lutego przed południem. Po napaści Rosji na Ukrainę kierowcy masowo zjeżdżali na stacje benzynowe. Z godziny na godzinę sytuacja stawała się coraz bardziej nerwowa.
Podsycały to wszystko krążące wśród ludzi i w internecie plotki, o rzekomym rychłym ograniczeniu dostępności do paliw dla cywili, po to, by zabezpieczyć rezerwy dla wojska. Sznur oczekujących aut był coraz dłuższy. Na niektórych stacjach rozciągał się nawet na kilkaset metrów.
– Takiej sytuacji, jaka była w czwartek nie miałem jeszcze nigdy. Kolejki były do 1 w nocy – relacjonuje nam właściciel jednej z lokalnych stacji.
Na dodatek ludzie zaczęli tankować na zapas. Osoby sprzedające paliwo mówią nam, że kierowcy lali benzynę i olej napędowy nie tylko do kanistrów, które wzięli ze sobą, ale wykupywali kolejne już na stacji, by dolać jeszcze więcej. Są też relacje o osobach, które przyjechały na stacje z mogącymi pomieścić nawet i 1000 litrów pojemnikami typu mauser, nie przeznaczonymi nawet do przewożenia paliwa.
Taka panika spowodowała, że na niektórych stacjach po jakimś czasie faktycznie z dystrybutorów nie było już czego lać.
– Ale to wynikało nie z tego, że nie ma paliwa, tylko był problem z jego dowiezieniem – tłumaczy nam Jakub, jeden z kierowników stacji sieci Orlen w naszym powiecie.
– Jak na stacjach zrobiła się kolejka, bo ludzie przyjechali, tak na terminalach (dostarczających paliwo do sprzedawców detalicznych – przyp. red.) też zrobiła się kolejka, bo przyjechały cysterny, które miały zawieźć paliwo. Stworzyło to błędne koło – wyjaśnia pracownik.
Jak wygląda sytuacja po weekendzie? Panika z zeszłego czwartku i piątku ustąpiła. Chociaż trudno mówić, żeby wszystko wróciło całkowicie do normy. Ceny, mimo, że ustabilizowały się względem tego co panowało 24 i 25 lutego, to jednak nadal są wysokie względem poziomów sprzed wybuchu wojny na Ukrainie. I niestety wygląda na to, że rosną one z dnia na dzień. Praktycznie nie ma już jednak problemów z dostępnością.
Chociaż są i wyjątki. W poniedziałek (28 lutego) przed południem, internauci informowali, że na jednej ze stacji w centrum Wielopola nie było diesla i benzyny. Kiedy po jakimś czasie skontaktowaliśmy się z działem handlowym firmy oferującej tam paliwo poinformowano nas, że niedawno była dostawa, a kolejna jest zaplanowana wieczorem.
Dzień później, spokój na stacjach w Wielopolu potwierdził nam też wójt, Marek Tęczar
– Kolejek już nie ma, ludzie tankują sobie na bieżąco. – relacjonuje włodarz.
– Ale jak żyję, nie widziałem jeszcze takich obrazków jakie były w czwartek. Nie kryję, że jakoś próbowałem wtedy uspokajać mieszkańców. Ale niewiele to dało – przyznaje Tęczar.
We wtorek, wczesnym popołudniem zauważyliśmy także, że benzyny brakowało na jednej ze stacji w Sędziszowie.
W oczy rzuca się jednak to, że jeśli na którejś z miejscowych stacji brakowało przez jakiś czas paliwa, to głównie dotyczyło to lokalnych punktów, prowadzonych przez miejscowych przedsiębiorców pod własnym szyldem, a nie stacji będących franczyzobiorcami wielkich sieci takich jak BP, Lotos, czy Orlen.
– Na stacjach Orlenu nie ma opcji żeby tych dostaw nie było – zaznacza nam pan Jakub.
Ale co z lokalnymi stacjami? Postanowiliśmy zapytać Lotosu i Orlenu, którzy są głównym dostawcą paliw dla sprzedawców detalicznych, z czego mogą wynikać obserwowane jeszcze problemy z dostarczeniem paliwa i kiedy sytuacja się unormuje? Chcieliśmy też dowiedzieć się, czy firmy podtrzymują wydane na początku wojny stanowisko, że paliwa nie zabraknie. Do czasu opublikowania tego artykułu otrzymaliśmy tylko odpowiedź od Lotosu.
– Rafineria w Gdańsku pracuje bez zakłóceń. Dysponujemy odpowiednimi rezerwami zarówno surowca, jak i produktów. Nasze służby logistyczne dokładają starań, aby wszystkie stacje LOTOSU były jak najsprawniej zaopatrywane w paliwa – czytamy w mailu od biura prasowego Grupy LOTOS.
– Zapewniamy, że nie ma powodów do tankowania na zapas. Nadal obserwujemy wzmożony ruch na stacjach, jednak z dnia na dzień sytuacja powoli stabilizuje się. Przekłada się to również na coraz większą dostępność naszych produktów – podkreśla sieć.
Podobne wpisy