Z Marcinem Dańcem, pochodzącym z Wielopola artystą kabaretowym rozmawiamy o tym czy lubi jeszcze jeździć w okolice Ropczyc, o czym gada z kolegami z klasy i z czego będzie się naśmiewał podczas recitalu w najbliższą sobotę w ropczyckiej hali sportowo – widowiskowej.
Pan jeszcze lubi przyjeżdżać w okolice Ropczyc? To jest pytanie prowokacyjne. Wyczuwam kij włożony w mrowisko. Jak pan może o to pytać chłopa, który całe swoje dzieciństwo, młodość spędził w Wielopolu, w Ropczycach, w Dębicy, w Rzeszowie na wszelkiej maści meczach, konkursach recytatorskich, imprezach wiedzy? Absolutnie! Mało tego, rozmawia pan z facetem, który nie wypiera się korzeni, wręcz jest z tego powodu bardzo dumny. I to pytanie jest dlatego prowokacyjne, tak to odbieram. Piękne wyznanie... To jest wielka rozkosz, kiedy jadę prywatnie, a co dopiero na recital, kiedy tradycyjnie będzie się on odbywał kilka metrów od mojego ukochanego liceum, z różnymi przeszkodami i problemami ukończonego. Ale nie chce mi się o tym dzisiaj gadać. No i oczywiście w pierwszym rzędzie będą wszystkie moje koleżanki, koledzy, profesorowie z liceum. Świat po prostu będzie piękniejszy! I jeszcze przyjedzie ciotka Szeligowa z Wielopola.(...) Więcej informacji w papierowym wydaniu Reporter gazety
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie