Reklama

Jest z Rakszawy, a do ropczyckiej orkiestry trafił przez Kolbuszową

13/02/2022 06:51

Z Dawidem Fusem, zastępcą Edwarda Guzika, kapelmistrza ropczyckiej Miejskiej Orkiestry Dętej, rozmawiamy o tym, jak układa mu się współpraca z ropczyckimi muzykami, jak ich ocenia i jakie ma plany.

 Jak się pan czuje w roli przejmującego batutę po kapelmistrzu Edwardzie Guziku? Wydaje się, że poprzednik ustawił poprzeczkę wysoko…

To prawda, poprzeczka postawiona jest wysoko, ale będę dokładał wszelkich starań, żeby kontynuować jego ogromną pracę i poprzeczkę podnosić jeszcze wyżej. Na co dzień jestem żołnierzem zawodowym, więc ciągle są mi stawiane różne zadania. Przez przełożonych jestem dobrze oceniany, więc jestem pewien, że również na pracę w ropczyckiej Miejskiej Orkiestrze Dętej to doświadczenie się przełoży. 

Skąd pasja do muzyki orkiestrowej?

W Rakszawskich Aktualnościach przeczytałem kiedyś o naborze do orkiestry dętej...

Bo pochodzi pan z Rakszawy?

Tak. Powiedziałem mamie, że chciałbym się uczyć grać i mama zaprowadziła mnie na próbę. A dalej wszystko potoczyło się samo. 

Jaki był pierwszy instrument?

W szkole muzycznej przez 6 lat grałem na keybordzie. Później 4 lata Państwowej Szkoły Muzycznej na saksofonie tenorowym, potem przez dwa lata wplotło się jeszcze eufonium. A ostatni instrument, na jakim gram, to tuba, instrument basowy. 

Ta tuba ma jakiś związek z pracą w wojsku? 

Nie, nie gram w orkiestrze wojskowej. Jestem żołnierzem zawodowym służącym w Wojskach Radiotechnicznych. Natomiast w 2015 roku ukończyłem jeszcze dwuletnie Studium Kapelmistrzowskie w Nowym Sączu.

Jak z Rakszawy trafił pan do Ropczyc?

Przez Kolbuszową. Kapelmistrz Edward Guzik zaprosił mnie tam do współpracy przy ciekawym projekcie. Był to Koncert Noworoczny w ubiegłym roku. Później nasze losy jakoś się splotły i tak potoczyły, że zaprosił mnie do Ropczyc. 

Jest pan młodym człowiekiem, a w ropczyckiej orkiestrze też jest sporo młodych twarzy. Łatwiej dzięki temu o wspólny język?

Jak najbardziej. To przekłada się rzeczywiście na dobrą komunikację. Do tej pory grałem w orkiestrach, gdzie średnia wieku była chyba bliżej 50 lat. Różnica pokoleniowa może sprawiać trudności, więc spodziewam się, że z młodymi osobami łatwiej będzie mi współpracować, nie mniej jednak na próby Orkiestry zapraszamy również osoby starsze  którymi to na pewno znajdziemy wspólny język.

Wielu muzyków tej orkiestry pierwsze szlify zdobywało w Szkole Muzycznej w Ropczycach. Czy to przygotowanie przekłada się na poziom?

Tak, jest to odczuwalne. Zwłaszcza, że poziom Szkoły Muzycznej w Ropczycach jest bardzo wysoki i muszę powiedzieć, że w orkiestrach, w których się dotąd obracałem, nie było to oczywiste. 

Perspektywy dobre?

Jest dobry warsztat, więc tak. 

Jakie cele sobie pan stawia?

Chciałbym, by ropczycka Miejska Orkiestra Dęta zaistniała na przeglądach w Polsce. Mam nadzieję, że staniemy do walki o czołowe miejsca w rywalizacji nawet z dużymi orkiestrami. 

Jaką ma pan wizję, jeśli chodzi o repertuar?

Myślę, że będziemy podtrzymywać dotychczasowy kierunek, który zapoczątkował pan Edward. Będzie troszeczkę klasyki i trochę rozrywkowej muzyki. Tak, żeby grać utwory znane publiczności, które przewijają się choćby w radiu. 

Ile pracy już za panem i kiedy najbliższa okazja, by usłyszeć orkiestrę na żywo i pod pana batutą?

Moim debiutem w roli tamburmajora były dożynki w Ropczycach. Natomiast najbliższy planowany koncert będzie towarzyszył uroczystej sesji Rady Miejskiej 4 marca. Następny poważny koncert będzie w maju - w ramach Dni Ropczyc i 660-lecia miasta. 

Proszę przyjąć od redakcji Reportera życzenia wielu sukcesów. 

Dziękuję bardzo. 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do