Reklama

Nazwę i barwy wymyślił ksiądz Śliwa, sąsiedzi oddali działki. Historia Borkovii Borek Wielki

31/05/2020 08:42
Borek Wielki ligową zabawę rozpoczął w 2006 roku. Pierwsze spotkania założycielskie odbywały się na plebanii, bo jednym z założycieli klubu jest ksiądz Robert Śliwa, były zawodnik Resovii, Zelmera Rzeszów i... Nieplanki Niepla. Katecheta ten w Borku pracował w latach 2002-2005. Pytając o początki powstania Borkovii, aktywni do dziś działacze – Antoni Kielar i Henryk Jakubek, bez zastanawiania przypominają zasługi księdza Śliwy. Od niego wyszedł pomysł na nasz klub – wspomina Jakubek, wieloletni zawodników, były prezes Borkovii. - Ksiądz skontaktował się z Antkiem i we dwóch to uruchomili – wspomina Jakubek. Klub z obecnej dzielnicy Sędziszowa Małopolskiego rodziło się, gdy jeszcze nie było przyzwoitego boiska. Spora cześć obecnego placu gry należała do prywatnych ludzi, z sąsiedztwa.   W październiku 2004 roku słowa zaczęły zamieniać się w czyny. Na plebani zameldowało się ponad 20 pierwszych członków zarejestrowanego w starostwie, początkiem listopada, stowarzyszenia. – Pamiętam to spotkanie, podpisywaliśmy się na tym dokumencie u księdza w pokoju – wspomina Jakubek. – Ja nie chce przypisywać sobie zasług założycielskich. Wiele osób mogło wcześniej pomyśleć o założeniu tego klubu, może ja, jako katecheta dodałem im trochę odwagi, w pewnym stopniu mogłem pomóc – wspomina ksiądz Robert Śliwa. Kielar i Śliwa widzieli „ciąg” do piłki wśród młodych mieszkańców Borku. Śliwa w pewnym stopniu przełożył swoją sympatię do Resovii na Borek. Nieprzypadkowo klub nazywa się Borkovia i ma biało-czerwone barwy. Śliwa był przez wiele lat kapelanem piłkarzy Resovii. – Teraz jestem duszpasterzem sportu na całą diecezję, więc kibicuje również Stali Rzeszów – dodaje. Śliwa trenował w grupach młodzieżowych Resovii, później Zelmera Rzeszów (juniorów starszych). Następnie postawił na naukę w seminarium, ale jako ksiądz ma na koncie występy w B-klasowej Nieplance Niepla. Pomagał swoją grą zespołowi spod Jasła w utrzymaniu się w lidze w sezonie 2013/14. – Pamiętam nasz ostatni mecz w sezonie ze Standartem Święcany. Musieliśmy wygrać i cel zrealizowaliśmy. Mecze były w niedzielę i nie było mi łatwo pogodzić obowiązków księdza i zawodnika, ale to kopanie miało swój urok – wspomina Śliwa. Dla księdza Roberta praca w Borku Wielkim była pierwszym „zawodowym” wyzwaniem. W swojej pierwszej parafii szukał sposobności do realizowania swojej piłkarskiej pasji. Nie było jeszcze porządnego placu gry, ale na początku Śliwa pomagał w załatwianiu formalności, przy nadaniu klubowi NIP-u i Regonu. – Jeździłem do starostwa z Antonim Kielarem – przyznaje ksiądz.   Spotkanie z piłkarzami jakiego klubu było elementem promocji miejscowej drużyny w Borku Wielkim? Jaki inny ksiądz grał w Borkovii? Powstanie klubu w Boku zbiegło się w czasie z wycofaniem jakiej innej drużyny z okolicy? Kto był pierwszym prezesem? Udziałem jakich trenerów były trzy awanse do A klasy? Kto finansował większość prac na boisku? Jaka firma ufundowała pierwsze stroje? Która firma chce obecnie wejść do nazwy klubu? Gdzie w latach 70. ubiegłego wieku kopali entuzjaści piłki zrzeszeni w LZS-ie Borek Wielki?   Odpowiedzi na te pytania i wiele innych ciekawych informacji dowiesz z całości tego artykułu.   Cały tekst, wraz z wieloma archiwalnymi fotografiami, o powstaniu klubu z Borku Wielkiego przeczytasz również w bieżącym wydaniu tygodnika Reporter Gazeta, dostępnym w sklepach na terenie powiatu ropczycko-sędziszowskiego do 3 czerwca.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do