Wybory idą, robi się nerwowo
Władza zwiera szyki. Zaczyna się kampania wyborcza. Ci, co są u władzy i ci, co być by chcieli, zaczynają akcje opluwania przeciwnika, wroga rzeczywistego albo potencjalnego. Zapobiegawczo, żeby przypadkiem nie był zbyt czysty. W ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy w gminach i w powiecie zacznie się wyciąganie brudów, podrzucanie tego i tamtego. Będą oskarżenia, próby sił, przedstawianie przeciwnika w złym świetle. Kto widział choć raz kampanię, ten wie, jak to u nas wygląda. W gazecie już zaczynamy to odczuwać. Jak? Nieoficjalnie, różnymi kanałami.
Na przykład na forum internetowym Reportera ten i tamten próbuje ustalić komu sprzyja Reporter, czyich wypowiedzi jest więcej, kto ma większe, a kto mniejsze zdjęcie, z kim był wywiad, a o kim tylko artykuł. Jak to w życiu, zaraz znajdują się tacy, którzy raz dwa przylepią nam łatkę, zależnych od tego albo od tamtego.
Prawda jest taka, że zależymy i to bardzo mocno, bardzo poważnie od czytelników. Od tego, czy przyjdą w czwartek do sklepu albo do kiosku, otworzą portfel i kupią Reportera. Od tego czy to zrobią, zależy czy będziemy mieć na pensje, na zapłacenie faktur. Czytelnicy kupujący gazetę decydują o tym, czy dostaniemy reklamę, czy urząd taki albo inny umieści u nas ogłoszenie.
Przez blisko dwa lata, dwa trudne lata, dla każdej rozpoczynającej działalność gazety obywaliśmy się bez służenia czy sprzyjania komukolwiek. Po co mielibyśmy teraz, przy okazji wyborów, marnować swoją ciężką pracę?
Nie kandydowałem i nie zamierzam kandydować na żadną obieralną funkcję. Nie będę ja ani gazeta popierać żadnego kandydata. Nadal będziemy jednak bardzo służalczą gazetą, bardzo zależną – a naszym panem będzie czytelnik. Czy to się komuś podoba, czy nie. Przed wyborami, w trakcie i po, czytelnik jest dla nas najważniejszy. W sprawach kandydatów odsyłamy do cennika reklam.
Podobne wpisy