Reklama

Z naturą na bakier

26/11/2009 09:19



Przecieram ostatnio oczy ze zdumienia, bo na drogach i placach w całym powiecie aż roi się od koparek, ciężarówek , maszyn do asfaltowania i drogowców. Nagle w listopadzie wszyscy postanowili wyremontować wszystko, co się da. Człowiek zawsze zastanawia się , dlaczego w naszym kraju wszystko planuje się tak, że robota wypada w środku zimy – czyli w najgorszym możliwym momencie. Co prawda technika idzie do przodu i wiele rzeczy jeszcze kilkanaście lat temu niemożliwych, dzisiaj można wykonać w zimie i jesienią. Są jednak rzeczy niezmienne.

 


Zastanawia też, gdzie były te wszystkie firmy, maszyny i pracownicy latem? Widzieliście je?
Przypomina mi to trochę robotę jednego rolnika z miejscowości, w której się wychowywałem. Był, jak to się mówi, złotą rączką. Znał się na mechanice, miał też pojęcie o budowlance. Jako rolnik, chciał mieć specjalistyczne gospodarstwo. Ciągle jednak był na bakier z porami roku. Siał, kiedy u innych zboże było już po kolana. Kosił trawę, kiedy zaczynała się jesień. Ziemniaki nigdy nie miały szansy, by wykształcić do końca bulwy. Brzmi jak przypowieść, ale tak było naprawdę. W końcu gospodarstwo padło całkowicie, żona i dzieci wyniosły się od ojca. Ukończone w połowie stajnie zawaliły się. Faceta kolejne klęski nie ruszały, żył swoim rytmem.

 

Mam wrażenie, że u na sjest podobnie. Asfalty są podłej jakości, bo wypadają w nich dziury i robią się koleiny. Nikt nie zastanawia się, dlaczego. Nasi inżynierowie i decydenci od programów unijnych tak planują pracę, jakby mieli gdzieś naturę. Niby to nie ziemniaki, a jednak tak się zastanawiam, czy asfalt kładziony na mokrą drogę będzie trzymał jak trzeba.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do