
Autami o wartości mocno przekraczającej 100 tysięcy złotych jeżdżą od niedawna burmistrz Ropczyc i starosta powiatu. Ten pierwszy wziął nowy samochód, mimo że wcześniej deklarował nabycie używanego auta. Ten drugi z kolei kupił wóz... bo swój poprzedni rozbił.
Zarówno urząd gminy, jak i starostwo wzięły te same modele aut. To tegoroczne wersje Skody Superb z dwulitrowym silnikiem i 190 KM pod maską. Auto, którym jeżdżą urzędnicy z gminy zostało wyleasingowane i kosztowało 129 tysięcy złotych. Z kolei starostwo swoją Skodę kupiło za 139 tysięcy.
W urzędzie miejskim, o nowym samochodzie dyskutowano od miesięcy. Burmistrz Ropczyc, Bolesław Bujak, chciał nowy wóz, gdyż jak argumentuje, Citroen C5, którym dotychczas wozili się pracownicy magistratu ma już 13 lat i 210 tysięcy kilometrów przebiegu. W lutym rada miejska dała nawet burmistrzowi zgodę, by ten nabył 280-konną Skodę Superb za ponad 150 tysięcy. Po krytyce ze strony gminnych radnych PiS Bujak wycofał się jednak z tego pomysłu. I zapowiadał, że do urzędu zostanie sprowadzone auto używane.
Burmistrz nie dotrzymał jednak słowa i wziął Skodę prosto z fabryki. Dlaczego? Do takiego kroku miały Bujaka popchnąć działania... starosty powiatowego
- Jeśli ja dowiedziałem się, że starosta rozbił swój samochód tak, że nie nadawał się do naprawy, a potem podjął czynności celem zakupu nowej Skody Superb, to jakie miałem mieć opory? - tłumaczy w rozmowie z tygodnikiem Reporter Gazeta Bujak.
Faktycznie, starostwo ma nowy samochód, bo szef powiatu, Witold Darłak rozbił we wrześniu poprzednie auto urzędu. Skodę Octavię za 103 tysięcy kupioną 9 miesięcy wcześniej.
- Szkoda była tak duża, że firma, która miała naprawić samochód w ramach gwarancji wyceniła koszt naprawy na ponad 50 procent wartości auta – komentuje dla Reportera starosta.
Te okoliczności sprawiły, że zdaniem Darłaka nie było sensu naprawiać Skody. Starostwo skorzystało za to z opcji, by ubezpieczyciel zwrócił urzędowi równowartość samochodu w dniu wypadku.
- Wyceniono nam ten samochód 91 tysięcy 200. Wpadłem jednak na pomysł wystawienia auta na licytacji internetowej i w sumie uzyskaliśmy 92 tysiące 400. Trochę dołożyliśmy i kupiliśmy nowe auto, które odebrałem 31 października – tłumaczy Reporterowi Darłak.
Włodarz powiatu zarzeka się, że wypadek w którym „skasował” Octavię nie nastąpił z jego winy. Tu przeczytasz o okolicznościach rozbicia samochodu i tym, jak na nowe zakupy w urzędach patrzy opozycja w gminie oraz w starostwie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie