
Od wczesnego ranka w sobotę, 6 lipca na zalewie w Cierpiszu wędkarze rywalizowali w XXII Wędkarskim Pucharze Burmistrza Sędziszowa Małopolskiego. Wygrali Paweł Smęt w kategorii seniorów i Kamil Kowal w kategorii juniorów.
Paweł Smęt zbiornik w Cierpiszu lubi i często tu przebywa. W sobotę okazało się, że Pawła lubią też tutejsze ryby. To on osiągnął najlepszy wynik (3,7 kg) spośród 25 wędkarzy, którzy startowali w zawodach.
- Trochę stanowisko, trochę techniki, szczęścia, wszystkiego razem – tak zwycięzca kategorii seniorów określa przepis na wygraną. Pan Paweł, przed ważeniem ryb, nie do końca wierzył, że wygra. - Wszyscy narzekają, ale to tak wędkarze mają. Mówią, że słabo i czasem faktycznie tak jest, ale czasem tylko narzekają – tonował pogłoski o tym, że reszcie stawki poszło gorzej niż jemu.
Drugie miejsce wśród seniorów zajął Bolesław Potwora. On też przed ważeniem ryb sugerował, że zwycięzców trzeba szukać gdzie indziej. - Z tamtej strony są mistrzowie, tu jest amator – mówił, pokazując na część brzegu bliżej zapory. Wędkarstwo to jednak nieprzewidywalny sport.
- Udało się, podeszła ryba i nic więcej. Troszkę szczęścia i wytrwałości. Troszkę trzeba posiedzieć – mówił skromnie pan Bolesław, mieszkaniec Sędziszowa Małopolskiego, kiedy już okazało się, że ma drugie miejsce (3.4 kg). Jak dodaje, podium go cieszy, ale nie dla niego startuje w takich zawodach: - Najważniejsze, żeśmy się spotkali. To jest najważniejsze, być razem.
Jak mówi Bolesław Potwora, w przeszłości niezłe wyniki na zawodach już osiągał, a zbiornik w Cierpiszu bardzo lubi.
- Ja się tu wychowałem. Na rzece Tuszymce i tutaj. Lubię tu wracać, bo zawsze się ciągnie w rodzinne strony, choć trochę się po Polsce pojeździło – podkreśla.
Trzecie miejsce w kategorii senior zajął Marcin Majka.
Respekt podczas zawodów budził sędzia, Marek Głowacki, który nie tylko skrupulatnie ważył złowione ryby, ale też sprawdzał ich wymiary. Okazało się, że milimetr przesądził o tym, że jeden z wędkarzy z okolic podium spadł na przedostatnie miejsce, kiedy okazało się, że złowiony przez niego karp jednak ma wymiar mniejszy niż wymagany.
Okazało się, że zawinił nie wędkarz, a... miarka. Po porównaniu okazało się, że różne miarki wskazywały różne wymiary. Decydujący był jednak sprzęt sędziego.
- Nie obroniłem tytułu z ubiegłego roku. Trudno. Ale tę miarkę to ja kupiłem u kolegi, który brał udział w zawodach - rozkładał ręce mimo wszystko uśmiechnięty.
Alfred Kułak zapowiedział, że koło PZW postara się o zakupienie kompletu jednakowych miarek wędkarskich, by uniknąć podczas zawodów w przyszłości podobnych emocji.
Ze spędzenia sobotniego ranka nad zalewem w Cierpiszu cieszył się też Jan, choć do czołówki, jeśli chodzi o wynik, było mu daleko. - Dzisiaj dużo nie złowiłem. Lata już nie wędkowałem, ale teraz przeszedłem na emeryturę i wracam. Wcześniej z synem wędkowałem bardzo dużo – mówi pan Jan z Góry Ropczyckiej.
- Jestem tu pierwszy raz od lat, ostatnio raczej na Czarną Sędziszowską zaglądałem. Ładnie tu, wystrzyżona trawa, spokojnie. Na Czarnej jest i hałas, i zjeżdżają wędkarze z Rzeszowa, Kolbuszowej z kamperami. Siedzą tam całe soboty, niedziele, a nawet tygodniami. Mają prawo, ale... tu spokojniej - ocenia wędkarz emeryt.
Juniorów było dwóch. Wygrał Kamil Kowal z Krzywej przed Jakubem Pieczonką. Kuba nieśmiały, nie chciał zdradzić, w jaki sposób poradził sobie na łowisku w Cierpiszu.
Kamil za to wyjaśnił, co przyniosło mu dobry wynik (2,6 kg), którego zazdorościła mu większość seniorów. - Duże nęcenie, sprawdzone przynęty. Prawie codziennie tu łowię. Złapałem 3 karpie po 36 centymetrów – mówił, jeszcze nie wiedząc, że ten połów zapewni mu zwycięstwo.
Zobacz: Do Skrzynczyny wracają ryby
Alfred Kułak, prezes Koła PZW nr 26 w Sędziszowie Małopolskim i zarazem organizator zawodów, mówi, że mała liczba juniorów trochę go martwi. Podejrzewał, że mogła mieć na to wpływ wczesna pora rozpoczęcia zawodów. Wędkarze mieli zbiórkę o 5:00 rano, a same zawody rozpoczęły się o 6:00 i trwały do 10:00.
- To mogło być uciążliwe dla rodziców, żeby tutaj młodzież przywieźć o tak wczesnej porze, ale musieliśmy to zrobić ze względu na upał i ryzyko, że później ryba w siatkach mogłaby ucierpieć, złapać przyduchę – tłumaczy Kułak.
Prezes koła PZW nr 26 pytany o to, jak jeśli chodzi o zarybienie wygląda zalew, który przez blisko dwa sezony stał osuszony, twierdzi, że coraz lepiej. - Zbiornik w Cierpiszu jest dwa lata po modernizacji i ma bardzo duży potencjał rybny. Jest bardzo dużo leszcza, bardzo dużo karpia, odrodziła się płoć – mówi Alfred Kułak.
- Wytarł się już nawet leszcz, co jest fenomenalne na takim zbiorniku. Złożył ikrę i jest młody narybek! To jest pocieszające, bo ta ryba będzie systematycznie dokarmiana przez wędkarzy i na pewno za rok, dwa zbiornik w Cierpiszu odbuduje się do świetności z lat 70. czy 80. Wtedy był to naprawdę piękny akwen – przewiduje Kułak.
Zobacz: W zalewie w Cierpiszu bez wody i ryb
Burmistrz Sędziszowa Małopolskiego, Bogusław Kmieć podczas rozgadania pucharów i nagród pieniężnych, podkreślił, że gratulacje należą się wędkarzom organizatorom, którzy poświęcili czas na przygotowanie zawodów, ,by były bezpieczne i przebiegały sprawnie.
- Mam nadzieję, że się panom podobało, że te emocje związane z rywalizacją były takim elementem, którego nie ma, gdy jesteście sami na łowisku i wędkujecie sobie rekreacyjnie – powiedział Bogusław Kmieć.
Co ciekawe, to jedne z pierwszych zawodów od lat, w których wśród startujących nie było kobiet. Jedna z pań przyjechała za to jako kibic. Chodzi o żonę wielokrotnego tryumfatora miejscowych zawodów wędkarskich, Zdzisława Ignasa.
Wędkarz narzekał jednak, że choć miło spędził czas, to najwidoczniej popełnił jakiś błąd, bo miał słabe brania. A jak już udało się złowić jakąś sztukę, okazywało się, że jest niewymiarowa. - Może chodziło o zanętę? - zastanawiał się pan Zdzisław.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie