[caption id="attachment_2904" align="alignnone" width="298"] 
Wojna mnoży ofiary, jednakże dla zwycięzców jest wyzwoleniem, dla przegranych zawsze klęską i koszmarem. Pozostaje także ten trzeci, na którego terenie toczą się boje, a który zazwyczaj musi przyjąć porządek dyktowany przez zwycięzców. Tak było w Ropczycach i całym kraju 65 lat temu, tak było przez kilka następnych dziesięcioleci.
ROPCZYCE♦ Latem 1944 r. i wiosną 1945 r. front rosyjsko niemiecki przesuwał się na zachód między innymi przez ziemię dzisiejszego powiatu ropczycko – sędziszowskiego.
Tak walczyli partyzanci
W sierpniowych walkach 1944 roku daninę krwi złożyli także żołnierze Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich operujący w ramach akcji „Burza” na zapleczu armii niemieckiej, w trzech rejonach walki. Partyzanckie walki i potyczki toczyły się w: I rejonie, obszar Sędziszowa Młp. - Gnojnicy – Checheł, pod dowództwem por. „Sępa” Mieczysława Stachowskiego i zastępcy d-cy kpt. „Strzały” Józefa Naroga, łącznie 235 żołnierzy oraz 876 ludzi z oddziałów nieuzbrojonych w rezerwie; II rejon, obszar Ropczyce – Wielopole Skrz. – Brzeziny - Gumniska, pod dowództwem kpt. „Rygla” Romana Kani z zastępcą por. „Cisem” Franciszkiem Ciszkiem, łącznie 465 żołnierzy; III rejon, obszar Pilzna i okolic pod dowództwem ppor. „Lisa” Edmunda Mateckiego z zastępcą wachm. pdchor. „Iwo” Alfredem Łubieńskim, łącznie 330 żołnierzy. Największe straty w lipcu i sierpniu 1944 roku partyzanci ponieśli w II Zgrupowaniu (rejonie walki), poległo 44 żołnierzy, 1 został ranny, 14 Niemcy wzięli do niewoli. Pełną listę partyzanckich ofiar ze wszystkich trzech Zgrupowań zamieszcza Antoni Stańko w publikacji „Gdzie Karpat progi” (Warszawa 1984).
Ziemli nie choczymy…
Wracając do Ropczyc, pofrontowa rzeczywistość w mieście nie była już tak jednoznaczna. Pierwsze sierpniowe dni w wolnym od hitlerowców mieście tak charakteryzuje ówczesny dowódca Placówki AK „Ropa” por. Karol Pośko ps. „Koń”: „ … wojska radzieckie zajęły Ropczyce, ja otrzymałem od „Macieja” (Mieczysław Stachowski „Sęp” – przyp. WT) rozkaz ujawnienia się i zaprzestania działalności konspiracyjnej. W tym dniu została wywieszona polska flaga narodowa na wieży kościelnej, którą to flagę przechowała pani Kriesowa. Żołnierze Placówki, zgodnie z rozkazem włożyli na rękawy opaski biało-czerwone i traktowali Rosjan należycie. Jako miejscowy dowódca wziąłem udział w pierwszej naradzie z przedstawicielami Armii Radzieckiej. Spotkanie odbyło się w szkole ogrodniczej, narożna sala na parterze. Tam zostały wyznaczone pierwsze władze miasta. Ja zostałem komendantem wojskowym miasta do chwili ustanowienia cywilnych władz miasta. (…) Zaczęliśmy wspólnie sprawować władzę w Ropczycach. (…) Wysłuchaliśmy przemówienia radzieckiego oficera, który powiedział « … my ziemli waszej nie choczymy, pobijom germańskiego zwiera i pajdiom w pierrot, a gdzieś ostawlajet wsje wasze prawitielstwo, ot znajecie Wandu Wasilewsku … » itd. Radość trwała tylko kilka dni” (zob. W. Tabasz, Tak było na Stawisku – wspomnienia ppor. Karola Pośki ps. „Koń” Żołnierza i Sybiraka, Ropczyce 1997).
NKWD wchodzi od domów
Wkrótce w domach i kryjówkach żołnierzy podziemia zaroiło się od funkcjonariuszy znienawidzonej także przez samych Rosjan formacji NKWD. Nastąpiły aresztowania i wywózki, a także torturowanie i mordowanie Ropczycan, jak w przypadku ppor. Zdzisława Brunowskiego „Cygan”, pchor. Eugeniusza Zymroza „Macedończyk” i kpr. Zdzisława Łaskawca „Monter”, których ciała rozpoznano po latach na miejscu kaźni w lesie koło miejskości Turza, na terenie byłego obozu dla rosyjskich rzeczywistych bądź wydumanych dezerterów. Karol Pośko, Kazimierz Prynda „Szybki” i inni zostali zesłani do obozów pracy (łagrów) o nazwach: „Szachtowy”, „Jegolsk”, „Szepietowo” czy „Kawanka”. Podejrzliwość w rosyjskich oddziałach frontowych była nadzwyczaj ogromna, a dbali o to tzw. politrucy i wspomniani NKWD-ziści. Jak wspomina jeden z Brzeziniaków, jego liczna rodzina była o krok od śmierci, kiedy to na linii frontu radziecka telefonistka usłyszała coś na kształt głosu ściszonego odbiornika radiowego. Posądzała miejscowych o kierowanie ogniem artylerii niemieckiej, istotnie dość celnym. Oficer polityczny już stawiał rodzinę Wojnarowskich „pod ścianę”, kiedy to na raz okazało się, że to niedołężna babcia pod grubą warstwą pierzyn jęczy z bólu i duszności.
Niemieckie siły za Ropczycami
Oddając jednak honor oddziałom liniowym idącym ze Wschodu, trzeba odnotować, że okolice Pustkowa i Dębicy były szczególnie trudne do przejścia. Niemcy specjalnie dla obrony tego odcinka nad Wisłoką przegrupowali wspomnianą już 78 dywizję piechoty, której sztab z gen. Segfriedem Raspem rozlokował się w pałacu Łubieńskich w Zasowie. Nieco dalej na północ okopał się cudzoziemski legion Waffen SS. Mogły to być już tylko szczątki 14 Dywizji Grenadierów SS „Galizien” formowanej na bazie dawnej dywizji Andreja Andrejewicza Własowa bądź „czynny” w Haidelager Pustków ukraiński batalion szkolny pod dowództwem SS-Sturmbannfuhrera Bernharda Bartelta. Był tu także dość liczny legion estoński SS pod dowództwem Augsbergera.
Szable i czarne czapki
Po stronie rosyjskiej do szturmu gotowali się żołnierze 9 krasnodarskiej dywizji płastuńskiej pod dowództwem gen. P.I. Mietalnikowa. Były to szczególnie bitne oddziały z pielęgnowaną tradycją wojen kozackich. Dla wyróżnienia nosili na bluzach żołnierskich (gimnastiorkach) czerkieskie płaszcze z rzędami ozdobnych nabojów, czarne czapki tzw. kubanki z kolorowymi denkami, a na wyposażeniu mieli szable, kindżały i baszłyki. Często na piersi kozaka zobaczyć można było krzyż św. Jerzego, odznaczenie przyznane dywizji jeszcze w okresie I wojny światowej. Z kronikarskiego obowiązku odnotuję więc, że umieszczenie kilka lat temu na pamiątkowej tablicy w Dębicy nazwy kozackiej dywizji płastuńskiej było uprawnione, chociaż w kręgu niektórych mieszkańców i historyków kwestionowane. Wielu żołnierzy z tej dywizji i innych oddziałów rosyjskich pozostało na zawsze w polskiej ziemi, w obrębie cmentarza wojennego w Pustkowie, gdzie spoczywa ponad 1000 żołnierzy (bojców) i oficerów.
Polacy w Armii Czerwonej
Warto aby pamięć o zmarłych, w tym żołnierzach różnych narodowości poległych w walkach o Polskę, okazywać przy różnych okazjach. Dodam tylko nieprzekonanym, że ze Wschodu szli w rosyjskich mundurach także Polacy wcielani do Armii Czerwonej w miarę zajmowania kresów dawnej Rzeczypospolitej. Sam kilka lat temu realizowałem poszukiwania mogiły ojca mojego kolegi z Warszawy, który nad Sanem został wcielony do Armii Czerwonej i zginął w walkach o Przełęcz Dukielską (spoczywa na cmentarzu AR w Rzeszowie). W niektórych ośrodkach dyskursu politycznego moment wyzwolenia nazywany jest po prostu chwilą zaprzestania walk.
Niemieckie ukryte mogiły
Na koniec pytanie. Dlaczego brak śladów pochówków żołnierzy niemieckich? Wyjaśnienie jest dość skomplikowane. Po pierwsze, zgodnie ze swoją doktryną wojenną Niemcy w miarę możliwości transportowali swoich zabitych do Rzeszy. Po drugie sami dokonywali pochówków w nieoznakowanych mogiłach (pokrytych równo darnią) by propaganda radziecka nie miała możliwości obliczyć strat nieprzyjaciela. Po trzecie, pojedynczych pochówków Niemców dokonywali polscy cywile bądź Rosjanie w zupełnie przypadkowych miejscach (rowy strzeleckie, bruzdy na uprawnym polu itp., często bez odzieży) nie oznakowując z pośpiechu czy wręcz pogardy dla znienawidzonego wroga i jego munduru. Kilka tego typu pochówków ujawniono w okolicach Ropczyc czy Dębicy w ostatnich latach przy okazji prac budowlanych. Najbliższy zapamiętany przez świadków cmentarz niemiecki usytuowany był na polach dawnego dworu w Górze Ropczyckiej, tuż przed wjazdem drogą nr 4 do Witkowic.
* Wybaczy mi z pewnością Czytelnik ten nieco asekuracyjny tytuł artykułu. Wszak trwa nadal, rozpoczęta w latach 80. ubiegłego wieku dyskusja, czy czcić pamięć żołnierzy poległych podczas walk na terytorium Polski i nie tylko. Osoby nie uwikłane w politykę są zdania, że trzeba czcić pamięć poległych żołnierzy polskich, jak żołnierzy Armii Czerwonej (może nawet Niemców), którzy oszukani przez zbrodnicze i nieludzkie ideologie zapłacili najwyższą cenę. Zapłacili tę cenę, a dowodem są cmentarze rozsiane na całym szlaku bitewnym. Można natomiast zastanawiać się nad tym czy istnieją przesłanki do oficjalnego obchodzenia rocznic wyzwolenia polskich miejscowości, skoro wejście Rosjan zapoczątkowało półwiekowy podział Europy, z Polską we wschodnim układzie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie