Reklama

Zamierzam sprowadzić nowych lekarzy - mówi nowy dyrektor ZOZ w wywiadzie dla Reportera

12/02/2022 19:15

Z Tomaszem Baranem pełniącym obowiązki dyrektora powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej rozmawiamy o jego wizji ZOZ-u, roszadach kadrowych i nowych lekarzach. A także o problemach z Nocną i Świąteczną Opieką Zdrowotną, obowiązku szczepień na Covid wśród pracowników oraz inwestycjach w ośrodku zdrowia.

Co pana tutaj przywiodło na Podkarpacie, do Ropczyc? Bo jak sam pan wspominał, jest pan z Małopolski.

Na Podkarpacie przywiodła mnie żona. Gdy się poznaliśmy, mieszkała w Krakowie, ale generalnie pochodzi z gminy Ropczyce. I tak się potoczyło, że zdecydowaliśmy, iż po ślubie zamieszkamy na Podkarpaciu. I stąd moja obecność tutaj.

Przyzwyczaił się pan w ciągu tego tygodnia do swojej funkcji dyrektora, czy wciąż można powiedzieć, że się pan wdraża?

Oczywiście, że to wdrażanie pewnie jeszcze chwilę potrwa. Ale proszę mi wierzyć, że sprawy, które wychodzą nam tu codziennie powodują, że to wdrażanie musi być naprawdę szybkie. Tu nie ma czasu na wolne chwile.

To co jest na ten moment palącą kwestią jeśli chodzi o działalność ZOZ?

Covid. Tak jak w całej Polsce i w przeważającej części świata, spowodował on, że to na niego jesteśmy teraz ukierunkowani. To, że decyzją wojewody mamy powyłączane dwa oddziały i tym samym staliśmy się szpitalem covidowym poskutkowało tym, że nasza praca jest skierowana na walkę z tą chorobą.

Ten sędziszowski oddział nadal pęka w szwach?

W tamtym tygodniu, w piątek (rozmowa została przeprowadzona we wtorek, 8 lutego - przyp. red.) obłożonych było połowę łóżek. Przez weekend wszystko się znowu zapełniło. Każde łóżko jest zajęte.

Nie zanosi się więc na to, żeby ten oddział miał zostać rozwiązany?

Myślę, że w najbliższym czasie na pewno nie. Bo wygląda na to, że ta ostatnia duża fala zakażeń przenosi się teraz na łóżka szpitalne. Coraz więcej osób trafia w gorszym stanie, wymagającym hospitalizacji i od razu widać to na oddziale.

Co ma wspólnego zarządzanie ZOZ, z poszukiwaniem funduszy unijnych, czy sprawami dotyczącymi gospodarki komunalnej? Bo tym się pan wcześniej właśnie zajmował. Są w tych pracach jakieś punkty wspólne?

Na pewno jeden. Zarządzanie ludźmi. Większość swojego zawodowego życia spędziłem w Jednostkach Samorządu Terytorialnego. Tak jak tam, tak i tu (w ZOZ – przyp. red.) zarządzamy zespołem. Aby to robić dobrze, trzeba zbudować dobrą drużynę z ludźmi, którym można zaufać i na których możemy liczyć. I nie ważne w jakiej branży pracujemy zawsze jest ten czynnik ludzki. Oczywiście ten zakład pracy jest specyficzny, bo opieka zdrowotna jest zupełnie nową dla mnie branżą, z którą do tej pory miałem styczność jedynie gdy zachorowałem ja sam, albo ktoś z członków mojej rodziny. Ale generalnie opiera się na zarządzaniu ludźmi. Jednak w JST zajmowałem się m.in. funduszami. I to jest powiązane z ZOZ. Bo nieważne gdzie pracujemy, pieniądze są nam potrzebne. ZOZ finansuje się sam, ale podlega pod starostwo. Tych pieniędzy za dużo nie mamy. Naszą nadzieją, jest pozyskiwanie pieniędzy z zewnątrz. Czy to na rozbudowę szpitala, zmiany na oddziałach, czy na sprzęt. Sami nie jesteśmy w stanie wypracować takich pieniędzy by robić wielkie inwestycje. Musimy się wspomagać kredytami. No i funduszami, również zewnętrznymi.

Jest szansa, by coś w najbliższym czasie pozyskać?

Ja jestem pełniącym obowiązki, czyli na kilka tygodni, miesięcy. Tak jak przedstawiał to starosta. Będzie konkurs (na dyrektora – przyp. red.), zobaczymy jak to się rozwinie. Wtedy też można mówić o jakichś dalszych planach. Generalnie, zamiarem o którym mówi się już od lat, jest rozbudowa szpitala i pozyskanie na nią pieniędzy. Mówimy tu o dobrych kilku milionach złotych, których ani powiat nie ma, ani tym bardziej ZOZ. Więc na pewno, żeby rozbudować szpital to potrzebujemy bardzo dużo pieniędzy. Jest jeszcze też kwestia budynku po szkole podstawowej (nr 2, przy sędziszowskim Rynku – przyp. red.), który mamy otrzymać od gminy. W momencie gdy formalności zostaną tam dokonane to otworzy nam to furtkę na wykonanie dokumentacji technicznej i wprowadzenie tam kolejnego zadania inwestycyjnego.

Tyle że ja o tych rzeczach, które pan wymienił słyszę już spokojnie od 5 lat. Są jakieś realne możliwości, żeby w ciągu następnych 5 lat to się wykonało?

To wszystko niestety musi trwać. Jeżeli ktokolwiek zaczynał budowę domu, to dokładnie wie, jak wygląda cały proces, który trzeba przejść od pierwszego dokumentu do samej realizacji. Szpital ma jeszcze gorzej. Pewne uzgodnienia, odwołania dotyczą jeszcze szerszej grupy odbiorców, czy instytucji. I wymaga to zdecydowanie więcej czasu. Ale też i pula finansowa, która jest do wydania jest dużo większa. I z pozyskaniem takich pieniędzy jest gorzej. Ja jednak jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że 2022 to będzie ten rok, kiedy uda nam się złożyć wniosek na rozbudowę szpitala. Nie wiem, czy uda nam się tę inwestycję rozpocząć, bo to będzie zależało od dostępności funduszy. Wszystko zależy od „góry”. Jeżeli zostanie ogłoszony nabór, to na pewno będzie składana dokumentacja na rozbudowę szpitala. Mam nadzieję, że złożymy w tym roku wniosek, zostanie on przyjęty i to dofinansowanie dostaniemy.

Przed chwilą wspominał pan, że, czy to w przypadku JST, czy właśnie ZOZ-u, główną składową jest to, że zarządza się ludźmi. I ja do tych ludzi chciałbym nawiązać. Starosta, przedstawiając pana w zeszłym tygodniu powiedział: „Liczę tutaj na całkiem świeże spojrzenie z zewnątrz, na pewne problemy, których jak wiadomo nie brakuje. I popatrzenie racjonalne, już nie przez pryzmat doświadczenia w pracy z lekarzami, czy przedstawicielami świata medycyny”. Ja to trochę odebrałem jako zapowiedź tego, że pana misją, jako – tak jak powiedział starosta – człowieka z zewnątrz, będzie przyglądanie się pracownikom nie poprzez ich zażyłości i to, jak mocno są związani z ZOZ. I że jeśli trzeba będzie kogoś zwolnić, czy przesunąć, to po prostu będzie pan to robił. Szykuje się efekt nowej miotły? Trzeba spodziewać się przetasowań w kadrze ZOZ?

Nie będę interpretował co na myśli miał pan starosta. To pewnie trzeba byłoby jego pytać. Natomiast ja podchodzę do tego „nowego spojrzenia” w taki sposób, że moim głównym celem jest sprowadzenie młodszej kadry lekarskiej i pielęgniarskiej do naszego szpitala. Z różnych powodów. W naszej obecnej kadrze jest oczywiście dużo młodych osób, ale są także i starsi pracownicy. Dobrze, że pracują, fajnie, że to robią, bo są w swoich dziedzinach, tutaj w ZOZ-ie filarami. Ale kiedyś następuje ten zwrot, że ktoś chce pójść na emeryturę, czy po prostu odpocząć. I musimy mieć kogoś jeszcze, by te świadczenia były zabezpieczone dla mieszkańców naszego powiatu. Moim zamiarem nie jest działanie miotłą, tylko po prostu spowodowanie, żeby ktoś młodszy chciał do nas przyjść i z nami współpracować.

Nawet na zeszłotygodniowej konferencji przed szpitalem, wspominał pan, że są już jakieś wstępne rozmowy z lekarzami. Jak to się potoczyło?

Mam nadzieję, że pierwszy efekt tych rozmów poznamy, albo w tym tygodniu, albo w przyszłym. Mamy wstępną decyzję na nową panią doktor w POZ, na dyżury. Jak tylko to sformalizujemy, to oczywiście o tym poinformujemy. W przyszłym tygodniu mamy rozmowę z kolejnym doktorem, dwa następne spotkania umawiamy.

Czyli ta liczba 5 lekarzy o których pan tydzień temu wspominał jest jak najbardziej realna?

Tak, jak najbardziej. Na sam początek próbujemy tutaj „podreperować” przychodnię w Ropczycach i szpital. Bo to tak naprawdę nasze serce. I musimy je troszkę wzmocnić. Na ten moment najbardziej „kuleje” oddział wewnętrzny. Tam jesteśmy zdeterminowani, żeby wspomóc to miejsce większą ilością lekarzy.

To ile tych lekarzy na oddziale wewnętrznym brakuje, żeby mogło to zacząć działać w zamierzony przez was sposób?

Z każdej ilości osób, które do nas przyjdą będziemy zadowoleni. Myślę, że takie minimum, które chciałbym osiągnąć to jest trzech lekarzy. Każda para rąk do pracy sprawia, że ten oddział będzie lepiej funkcjonował. Bo wiadomo, że przekłada się to też na lepszą opiekę dla naszych pacjentów. Będziemy lepiej zabezpieczeni i po prostu spokojniejsi, jeśli będziemy mieć do dyspozycji większą kadrę, która może się wymieniać, nie jest przemęczona i dyżurująca wiele, wiele godzin. Bo wiadomo, że wypoczęty lekarz, to dobrze pracujący lekarz.

Wśród tych nowych medyków będą osoby, które zostaną też oddelegowane na Nocną Świąteczną Opiekę Zdrowotną? Bo z tym, w ostatnich tygodniach był problem.

Oczywiście że był problem. Tylko myślę, że wszyscy czasem zapominamy o jednej kluczowej kwestii. Że lekarz to nie robot tylko człowiek. Też może zachorować, też ma dziecko, też może mu coś wypaść. I to musimy wszyscy zrozumieć, że to nie są roboty, które są zaprogramowane by przyjść o 18, zostać do rana, później znowu przyjmują i mogą jeszcze raz iść na dyżur. Potrzebujemy trochę czasu, by przygotować się organizacyjnie, natomiast chciałbym żeby lekarz pracował w ludzkich godzinach i ludzkich warunkach.

Ani ja, ani myślę nikt z czytelników tego nie neguje. Tyle, że nie ma się też co dziwić irytacji ludzi, jeśli szukają oni pomocy, która docelowo powinna być dla nich dostępna, a tu się okazuje, że takowej nie ma.

Ja to oczywiście rozumiem. Sam jestem rodzicem i każdy rodzic to wie, że dziecko choruje w najbardziej nieoczekiwanym momencie, najbardziej niepożądanym. Były problemy z dyżurami. Lekarze nam pomagają, staramy się tak wyznaczyć ten grafik, żeby codziennie był on ułożony. Ale tak jak mówię, też lekarze chorują, też różne rzeczy wyskakują...

Czyli nie może pan jednoznacznie zapewnić, że taka sytuacja jaka miała miejsce w styczniu się nie powtórzy?

W lutym mamy już dyżury obstawione. Są też deklaracje dwóch lekarzy, że wspomogą nas na kolejne miesiące. Myślę, że to się więc poprawi. Także w kwestii tego, że ci lekarze, którzy dyżurują najwięcej, złapią nieco więcej oddechu. Natomiast nie mogę wykluczyć i nikomu nie obiecam, że nie zdarzy się dzień, że coś się nie stanie i ten dyżur okaże się niemożliwy. To są często sytuacje nagłe, nie zawsze jest nam łatwo znaleźć zastępstwo za lekarza, któremu coś się wydarzyło.

Jak wygląda kwestia, wydanego przez dyrektora Pachlitę zarządzenia o obowiązkowym szczepieniu dla pracowników ZOZ-u? Pan je podtrzyma? Bo z tego co mi wiadomo, cała kadra na pewno nie przyjęła tego zarządzenia z zadowoleniem.

Zarządzenie jest wydane na podstawie rozporządzenia ministra zdrowia z 22 grudnia. Zapis tego zarządzenia, który wydał pan dyrektor Pachlita, jest tożsamy z tym rozporządzeniem. Nie ma tam „dorzucone” nic więcej niż jest mowa w przepisach. I stwierdza on, że pracownicy ZOZ mają się szczepić. Tylko że tam nie ma żadnych restrykcji, że będą jakieś konsekwencje jeśli ktoś się nie zaszczepi. Minister tego nie zrobił, więc my też nie. Generalnie zarządzenie jest, pozostaje ono ważne...

ale rozumiem, że nikogo pan sprawdzać nie będzie czy się zaszczepił, czy nie?

Ja podchodzę do tego w taki sposób, że każdy z nas jest dorosły i odpowiada za siebie, ale też i za innych. Bardzo chciałbym, żeby każdy kto tu pracuje, podchodził do swojej pracy z takim nastawieniem, że odpowiada nie tylko za swoje rodziny, ale też i za ludzi z którymi współpracuje, jak i za pacjentów. Pacjenci też powinni o tym pamiętać i podchodzić odpowiedzialnie. Jeśli przychodzi do nas pacjent chory na Covid i takich rzeczy nam nie zgłasza, no to może to spowodować, że zarażając nam lekarza doprowadza do tego, że tego lekarza przez następny tydzień nie będzie. I zaczynają nam się braki. Zarządzenie zostaje, zobaczymy jakie będą jeszcze przepisy „z góry”. I wtedy będziemy się odnajdywać w nowej rzeczywistości prawnej. Na dzień dzisiejszy jest obowiązek, nie ma restrykcji.

Dużo problemów sprawia obecny system informatyczny w ZOZ, który – jak zostało zapowiedziane - musi zostać szybko wymieniony?

Wszyscy wiemy, że nawet ten stosunkowo młody sprzęt elektroniczny szybko się starzeje. Są coraz większe wymogi. Nasze komputery może nie są jakieś bardzo stare, ale już parę lat mają. To samo tyczy się serwerów i innych sprzętów. A mamy coraz więcej rzeczy, które muszą być załatwiane elektronicznie. Ten przepływ danych, gdy lekarz robi badania, czy wykonuje się inną pracę jest coraz większy, pojemności są coraz wyższe. Wymogi, żeby nam się dobrze z tym pracowało też więc rosną. I jest to problem. Sprawa jest pilna i w tym roku na pewno ją ruszymy i będziemy musieli poprawić.

Ten starszy system informatyczny odbija się jakoś na tempie obsługi pacjentów?

Teraz wszystko się odbywa na komputerach. To jest więc bardzo ważne, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji, że stanie się coś złego. Myślę że to będzie działało lepiej. Złożyliśmy wniosek do urzędu marszałkowskiego o dofinansowanie wymiany tego sprzętu. Myślę że będzie to pozytywna decyzja. Później musimy zwrócić się jeszcze do starosty o wsparcie finansowe. Ale wstępnie mamy tutaj deklarację, że powiat nam pomoże. Myślę, że w tym roku będzie już przetarg i część sprzętu uda nam się zakupić i wymienić.

To na koniec. Jakie plany na najbliższe tygodnie, miesiące jeśli chodzi o „dyrektorowanie”?

Nie wybiegam tak do przodu. Chciałbym żeby jak najszybciej zakończył się nam Covid w szpitalu i żebyśmy mogli zacząć wracać do normalności. Bo mamy wielu pacjentów, których przez oddział covidowy nie możemy w naszym szpitalu leczyć. Na najbliższe tygodnie, to życzyłbym sobie i każdemu z nas, żeby pandemia nas opuszczała, żebyśmy w naszym szpitalu zaczęli funkcjonować normalnie. I liczę też na to, że za kilka tygodni będziemy mogli porozmawiać o nowych osobach w szpitalu, żeby ta nasza praca była wykonywana jeszcze lepiej.

Rozmawiał Mikołaj Froń

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do