Historia Korony Góra Ropczycka. Kontynuują tradycję Znicza i Orła. Gmina, w końcu, buduje im szatnie
Tradycje piłkarskiego klubu z Góry Ropczyckiej sięgają lat 70. W 2020 roku, miejscowa Korona musiała, ze względu na problemy kadrowe, wycofać swój zespół z rozgrywek. Działacze myślą optymistycznie, bo w końcu budowana jest murowana szatnia.
W latach 70. swój rozkwit przeżywał, działający w Górze Ropczyckiej, klub o nazwie Znicz. W latach 80. po wycofaniu Znicza, powstał Orzeł Góra Ropczycka. Ten drugi twór działał do 1997 roku. Szefem obu klubów był legendarny Emil Jaszczyszyn. Za czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przez wiele lat szefował również gminnej radzie Ludowych Zespołów Sportowych. Jaszczyszyn w Górze Ropczyckiej organizował nie tylko piłkarski zespół, ale również turnieje dla innych dyscyplin.
Niewiele możemy opowiedzieć o wzlotach i upadkach Znicza i Orła. Znicz grał w lidze wiejskiej, ale również w ligowych rozgrywkach, głównie w klasie C. Ten drugi klub w latach 80., a także na początku lat 90. ubiegłego wieku, dobrze radził sobie na poziomie klasy B, choć przez parę lat był też w najbliższej lidze, czyli klasie C. Obecny szef Korony – Alfred Kułak – pamięta tamte czasy, bo był zawodnikiem Orła. W pamięć Kułaka wrył się m.in. mecz w Strzyżowie (z miejscowym Metalowcem) w maju 1986 roku, gdy przeciwnik „wjechał” mu z takim impetem, że doszło do złamania nogi.
Pamiętam, że kość mi się przestawiła. Pani, która była ratownikiem medycznym, nie mogła opanować emocji. Zemdlała ze dwa razy i sam sobie nastawiłem nogę, a koledzy znaleźli kawałek deski, usztywniliśmy to i zawieźli mnie do szpitala – wspomina Kułak.
Organizacja klubu w latach 80. wymagała większego zaangażowania. Orzeł na wyjazdowe mecze jeździł autobusem „Stonka”, wynajmowanym z miejscowego PGR-u. Najważniejszą osobą przy sprawach organizacyjnych był prezes Jaszczyszyn. W utrzymaniu boiska pomagał PGR. Sami zawodnicy też nie marudzili, gdy trzeba było wykosić murawę… kosami. Często przyjeżdżała kosiarka rotacyjna z PGR. Zawodnicy sami zarządzali drużyną, nie było trenera. Zastępcą prezesa Jaszczyszyna był Kazimierz Wozowicz. Mocno pomagał mu również Ryszard Szajnowski. Kułak (rocznik urodzenia 1958) wcześniej grał w juniorach Lechii Sędziszów. Pamięta awans do ligi międzywojewódzkiej. Po kontuzji, doznanej w Strzyżowie, A. Kułak, jeszcze zdążył pokopać w barwach Góry, przed swoim wyjazdem do Szwajcarii (1989 rok). Prezes Korony, po półtora roku przerwy, pomógł Orłowi m.in. w trudnym, wyjazdowym meczu w Mrowli (przeciwko Rudniance Rudna Wielka).
Wszedłem w drugiej połowie. Strzeliłem dwa gole i wygraliśmy 2:0. Nie czułem się jeszcze zbyt pewnie, ale chłopaki namawiali mnie do powrotu. Boisko w Mrowli było wtedy bardzo miękkie – wspomina Kułak.
Podobne wpisy