1649847329489

Wielkanoc w Austrii podobna do polskiej – rozmowa z Christianem Schmeissnerem

Z Christianem Schmeissnerem, przedsiębiorcą z Wiśniowej, z pochodzenia Austriakiem rozmawiamy o podobieństwach i różnicach wielkanocnych w Austrii i Polsce.

Wielkanoc jest dla wielu Austriaków wydarzeniem przede wszystkim religijnym, tak jak dla Polaków?

To, co ja obserwowałem w Austrii już 20 lat temu, to że ludzie masowo odchodzili od wiary. Mam wrażenie, że to samo teraz zaczyna się dziać w Polsce.  Nie mnie jest oceniać, czy odchodzenie od wiary jest dobre czy nie. Wiem, że wiele osób, które odchodzą od Boga, nie do końca jest na to gotowych. 

News will be here

To, co mnie zaskoczyło w Polsce, kiedy po raz pierwszy tu przyjechałem 20 lat temu ale i teraz, to pełne kościoły.  Mieszkałem początkowo w Rzeszowie  i  ta liczba ludzi w kościele, to było coś  czego nigdy w życiu wcześniej nie widziałem. Pierwszy raz w Polsce. I to było takie miłe zaskoczenie. 

Jak to odchodzenie od wiary Austriaków wygląda, jakie ma przyczyny?

Wiele osób wypisuje się z kościoła żeby nie płacić podatku kościelnego. To nie jest dobre, bo wygląda tak, jakbyś spalił za sobą most.  W Polsce część osób być może nie chodzi do kościoła, ale to inna sytuacja bo ma nadal pozostawioną  furtkę, nie wypisuje się z Kościoła. Nie wiem, czy tu w ogóle można to zrobić.  Jeszcze bardziej niż w Austrii ten odwrót od kościoła widać w Niemczech. Myślę, że tam poza kościołem jakimkolwiek może być ponad połowa ludzi.

Jak sobie ludzie radzą poza kościołem?

Pochodzę z dużej rodziny,  jest nas  12 rodzeństwa. Również w mojej rodzinie są osoby, które wyszły z Kościoła.  Wiem, że wiele osób, które odchodzi, nie jest na to przygotowanych, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. Jeśli wierzysz, to zwykle bardzo dobrze śpisz.  Jeśli od wiary odejdziesz, to nie ma tego zabezpieczenia w twojej głowie. Jeśli wierzysz i coś dzieje się w twoim życiu złego albo trudnego,  zawsze możesz powiedzieć, że taki los albo tak chciał Bóg. Możesz sobie wytłumaczyć, że to jest Jego wyrok. Tymczasem kiedy ludzie odchodzą od Boga i kościoła, zaczynają myśleć, że cokolwiek dzieje się w ich życiu, jest tylko ich winą.

Nie radzą sobie bez przynależności do kogoś nadprzyrodzonego?

Nie chcę mówić, że ktoś odchodzący do Kościoła jest złą osobą. Myślę, że chodzi bardziej  o brak przygotowania na to, że jest się odpowiedzialnym przed samym sobą.  Ktoś, kto odchodzi od myślenia o niebie, próbuje stworzyć je sobie na ziemi. Jeśli mu nie wychodzi, to bywa że sobie nie radzi z tym i próbuje się jakoś znieczulić. Zdarza się więc alkoholizm.  Mam wrażenie, że od czasów mojego dzieciństwa konsumpcja alkoholu wzrosła w Austrii o 5000 procent.  Kiedyś na wsi było może 3 pijaków i wszyscy wiedzieli, że to ten i tamtem. Ale mama, tata, czy inne osoby w twoim otoczeniu alkoholu nie piły. Dzisiaj proszę znaleźć takie osoby, które są w stanie pójść spać bez napicia się

Religia jako sposób na radzenie sobie z problemami zeszła na dalszy plan?

Jeśli w Austrii ktoś nawet dla żartu zapyta w towarzystwie, kto z was pójdzie do nieba, to raczej nikt nie podniesie ręki.  Myślę, że w Polsce ciągle wiele rąk by się jednak podniosło. Myślę, że w Austrii wiele się zmieniło pod tym względem przez ostatnie sto lat. Kiedyś wiarę  w niebo i przekonanie, że do niego zmierza miało pewnie blisko sto procent ludzi. W kościele najwięcej zmieniło się w ciągu ostatnich 30 lat.

Wielkanoc jest mimo to wydarzeniem dla większości, czy nie? Widać to jakoś, na przykład w sklepach?

Większe zakupy w Austrii również widać, bo to jednak są duże święta.

Jak wyglądał czas przed Wielkanocą w Austrii, kiedy był pan jeszcze dzieckiem?

Tydzień wcześniej już zaczynały się przygotowania. Też kolorowaliśmy jajka, było też gruntowne sprzątanie domu od fundamentów aż po szczyt dachu. Te pisanki przygotowywaliśmy sami i wyglądały tak, jak te w Polsce.  Ta wyjątkowa atmosfera wisiała w powietrzu. Myślę, że ona  zaczęła się psuć z powodów komercyjnych.  Sklepy niedługo po tym, kiedy miałeś Sylwestra i karnawał  już sprzedają zajączki, jajka i inne świąteczne rzeczy. Dwa miesiące za wcześnie i zaczynasz czuć jakby ktoś ukradł ci to zaskoczenie i przyjemność.  Teraz widać to też w Polsce. Zresztą podobnie jest przecież przed Bożym Narodzeniem.  Mikołaj w sklepie jest już w listopadzie. Nie ma tej przyjemności z niespodzianki.

Jak wyglądają austriackie palmy na niedzielę palmową? Jak polskie, czy bardziej jak te włoskie, czyli prawdziwe liście palmy?

U  nas robi się bukiet z bukszpanu i bazi i jeszcze jednego niekłującego drzewa iglastego, którego nazwy nie znam. Wszystko przyczepia się do leszczynowego kija. Taki bukiet  stawia się w polach, by chronił uprawy przed gradem.

Macie zwyczaj warty przy grobie Chrystusa w Wielką Sobotę?

Nie wiem, czy stoją jeszcze do dzisiaj żołnierze przy grobie, ale pamiętam ten zwyczaj z dzieciństwa.  Wyglądało to podobnie jak w Polsce. Teraz różnica może być taka, że są żołnierze, Chrystus w grobie i pusty kościół. 

A święcenie pokarmu?

Świecenie pokarmu jest, tak samo jak w Polsce. 

Co jest w koszyku?

Też jest tam jak w Polsce: jajko, boczek, masło. Baranek w koszyku jest jednak najczęściej  wykonany  z masła. Inaczej niż w Polsce, bo tu są wypiekane, albo z cukru.  Mamy też babki wielkanocne i inne słodkości.

Wielkanocne śniadanie Polskie i Austriackie, jakie są różnice?

To czego nie ma w Austrii, to pysznego żurku. U nas jest nieznany.  Uroczyste śniadanie jest, ale jest jakby bardziej na zimno. W rodzinie w której żyję w Polsce żurek z jakiem i kiełbasą to mus. Bardzo mi smakuje. Nie gościłem w Polsce nikogo z Austrii, kto by powiedział, że mu nie smakuje żurek. 

W Austrii nie dzielimy się jajkiem, ale za to  stukamy się dwoma nieobranymi gotowanymi jajkami, by sprawdzić, czyje rozbije się pierwsze. To taki rodzaj zabawy.

Odwiedziny rodziny też są?

Tak, rodzinne odwiedzanie się jest też częścią świąt. Jest nawet Śmigus Dyngus, czyli zwyczaj polewania się wodą w wielkanocny poniedziałek. Kiedyś wyglądał dokładnie jak w Polsce. Ta kultura polska i austriacka jest tak podobna, że czasem jestem zdziwiony, że mamy tak bardzo różne języki.