Wiktorek urodził się na… dywanie
SĘDZISZÓW MAŁOPOLSKI♦ – Planowaliśmy poród rodzinny, ale nie w domu, nie w takich okolicznościach – wyznaje Irena Moroń. Synka Wiktora urodziła w mieszkaniu na dywanie. Dzielnie pomagał jej mąż Jacek, a przez telefon wskazówek udzielała dyspozytorka pogotowia.
W niedzielę 24 listopada pani Irena pojechała do szpitala do Rzeszowa na obserwacje przed zbliżającym się porodem. We wtorek została jednak wypisana do domu. W czwartek rano, 28 listopada, poczuła mocne bóle krzyżowe. Przeczuwając, że mogą to być początki porodu, poprosiła męża, żeby odwiózł ją do szpitala. Zadzwoniła nawet do pracującej tam znajomej, że wkrótce zamierza wyjechać do lecznicy. (…) Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Reporter Gazety
so
Podobne wpisy