1647759787854 (Średnie)

Dzisiaj jest ten dzień kiedy nie ufamy. I kiedy mimo to jesteśmy życzliwi

To jest ta niedziela, kiedy na drogach może pojawić się pierwsza fala motocyklistów. Niestety, może to być też ten dzień, kiedy nie wszyscy wrócą cali do domu.  W czasie zimy kierowcy samochodów odzwyczaili się do widoku motocykli. Od tego, jak szybko przyspieszają, kiedy wyprzedzają, jak trudno ocenić ich prędkość, kiedy nadjeżdżają z przeciwka. W lusterku przez ostatnie kilka miesięcy przed kolejnym manewrem nie szukaliśmy wąskich kształtów motocyklisty z pojedynczą lampą. 

Teraz to wszystko trzeba na powrót włączyć do codziennej rutyny w jeździe samochodem. Dla bezpieczeństwa swojego i motocyklistów.  Niestety, często zdarza się, że motocykliści giną z winy kierowców samochodów, którzy źle ocenili odległość motocykla jadącego z przeciwka albo zwyczajnie nie zauważyli tego pojedynczego światła. Teraz często ocenę sytuacji utrudnia oślepiające słońce.

Prawdą jest też to, że zdarza się, że z winy nieodpowiedzialnych motocyklistów giną inni uczestnicy ruchu. I nie mówię tu tylko o tych, którzy jeżdżą jakby grawitacja nie istniała, a każdy na drodze miał pięć żyć jak w grze.

News will be here

Nawet spokojny, szanujący przepisy i życie motocyklista podczas pierwszych wyjazdów musi być mądrzejszy niż zwykle. Z pozycji motocykla, po zimie, świat też wygląda jakoś nowo. Bo motocykliści przez ostanie kilka miesięcy, kiedy nie jeździli, odzwyczaili oczy, mózg, ale i mięśnie, które pomagają w poruszaniu się na jednośladzie. Zapomnieli, jak ich sprzęty hamują, jak reagują na gaz, gdzie jest granica przyczepności w zakręcie.

Kiedy na niebie pojawi się takie słońce jak dzisiejszego poranka, kiedy asfalt suchy, niejednego „poniesie”. W euforii zacznie rozkoszować się widokami naszego pięknego powiatu. Będzie chciał więcej endorfin i manetka gazu jakoś sama się bardziej odkręci. Może to będzie twój kolega, który jedzie pierwszy w grupie. Nie próbuj go gonić, nie ryzykuj podczas wyprzedzania. Jedź bezpiecznie. Jeśli kolega nie zobaczy cię w lusterku, może ochłonie. Jeśli nie, to nie pchaj się z nim na tamten świat.

Dzisiaj jest ten dzień, kiedy trzeba powstrzymać euforię, kiedy trzeba na wodzy utrzymać ochotę i jeździć nawet wolniej niż normalnie w środku sezonu. Dzisiaj i podczas pierwszego miesiąca po zimie szczególnie nie wolno wierzyć w swoje umiejętności. Do tego ograniczonego zaufania warto dopasować prędkość i wzmożoną czujność.

Jazda na motocyklu wymaga pamiętania jednej ważnej zasady. Choć przepisy mówią, że masz pierwszeństwo, traktuj wszystkich innych, czyli kierowców aut, rowerzystów, pieszych, a nawet zwierzęta tak, jakby o tym nie wiedzieli. Ta nieufność ratuje życie.  

Kiedyś wracałem na Podkarpacie z Lublina, gdzie studiowałem. Emzetka odziedziczona po tacie pięknie szła. I wtedy z prawej strony kątem oka zobaczyłem małego ptaszka na kursie kolizyjnym. Uderzył w prawą osłonę dłoni.  Ptaszyna wielkości wróbla przebiła plastik i o mały włos nie zablokowała mi klamki hamulca przedniego. Jechałem gdzieś w okolicach 90 kilometrów na godzinę. Mogło skończyć się naprawdę tragicznie, choć nie zawiniłem.  Piszę to, żeby pokazać, jak nieprzewidywalna jest droga i jak drobne wydarzenia mogą wywołać katastrofalne skutki.

Dzisiaj jest dobry dzień, by wspomnieć przyjaciół, bliskich, kolegów. Tych mniej znanych i wszystkich tych bezimiennych, którzy z wyjazdu motocyklowego nie wrócili. Warto sobie przypomnieć, że wielu z nich było świetnymi technicznie, doświadczonymi motocyklistami. A i tak ich lub czyjś jeden błąd zakończył życie.

Jedziecie na pierwszą pozimową przejażdżkę motocyklem? Pamiętajcie, że w domu czeka na was ojciec, matka, brat, siostra… Że może czeka też żona, dzieci, przyjaciele… Jedźcie bezpiecznie dla nich. I cieszcie się jazdą, bo w dzisiejszych czasach nie znamy dnia ani godziny, kiedy i ta forma przyjemności może zostać nam odebrana.

Jeśli jedziecie samochodem, pomyślcie, że za szybą kasku jest czyjaś twarz. Pod kombinezonem jest ciało, znacznie słabiej chronione niż wasze w samochodzie. Dla ciebie malutkie ryzyko, dla motocyklisty może oznaczać pewną śmierć. A to mogą być dla tego w kasku przerwane studia, rodzina bez środków do życia, dzieci bez ojca lub matki.

Szanujmy siebie nawzajem, bądźmy przyjaźni dla siebie na drodze. W ostatnich tygodniach pokazaliśmy, jak potrafimy być życzliwi dla obcych z Ukrainy. Pokażmy, że potrafimy być też dobrymi dla samych siebie. Bliskich, bo Polaków, choć może obcych na drodze.

Jeśli zrobiłeś miejsce motocykliście, wiedz, że kiwnięcie głową w kasku albo oderwana od podnóżków noga oznaczają dziękuję.  Jeśli jedziesz motocyklem, pomyśl, że czasem warto okazać szacunek kierowcom samochodów, ułatwić im jazdę, a czasem zwyczajnie wytrzymać chwilę za „zawalidrogą” i wyprzedzić go mniej ryzykownie.

Lewa w górę! (to ten znak, kiedy mijają się motocykliści – przypomnienie dla kierowców aut)