„Wiocha” w głowie
Jedna pani z Ropczyc, podczas rozmowy o tym, co ludzie wrzucają do kanalizacji, zauważyła, że ludzie nadal nie potrafią korzystać z urządzeń sanitarnych. I podała przykład sprzed kilkudziesięciu lat, ale obrazujący to, co siedzi w niektórych głowach pewnie do dzisiaj. Chodziło o sytuację, kiedy do nowych bloków w Ropczycach przy ulicy Kościuszki wprowadzili się nowi lokatorzy. I zastali tam… łazienki. Zapisz
Część lokatorów trafiła tu ze wsi i łazienka była dla nich totalnym zaskoczeniem. Do tego stopnia, że jedna z pań w muszli płukała przez jakiś czas ziemniaki po obraniu, „bo takie to było ładne urządzenie”. Ale obciach, pomyślałeś czytając. Racja, obciach. Co gorsza o tym, jak dzisiaj się zachowujemy, w ten sam sposób za kilkadziesiąt lat pomyślą nasze wnuki. Na przykład o tym, co wrzucamy do kanalizacji albo o tym, że śmieci palimy na stosiku za domem albo w piecu.
Tym samym wędzimy w dymie z reklamówek, pampersów, plastikowej butelki i czegoś tam jeszcze pomidory, marchewkę i świeżutkie ogóreczki z działki, którą mamy zaraz przy domu (żeby było bliżej i żeby nie zwiędły i były zdrowiutkie). A potem jemy te super zdrowe warzywka, a teraz na jesieni również śliwki, jabłka i gruszki. Zajadamy się i jeszcze chwalimy się sąsiadom, że „takie dorodne urosło i to bez nawozów i bez pryskania!!!”. Szkoda tylko, ze nikt nie sprawdził, czy przypadkiem nie świeci w nocy to jabłko po tym „wędzeniu”. Karmimy swoje dzieci i dzieci swoich sąsiadów tym kadzidełkiem. Dajemy im też powąchać i to zwykle wieczorem, kiedy ci właśnie zabierają się do grillowania albo wietrzą dom przed spaniem. Wieś siedzi nam w głowach. Ciekawe, kiedy ta „wiocha”, jak mówi młodzież, wyjdzie z nas na dobre? I nie mówcie tylko, że… nigdy.
Podobne wpisy