
Siedem zastępów strażackich było zaangażowanych w gaszenie pożaru drewnianego domu. Stary budynek w Gnojnicy Woli spalił się, ale na szczęście mieszkający w nim 65-letni mężczyzna w porę opuścił płonącą pułapkę.
- Łunę było widać z daleka, a wozy strażackie jechały jeden za drugim. A między tymi strażami pełno zwykłych samochodów. Pewno ludzie jechali zobaczyć, co się dzieje – relacjonuje jeden z mieszkańców wsi. Na początku nawet nie wiedział, co się pali. Dopiero później dotarły do niego wieści, że pożar wybuchł w domu samotnie mieszkającego mężczyzny, przy drodze na Podlas, a dalej do Zagorzyc.
Strażacy zostali zaalarmowani o pożarze w poniedziałek, 27 grudnia, około godz. 21:30. Kiedy pierwszy zastęp dojechał na miejsce, pożar był już mocno rozwinięty, palił się cały dom. Strażacy do czasu przyjazdu karetki pogotowia zaopiekowali się mężczyzną oraz gaszeniem ognia. – Czas swobodnego rozwoju pożaru był dość długi, więc straty są duże, budynek praktycznie spłonął. Mężczyzna, który w nim mieszkał, został poparzony, ale nie chciał jechać do szpitala, zajęła się nim rodzina – mówi mł. bryg. Bogusław Drozd z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ropczycach.
Strażacy zakończyli swoje działania około godz. 2:30. Uczestniczyło w nich trzy zastępy z ropczyckiej komendy straży państwowej, dwa z jednostki OSP Zagorzyce Górne oraz po jednym z OSP Gnojnica Wola i Ropczyce-Śródmieście.
Poszkodowany w pożarze mężczyzna trafił najpierw pod opiekę rodziny, a później do schroniska św. brata Alberta w Dębicy. – Rozmawiałem z proboszczem na temat ewentualnego zorganizowania jakiejś pomocy, ale na razie jest pod opieką w schronisku. Jeśli jednak będzie potrzeba pomóc, to z proboszczem jesteśmy gotowi coś zorganizować – mówi Marek Fic, sołtys Gnojnicy Woli.
Sławomir Oskarbski
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie