Boimy się TIR-ów na drodze
CAŁY POWIAT♦ – W ostatni piątek ledwo uszedłem z życiem. Czekałem, na skrzyżowaniu koło Cukrowni, aż się zwolni lewy pas, żeby skręcić na Skrzyszów. Spojrzałem w lusterku i widzę, że zbliża się do mnie TIR z ogromną prędkością – relacjonuje Jan z Ropczyc i dodaje: – Zaczął hamować, aż nim trzęsło. Dzięki Bogu w ostatniej chwili skręciłem. Zmiażdżyłby mnie – mówi zdenerwowany Jan.
W podobnej sytuacji znalazł się Marian ze Skrzyszowa, który w ostatniej chwili uniknął zderzenia. – Koło stacji paliw Kępki na Czekaju w pewnej chwili kierowca ciężarówki zaczął cofać. Nie patrzył czy stoi ktoś za nim. Trąbiłem, zacząłem się cofać, ale za mną stał już samochód. Nawet facet ze stacji krzyczał do tego kierowcy i machał mu. Tirowcy jeżdżą jak nieprzytomni – denerwuje się mężczyzna.
Natomiast Stanisława z Ropczyc złości fakt, że kierowcy dużych samochodów ciężarowych czują się bezkarni. – Przecież to jest nie do pomyślenia, żeby w taką pogodę jaka jest ostatnio, tak jeździć. Prowadzą duże maszyny, o ogromnym tonażu i śliskiego się może nie boją, dlatego nie przestrzegają ograniczeń prędkości.(…)Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Reporter Gazety.
nk
Podobne wpisy