To kiedy ta obwodnica?
Obwodnicy nie będzie na wakacje. To już chyba nikogo nie bawi. Podejrzewam, że ci, którzy byli przeciwni jej budowie, też nie mają już żadnej większej radości z powodu opóźnień budowy. A ja się zastanawiam, jak to jest, że te cztery kilometry z kawałkiem (jak rozumiem mało skomplikowanej drogi) powstaje już jakieś dwa lata? Dodajemy, że nie będzie to cud inżynierii, popis zaawansowanych możliwości współczesnej techniki czy droga szesnastopasmowa.
Zastanawiam się, ile powstawałaby taka obwodnica, gdyby zamiast ciężarówek używano furmanek, a zamiast koparek stałby szereg chłopów z motykami? Inaczej mówiąc, gdyby używano tych samych narzędzi i środków, które wykorzystywano podczas budowy linii klejowej Kraków – Przemyśl? Coś tu jest całkiem nie tak, bo nawet wtedy robota szła sprawniej.
Najbardziej w tym wszystkim frustrująca jest przyroda, która co raz dostarcza argumentów wykonawcy, kiedy chce wydłużyć termin budowy. Ja wiem, że powódź, że zima, że deszcze, ale na litość Boską! Słowacja, Chorwacja, Czechy – te kraje budują szybciej nie jakieś tam czterokilometrowe obwodnice, ale autostrady w górach, tunele i drogi naprawdę zaawansowane technologicznie.
Co ciekawe GDDKiA nam, mieszkańcom tego powiatu, którzy patrzą na nieporadność przy budowie obwodnicy każe wierzyć, że za dwa lata będziemy mieć autostradę z Rzeszowa do Krakowa. Jeśli Budimex ją rzeczywiście wybuduje w tym czasie, to uznam, że Drogbud jest mistrzem świata w nieporadności. Ba, że to nie drogowcy, tylko ekipa, którą ktoś z piaskownicy zabrał do budowy drogi. Jeśli jednak autostrady nie będzie, to wypadałoby nazwać GDDKiA zespołem albo łgarzy, albo uznać, że terminy budowy dróg ustalają u wróżki.
A jeśli chodzi o obwodnicę Ropczyc, to podpowiadam wykonawcy, że czerwiec w tym roku jest zimny jak rzadko – w razie, gdyby trzeba było termin oddania obwodnicy przesunąć po raz trzeci, to będzie argument. GDDKiA raczej to kupi, sądząc z tego, czego się dowiadujemy.
Podobne wpisy