
Z Grzegorzem Kozkiem, pracownikiem ropczyckiego sklepu rowerynajtaniej.pl rozmawiamy o popularności rowerów w czasach drożyzny, rowerach elektrycznych, ich charakterystyce, cenie i tym, czy mogą one stanowić alternatywę dla samochodu. Zastanawiamy się także dlaczego wciąż wielu z nas nie chce traktować roweru jako codziennego środka transportu.
Alternatywą do rosnących cen paliwa w kontekście dojazdów do pracy są rowery elektryczne. Jeżeli ktoś ma jeszcze do tego panele fotowoltaiczne to w zasadzie dojeżdża do pracy za darmo. Jeżeli ktoś chce zaoszczędzić, przejście na rower elektryczny jest bardzo dobrą alternatywą.
Różnica jest taka, że skuter trzeba zarejestrować. W przypadku roweru elektrycznego to takiego problemu nie ma. Jeżeli jest pogoda, to po prostu wsiadamy i jedziemy. Technologia już tak się rozwinęła, że taki e-bike nie różni się w wyglądzie niczym od zwykłego roweru. Sam napęd może być albo w przednim lub tylnym kole, albo w okorbowaniu. Akumulatory też są sprytnie ukryte. Albo w ramie, albo schowane do bagażnika, ale w taki sposób, że ten bagażnik nie traci swojej normalnej funkcjonalności. Kable też są już schowane bezpośrednio w konstrukcji. Dawniej szły one po ramie, zamocowane jakimiś trytkami. Nie wyglądało to zbyt estetycznie. Rynek rowerów elektrycznych niesamowicie się rozwija.
Przez ostatnie trzy miesiące sprzedaliśmy dużo więcej rowerów elektrycznych niż było to w latach poprzednich. Niestety, zaczynają jednak pojawiać się problemy z dostępnością. Chodzi tu zwłaszcza o akumulatory. Same rowery są, ale mogą być problemy z dostępnością źródła zasilania.
Tak, można je sobie oddzielnie dokupić. I odpiąć, jeśli np. rower stoi na zimę w nieogrzewanym garażu. Jest też oczywiście możliwość dokupienia sobie drugiego, zapasowego, czy dodatkowego akumulatora, gdyby ktoś potrzebował większego zasięgu.
W codziennej eksploatacji taki rower elektryczny w niczym się nie różni. Trzeba tylko pamiętać o tym, by przed wyruszeniem w drogę mieć naładowany akumulator. Łańcuch to tak naprawdę to samo. Niektóre modele ebike"ów mają wzmacniane opony, ale pozostałe komponenty są raczej takie same. Może oprócz ramy, która jest robiona w specjalny sposób, żeby schować całe okablowanie.
Podstawowe podzespoły, które się zużywają są praktycznie takie same jak w zwykłym rowerze. Dętki, opony, jeśli nie są one specjalnie wzmacniane, to są identyczne. To samo tyczy się klocków łańcuchów i klocków hamulcowych. Eksploatacja niczym nie różni się więc od takiego roweru.
Za rower z aluminium trzeba zapłacić około 3-4 tysięcy. Do tego należy również doliczyć akumulator, którego cena zaczyna się od 800-1,5 tysiąca złotych. Tak więc koszt całego roweru elektrycznego to od 4800 złotych w górę.
Zakładając, że ktoś wydaje na paliwo do pracy miesięcznie 200-300 złotych, no to mamy prosty rachunek: w ciągu 5 miesięcy koszt akumulatora już nam się zwraca. No i są jeszcze przecież czynniki niemierzalne. Bo przecież taki rower nie musi nam służyć tylko do pracy. Możemy go też używać do rekreacji. Na świeżym powietrzu, zdrowo, z rodziną.
Jeśli rodzi się taki pomysł, to przede wszystkim przed rozpoczęciem jazdy trzeba ten rower dobrze przeglądnąć. Żeby później się nie zrazić. Bo jeśli np. opony nie są właściwie napompowane już ciężko się jeździ, jest dyskomfort. Pierwsza rzecz to więc powietrze w kołach. Druga, posmarowanie łańcucha, a także regulacja przerzutek i hamulców. Te kwestie powinny być od razu sprawdzone.
Jeśli jeździmy dziennie kilka kilometrów, to nie jest to jakiś duży dystans. I przy takim użytkowaniu taki początkowy serwis powinien wystarczyć nam spokojnie na cały sezon. Oczywiście, trzeba rower obserwować, bo jest to urządzenie mechaniczne, złożone. Nie da się więc powiedzieć prosto, że łańcuch trzeba smarować co miesiąc, czy co dwa. To jest zależne od zastosowanej oliwki, temperatury powietrza i innych czynników. Musimy więc nasz rower obserwować. Jak ktoś jeździ na co dzień to widzi, czy jest powietrze w kołach, czy klocki hamulcowe nie ocierają. Główny przegląd powinien zostać wykonany na wiosnę, a potem trzeba przyglądać się działaniu roweru przy jego użytkowaniu.
Wszyscy widzimy wzrost rowerzystów na drogach. Duży wpływ miała na to pandemia, ludzie przez długi czas byli zamknięci w domu. Jeżeli jednak chodzi o dojazdy rowerem do pracy, to nie widzimy póki co takiego większego zainteresowania. Jest mało pytań o rower do codziennego użytku. Ale ten wzrost cen o którym wspomniałeś był w okresie zimowym, gdzie przecież nie jeździ się raczej na rowerze, więc z biegiem czasu, to zainteresowanie być może wzrośnie. Zobaczymy.
Duży wpływ ma na to po prostu ludzka wygoda. Bo przecież dojazd do pracy rowerem łączyłby się z tym, że trzeba byłoby mieć jeszcze coś na przebranie. A w samochód wsiądziemy, przejedziemy ile trzeba i jesteśmy w pracy. Przy rowerze trzeba natomiast sprawdzić pogodę, przydałoby się do tego specjalne ubranie, miejsce w pracy, by samemu się przebrać i miejsce by ten rower bezpiecznie zostawić. Nie każdy pracodawca może to zaoferować. Tu jest wiele czynników.
Jeżdżę na rowerze i szczerze, lokalnie to tego nie widzę. Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Ale na razie nie ma większej poprawy. Jest za to coraz więcej samochodów. Więc trzeba uważać jeżdżąc na rowerze. Pamiętajmy więc by być bezpiecznym. Miejmy kask, dbajmy o odpowiednie oświetlenie roweru, tak byśmy byli widoczni na drodze.
Rozmawiał Mikołaj Froń
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!