Reklama

Przygotowania do Złombolu 2024: kompleksowa modernizacja samochodu i zaplanowana trasa. Adam Gruszka, Sebastian Ochał i ich przygotowania do rajdu charytatywnego. Mankamenty, nowy członek załogi, trasa i cele wyprawy. Wsparcie domów dziecka, planowane koszty podróży, wędkarstwo i wyżywienie w Skandy

Darek Cabaj z Wielopola Skrzyńskiego i Sebastian Ochał z Broniszowa, czyli członkowie ekipy „Półtora litra na trzech”, która półtoralitrowym Polonezem Caro jedzie na Złombol, opowiadają o przygotowaniach. Mówią, co wymienili w aucie z początku lat 90. Zdradzają też, ile przekazali na cel charytatywny, czyli na domy dziecka, donatorzy, których prosili o pomoc. Mówią, jak będzie wyglądać trasa i czego się spodziewają, jeśli chodzi o koszty.

Jak przygotowania do tegorocznego Złombolu i startu w sobotę?
D.C. Samochód praktycznie kompletny, zrobiliśmy nawet zawieszenie. Tydzień temu z Sebastianem poprawiliśmy hamulec, wymieniliśmy termostat i czujnik od wentylatora. Tak, że teraz już nam nie gotuje silnika. A było tak, że na postoju trzeba było uważać i włączyć nagrzewnicę, żeby nią schłodzić szybko silnik.

Co jest niekomfortowe w środku...
D.C. No nie jest komfortowe, zwłaszcza w środku lata. Kiedy jechaliśmy, było jeszcze w miarę, ale w korkach bardzo gorąco.


Sebastian Ochał, czyli nowy członek załogi, który jedzie za Adama Gruszkę - opowiadaj o sobie Sebastian.
S.O. Jestem z Broniszowa, na co dzień jestem mechanikiem, mam warsztat samochodowy.

Czyli w tym roku Polonez może liczyć na dwóch zawodowych mechaników?
S.O. Michał Darłak mówi, że bierze wolne podczas tego wyjazdu. Więc to ja mam sobie brudzić ręce.

Macie już zaplanowaną trasę?
D.C. Plany się kształtowały, ale szybko się zmieniły. Nie ma oficjalnej mety w tym roku. Na Atlantic Ocean Road organizacyjnie okazało się to niemożliwe. Nie ma miejsca na oficjalną metę. Organizatorzy dogadali się z ludźmi, którzy organizują moto piknik w Oslo. Tam 1 lipca jest impreza motoryzacyjna, która będzie połączona z półmetkiem Złombolu. Samochody z rajdu mają tam wjazd za darmo, mogą się rozstawić i tam będzie impreza integracyjna. Pierwotnie zakładaliśmy, że raczej do Oslo nie będziemy wjeżdżać. Teraz chyba jedziemy na tę imprezę, skoro na mecie nie będzie żadnego spotkania.

A jak będą wyglądać pierwsze dwa dni?
D.C. Pierwszego dnia, czyli 29 czerwca, w sobotę o 6 wyjeżdżamy, żeby dotrzeć na start rajdu do Katowic. Tam o 12 oficjalnie startujemy i jedziemy na Świnoujście, gdzie na 23:30 mamy zarezerwowany prom. Z promu zjedziemy w Ystad i ruszamy w górę mapy. Jeszcze nie wiemy dokładnie, w który dzień jakie odcinki będziemy sobie pokonywać.

 

Macie jakiś zarys miejsc do odwiedzenia?
D.C. Na pewno będziemy chcieli zobaczyć Lillehammer, Trondheim, a potem meta. Po drodze jeszcze Oslo teraz wpadło, także trzeba będzie je wkomponować w trasę.

Będzie krócej, czyli szybciej niż w ubiegłym roku, kiedy jechaliście do Portugalii i zaplanowaliście jeszcze dodatkowe zwiedzanie po rajdzie z waszymi dziewczynami?
D.C. Dziewczyny zostają w tym roku w domu. Robimy tutaj męski wypad, męskie zwiedzanie. Czasowo wyjdzie bardzo podobnie jak w tamtym roku, tylko że pokonamy mniej kilometrów. Będzie więcej czasu na turystykę, mniej poświęcimy na samą jazdę. Będzie spokojniej, bez ciśnienia.
 

Jakieś zwiedzanie w drodze do Norwegii, czy wszystko w czasie powrotu?

D.C. Wiemy, że jest jakiś cmentarzysko samochodów niedaleko Ystad. Tam chcemy zajrzeć w drodze do Norwegii. Z tego złomowiska będziemy jechać w górę i chyba pierwszy nocleg będzie jeszcze w Szwecji. Drugi planowaliśmy gdzieś w okolicach Lillehammer. Trzeci w okolicy Trondheim, a czwarty już do Atlantic Ocean Road, skąd jedziemy na Lofoty. To oryginalny plan, który nie uwzględniał Oslo.

Cel Złombolu jest charytatywny, stąd pytanie, jaką kwotę wpłacili donatorzy, których prosiliście o wsparcie domów dziecka?
D.C. Bardzo fajnie się nam to ułożyło, ale zawsze może być lepiej. Jeszcze można się dorzucić, bo wpłaty na rzecz fundacji zbieramy praktycznie do mety. A ta jest 3-4 lipca. Natomiast już jest fajnie, już mamy uzbierane praktycznie drugie tyle, ile jest wymagane.

Czekamy jeszcze na wpłaty od kilku darczyńców. Na dzisiaj (wtorek) mamy w pobliżu 5 tysięcy złotych. Spodziewałem się, że w tym roku będzie troszkę niższe wsparcie, ale darczyńcy dali radę, więc wielkie brawa dla nich.
Jest radość.

Kwoty od darczyńców w całości idą na domy dziecka, a wyjazd i wszystkie koszty finansujecie sami. Skandynawia uchodzi za drogą część Europy, spodziewacie się, że będą wysokie koszty?
D.C. Ciężko powiedzieć, bo na pewno nie wydamy na hotele w tym roku. Kraje skandynawskie są bardzo fajne jeśli chodzi o podróże, bo można spać tam na dziko i będziemy to wykorzystywać.

Jedzenia trochę sobie zabieramy z Polski. Z drugiej strony wydaje mi się, że i tak jedzenie w Polsce jest już tak drogie, że nie odczujemy dużej różnicy, kupując w Norwegii najpotrzebniejsze rzeczy.

S.O. Na pewno będzie mniej kilometrów. I będziemy też korzystać z natury, łowić w rzekach. Michał się na to nastawia, bierzemy w związku z tym wędki.

Norweski łosoś na kolację?
S.O. Tak, to musi być. Jak ktoś coś złowi, oczywiście.
D.C. Wydaje mi się, że cenowo wyjdzie bardzo podobnie. Mniej kilometrów, ale wiadomo, paliwo troszkę droższe. Problem z gazem może też być, bo nie jest to tak bardzo popularne jak w naszej części Europy. Myślę, że zamkniemy się w bardzo podobnych pieniądzach, jak jadąc do Portugalii.
 

A przygotowania w Polsce są kosztowne?
D.C. Nie były planowane wydatki na remont Poloneza, ale ze względu na to, że to jest Polonez, to jednak wymagał trochę większych nakładów niż planowaliśmy.

Części do Poloneza ciągle tanie?
S.O. No niby tak, ale jak jest ich dużo, to się robi kupka pieniędzy.

Co w tym zawieszeniu Sebastian wymieniałeś?
S.O. Praktycznie z przodu wymieniłem całe, bo weszły nowe amortyzatory, sworznie górne, dolne, końcówki, tulejki wahaczy. Nawet sanki, bo były skorodowane. Wymieniliśmy całe, udało się kupić używane w bardzo dobrym stanie. Wszystkie elementy daliśmy do oczyszczenia i pomalowania i zabezpieczenia przed korozją.

Czyli zawieszenie wyglądaj jak z fabryki?
S.O. Lepiej, zdecydowanie lepiej. W wprowadzeniu Polonez zyskał, fajnie się nim teraz jedzie.
Można go nawet porównać do współczesnych samochodów.

Jedziesz Sebastian pierwszy raz, czego się spodziewasz po wyjeździe?
S.O. Nie wiem. To w ogóle jest mój pierwszy wyjazd od dawna. Właściwie nigdy nie byłem tak daleko.

Kto zaczyna za kółkiem?
D.C. Ja zaczynam w tym roku, drugi dzień jedzie Sebastian. Trzeciego dnia Sebastian nie może jechać, bo ma urodziny. Zabieramy go, w ramach urodzin i urządzimy mu je po drodze.

Sto lat w takim razie, a które to będą?

S.O. No 27. A jeśli chodzi o wyjazd, to tak tylko myślę, czy brać ze sobą walizkę z kluczami.

Takiej przygody na pewno z Polonezem trzeba się spodziewać...
D.C. Jak nie z naszym, to z innymi. Będziemy jechać w grupie, dlatego gdzieś tam ktoś może potrzebować pomocy. Właśnie dwa dni temu wyszedł filmik z tamtego roku, takie filmowe podsumowanie Złombolu. Wyjechało do Portugalii 550 pojazdów, a na metę dojechało chyba coś koło 440.


Czyli to nie jest takie pewne, że się dojedzie?

D.C. Nie, skąd! Tutaj ekipa znajomych Michała pojechała Lublinem do Portugalii. Dojechali chyba do Niemiec i już tam musieli ściągać części. Te zapasowe im się skończyły, bo ujechali po pierwszej naprawie kawałek i ponownie się zepsuło to samo. Jak już części dotarły, naprawili ten samochód, ale mieli 3 dni w plecy. Zrezygnowali z Portugalii, pojechali sobie do Włoch i z powrotem do Polski.

Zmienili charakter wyjazdu?
D.C. Charakter był ten sam, tylko trasę musieli zmienić. Ale cel charytatywny osiągnęli, tyle nie dojechali na metę. Cel charytatywny jest najważniejszy, a ta otoczka, ten wyjazd, dojazd na metę to jest już drugorzędne. Najważniejsze, że wspieramy dzieciaki.

Koledzy z Łowicza, którzy podobnie jak wy jeżdżą na Złombol, w tym roku ruszają i będziecie się trzymać znowu razem?
D.C. Tak samo jak dwa lata temu i tak, jak rok temu. Jedziemy razem, Polonezy muszą się trzymać razem. Jeden drugiego musi asekurować.

Życzę wam fajnego, bezpiecznego wyjazdu, przygód i powrotu.
D.C. Dziękujemy bardzo.

Rozmawiał Wojciech Naja

 

Jak dołączyć do Złombolu, przeznaczając kilka groszy na domy dziecka:

Wpłaty można dokonać online poprzez wpłatomat. Link jest podany na instagramowym koncie naszej załogi lub należy po prostu wpisać w wyszukiwarce Złombol wpłatomat.

Wtedy powinna pojawić się witryna, dzięki której łatwo dokonamy wpłaty. Wybieramy lub wpisujemy kwotę, jaką chcemy przekazać na konto fundacji, następnie wybieramy nazwę załogi, do której wpłata ma być przypisana (pieniądze trafiają na konto fundacji, nic nie trafia do nas, wybór załogi ma na celu jedynie przypisanie wpłaconej kwoty do naszej załogi jako potwierdzenie, że pozyskaliśmy darczyńcę).

Wpłatomat jest wygodny, bo wszystko dzieje się automatycznie. Drugą opcją jest zwykły przelew na konto fundacji. 

Dane do przelewu tradycyjnego lub online:

Fundacja Nasz Śląsk im. gen. Jerzego Ziętka z siedzibą w Chorzowie przy ul. Łani 1

Konto 72 1050 1214 1000 0023 2153 3859

(to jest subkonto Złombol podlegające Fundacji)

Tytułem: DAROWIZNA Złombol „Półtora_Litra_Na_Trzech”

(ważne jest podanie dokładnej nazwy załogi, aby dało się przelew jednoznacznie dopisać do starań właściwej załogi)

Dane do wpłaty zagranicznej:

ING Bank Śląski
II Oddział w Katowicach
Pl. Sejmu Śląskiego 2
40-032 Katowice

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: Tygodnik Reporter Gazeta Aktualizacja: 27/06/2024 09:20
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do