
[caption id="attachment_2882" align="alignnone" width="203"]
Porucznik rezerwy saperów Stanisław Gielarowski to jeszcze jeden mieszkaniec dzisiejszego powiatu ropczycko – sędziszowskiego, zamordowany podczas II wojny światowej w ramach zbrodni katyńskiej. Ten zapalony ogrodnik z Ostrowa, dowódca 4 plutonu kompanii 1 batalionu mostów kolejowych w Krakowie był również najprawdopodobniej współpracownikiem kontrwywiadu II RP. Jego ciało zostało rozpoznane dzięki zdjęciu córki Danusi Gielarowskiej, które miał przy sobie kiedy umierał.
W następnym okresie niewoli prawdopodobnie sowieci stosują wobec por. Stanisława Gielarowskiego obostrzone metody. Dowodzić tego może to, że do rodziny dociera tylko jeden list. Jest datowany na 22 listopada 1939 roku. Z pamiętników katyńskich wiadomo, że więźniowie mogli pisać częściej. Jeżeli tylko jeden list Gielarowskiego dociera do rodziny i do tego tak lakoniczny, to znaczy, ze Stanisław jest ostro traktowany przez NKWD. Ta zapisana kartka z zeszytu zawiera wszystko, czym kierował i kieruje się w życiu i co dla niego było i jest najważniejsze. Troskliwy ojciec i mąż pyta o dziecko, o żonę, czy żona pracuje (czyli czy mają z czego żyć). Pyta o rodzinę własną, o rodzinę ze strony żony. Wyrażnie troszczy się o ukochany ogród. Z listu dowiadujemy się o tym, że więzień Gielarowski myśli o innych- przekazuje informacje o życiu znajomego.
Wdniu 5 marca 1940 roku Józef Stalin, na Kremlu, podpisuje wyrok śmierci na około 25 tysiące polskich jeńców Kozielska, Starobielska, Ostaszkowa i więzień Białorusi i Ukrainy. Drugiego kwietnia (lista obozowa) por. Stanisław Gielarowski zostaje wywieziony z Kozielska do Katynia. Tam w lasach smoleńskich czeka na niego świeżo wykopany dół i kaci. Funkcjonariusze NKWD ciągle boją się polskiego oficera. Krępują mu szyje i ręce drutem z samo zaciskającym węzłem. Skazaniec czeka nad dołem. Z tyłu podchodzi reprezentant „cywilizowanego narodu” i nie zważając na Konwencje Genewskie strzela w tył głowy budowniczego mostów z Ostrowa.
Od listopada 1939 roku rodzina Gielarowskich nie ma o Stanisławie żadnych informacji. Matka z córką cierpią niewygody, głód i poniewierkę. Przedwojenne wspomnienia coraz bardziej przypominają jakąś cudowną, coraz mniej realną baśń. Ciągle urocza Maria Gielarowska wytrwale czeka na powrót męża. W 1943 roku dowiaduje się o odkopanych masowych grobach w Katyniu. Znajomi mówią jej, że gadzinowa prasa drukuje listy zidentyfikowanych Polaków. Któregoś dnia czyta komunikat z 10 czerwca 1943 roku i nie wierzy oczom- na liście jest jej mąż, jej Staś- „2203 Stanisław Gielarowski- of. rez. Syn Adama (Znaleziono karty pocztowe i listy)”. Potem dowiaduje się, że zidentyfikowano go prawdopodobnie dzięki zdjęciu ich jedynego dziecka, Danusi. Zapłakaną pociesza głos serca, że go zobaczy. Zobaczy go w niebie. Rozsądek podpowiada jednak, no tak, ale ile lat jeszcze do tego momentu upłynie?
Nie zawsze rozsądek jest dobrym doradcą. Pani Maria Gielarowska słucha głosu serca. Do śmierci pozostaje wierną swemu Stasiowi.
Jan Flisak
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie