Reklama

Leja, leja! – o tym dlaczego trzeba oblewać się wodą na Wielkanoc

18/04/2022 14:00

Dawne oblewanie wodą

W Poniedziałek Wielkanocny przede wszystkim kawalerowie oblewali dziewczęta wodą – „na zdrowie”. Rodzice oblewali wodą dzieci – „aby rosły”. Gospodarz oblewał gospodynię: „na urodzaj w polu”, „żeby krowa dobrze się doiła”.

Oblewano się wodą, czerpano wiadrami wodę ze studni, pławiono dziewczęta w korytach przy studniach, niekiedy w rzekach, strumykach i stawach, z drewnianych konewek nabierano wodę sikawkami wykonanymi z gałązek dzikiego bzu. Chłopcy oblewali wodą, zaś dziewczęta odwdzięczały się obdarowując ich jajkami i pisankami, częstując jedzeniem i alkoholem, gdyż oblanie wodą było wyrazem sympatii.

Reklama

Często bywało, że oblewanie wielkanocne stawało się początkiem oficjalnych zalotów. Jak piszą Aleksandra Bal i Leokadia Wolak w monografii wsi Kamionka: „Najweselszy był zawsze drugi dzień świąt. W „Leja” można było oblewać się wodą. Szczególnie młodzież lubiła tę zabawę. Oblewano się nawet wiadrami, a ta panna, którą oblewano najmocniej, najbardziej się podobała. Piski i wrzaski rozlegały się z różnych stron”.

Ludowa magiczna moc wody

Oblewanie wodą w okresie wiosennym było przykładem działań magii naśladowczej i kontaktowej, wpisanych w archaiczny światopogląd społeczeństw rolniczych. Magia ta polegała na założeniu o istnieniu związku pomiędzy człowiekiem i światem zewnętrznym oraz wierze w możliwość oddziaływania człowieka na przyrodę przez odpowiedni system praktyk.

Reklama

Istota magii naśladowczej opierała się na odpowiednim sposobie wykonania zabiegu, według prawa „podobne czyni podobne”. Wykonywanie lub nie wykonywanie działań symbolicznych - naśladujących, pociągało za sobą dobre lub złe skutki i wyniki. Czyli: zabieg oblania kobiety przez mężczyznę – miał spowodować, że na ziemię spadnie deszcz, że nie zabraknie wody roślinom posianym i zasadzonym w ziemi. Zaś według magii kontaktowej - przez kontakt czegoś, kogoś z przedmiotem niosącym określone cechy, cechy te udzielają się otoczeniu, osobie, przedmiotowi.

W naszym przypadku: oblanie wodą niezbędną do życia i wegetacji, noszącą cechy czystości, regeneracji, spowoduje, że człowiek będzie czysty i zdrowy, odrodzony.

Reklama

Rozlewanie, wylewanie wody miało na celu zapewnienie posianym i posadzonym w ziemi roślinom dostatecznej ilości wody (opadów deszczu) na wiosnę, a więc w okresie kiedy woda była niezbędna do ich rozwoju. W tym samym celu w Niedzielę Wielkanocną kropiono przy pomocy palm wodą święconą ziemię czy oblewano lub uderzano palmą krowy.

Wierzono, że przez oblanie wodą młodej kobiety, następuje pobudzenie i wzmocnienie sił witalnych i sił płodności. Uważa się również, że oblewanie wodą stanowiło symboliczny akt oczyszczenia: pozbycia się zła utożsamianego z zimą i ciemnością, rozpoczęcia nowego życia na wiosnę.

Reklama

W Sieteszy w Przeworskiem, o północy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, młodzież pali ognisko i oblewa się nawzajem wodą z cudownego źródełka św. Antoniego, która ma właściwości lecznicze i hartujące.

Wodę ze źródełka św. Antoniego zabierano w kankach do domu, aby domownicy obmyli się nią przed świtem „zanim obudziły się ptaki”. Wczesnym rankiem w Wielki Piątek dziewczęta obmywały twarz w wodzie w rzece lub strumyku, co miało im zapewnić urodę i gładką cerę.

Śmigus i dyngus

Rozpowszechnione współcześnie określenie „śmigus – dyngus” pochodzi spoza Rzeszowszczyzny. Tak nazywano oblewanie, uderzanie się witkami wierzbowymi i obdarowywanie datkami praktykowane w czasie Wielkanocy na Mazowszu, Wielkopolsce i Mazurach, a także na Kaszubach, Śląsku i w Małopolsce. (Nazwę „śmigus” i „śmiergust” wywodzi się od niemieckiego rzeczownika „Schmackostern” – uderzanie rózgą na Wielkanoc. Zaś „dyngus” pochodzi od niemieckiego czasownika „dingen” – wykupywać, dawać okup.)

Reklama

W Radomskiem „chodzenie po dyngusie”, „dyngowanie” – polegało na obchodzeniu domów w Poniedziałek Wielkanocny przez gromadki chłopców, nierzadko z muzyką, którzy wygłaszali bądź śpiewali oracje – życzenia świąteczne:

Przyszli my tu po dyngusie,

zaśpiewamy o Jezusie.

Przyszli my tu po dyngusie,

ino nas do izby wpuśćcie!

Jajek, chleba, sera dajcie

i kiełbaski nie żałujcie”.

Gospodarze obdarowywali dyngusiarzy jajami, wędlinami, pieczywem. Dyngowanie mogło być połączone ze „śmigusem” tj. uderzaniem, smaganiem po plecach, ramionach i nogach  rodzajem bacika ze splecionych gałązek wierzbowych (tzw. ,,śmiergustem") lub biciem palmą i oblewaniem wodą.

Reklama

Deszcz to marzenie gospodarza i rolnika po zasianiu i zasadzeniu. Źle dla plonów, dla urodzaju wróżyły suche: kwiecień i maj: Jeśli w kwietniu posuszy, nic się w polu nie ruszy, Mokry maj czyni gumno jako gaj. Dlatego, jeśli wedle starodawnych wierzeń, możemy wpłynąć pozytywnie na wegetację, a wystarczy tylko przestrzegać tradycji oblewania, to… Leja, leja!!!

Oblewanie wodą wydrapane na pisance.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do