image10 (2)

Gdzie proporcje?! Banalna stłuczka, srogi mandat

Policjant sprawił, że boję się teraz wsiadać do samochodu – mówi pan Jan z Ropczyc. Mężczyzna spowodował drobną kolizję, za co dostał mandat, który uważa za zbyt wygórowaną karę. Oprócz ponad tysiąca złotych grzywny, na konto kierowcy wpłynęło 10 punktów karnych, które wywołują strach o utratę prawa jazdy.

Do zdarzenia doszło w czwartek, 24 listopada, około godz. 13:40 na ropczyckim Rynku. Jakie są policyjne ustalenia w tej sprawie? – Kierowca bmw podczas cofania uderzył w audi – mówi mł. asp. Wojciech Tobiasz z Komendy Powiatowej Policji w Ropczycach.

Sprawca nie wypiera się tego, że spowodował kolizję. – Jechałem powoli z żoną i dziećmi. Szukałem miejsca parkingowego. Zatrzymałem się. Potem trochę cofnąłem, żeby się poprawić i uderzyłem w auto stojące za mną. Sam nie wiem, jak to się stało, mam czujniki w samochodzie, ale oczywiście wina jest moja – relacjonuje pan Jan.

Mieszkaniec Ropczyc chciał dogadać się z poszkodowanym i załatwić sprawę poprzez oświadczenie, dzięki któremu właścicielowi audi ubezpieczyciel pana Jana pokryłby szkodę. To się jednak nie udało. Kierowca audi chciał przyjazdu policjantów. – Takie jego prawo, nie mam do niego pretensji – mówi pan Jan.

Na miejsce przyjechali funkcjonariusze. Początkowo sprawca kolizji nie podejrzewał, że ich pojawienie się będzie dla niego bardzo przykrym przeżyciem. – Z początku wyglądało to dobrze. Policjant nawet zrugał tamtego kierowcę, że po co wzywa policję? Czy zagrożone jest czyjeś życie? Potem policjant spisał dane, podszedł do mnie i mówi tysiąc dwadzieścia złotych i 10 punktów karnych za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym – opisuje pan Jan.

Takiej kary mieszkaniec Ropczyc nie spodziewał się. Nie potrafił pojąć, jakie zagrożenie w ruchu spowodował. – Pewnie nawet jakbym w człowieka cofnął, to nic by mu się nie stało. Moje dzieci nawet nie poczuły uderzenia. To było ledwie otarcie, szkody prawie zerowe, pięć centymetrów atrapy i ramka na rejestrację pęknięta. Naprawa tego samochodu mniej kosztuje niż mój mandat – denerwuje się kierowca bmw.

Pan Jan wyjaśnia, że próbował przekonać funkcjonariusza do zastosowania pouczenia. – Jest artykuł 41 kodeksu wykroczeń, który na to pozwala. A ja spełniam przesłanki, bo nie spowodowałem zagrożenia, nie ma dużych szkód, nie było narażone życie lub zdrowie żadnej osoby. Ale nie było żadnej dyskusji. Policjant nie zapytał mnie o sytuację materialną. Teraz strach jechać, bo niech przydarzy mi się coś trochę poważniejszego niż to i nie mam prawa jazdy. Po tej sytuacji moje zaufanie do policji spadło do zera. Kiedyś policjanci dwa razy po moich interwencjach zatrzymali pijanego kierowcę. Teraz jak cokolwiek złego zauważę, to odwrócę głowę, a na policję nie zadzwonię – mówi pan Jan.

Czy kierowca mógł zostać łagodniej potraktowany? – O wysokości mandatu decyduje taryfikator. Według nowych przepisów w tej sytuacji mandat nie mógł być niższy niż tysiąc złotych. Policjant na miejscu decyduje, czy zastosować mandat czy pouczenie. Zadecydował w ten, a nie inny sposób, to jego indywidualna decyzja. Natomiast na pewno sprawca został pouczony o prawie do odmowy przyjęcia mandatu. Jeżeli uważał, że kara jest niewspółmierna, mógł odmówić przyjęcia mandatu i niechby to rozstrzygnął sąd – mówi mł. asp. Tobiasz.

– Chyba byłem wtedy w szoku, że przyjąłem ten mandat – mówi pan Jan i zaznacza, że napisał skargę do komendanta powiatowego policji oraz odwołanie do sądu.