Reklama

Leja, leja! – o tym dlaczego trzeba oblewać się wodą na Wielkanoc

28/03/2013 09:11

[caption id="attachment_3181" align="alignnone" width="500"]

Oblewanie wodą wydrapane na pisance FOTO: K.IGNAS[/caption]

 

"Ani w Ropczycach, ani w pobliskich wsiach okolicznych nie znają zupełnie śmigusu, i w żadnym dniu w roku nie oblewają się nigdy wodą. Zwyczaj ten pojawia się dopiero w południowo-zachodniej stronie powiatu”. Pisał o zwyczajach ludu polskiego w powiecie ropczyckim w Galicji – pionier etnografii Seweryn Udziela w roku 1890. Czy było to nieporozumienie bądź brak w ówczesnych badaniach tego etnografa? Czy możliwe by zwyczaj oblewania się wodą w Poniedziałek Wielkanocny przyjął się w powiecie ropczyckim dopiero w XX wieku?


Pochodzący z Będziemyśla regionalista ks. Jan Wołek – Wacławski w opublikowanej w 1937 r. monografii historyczno–etnograficznej swojej miejscowości, pisze zgoła co innego: „Do drugiego dnia Wielkanocy przywiązany jest ciekawy prastary zwyczaj ludowy, polegający na wzajemnym oblewaniu się wodą. Zwyczaj ten gdzie indziej zwany śmigusem-dyngusem, nazywa się w Będziemyślu „lej” albo „leja”; dziś już nie jest przestrzegany w tych okolicach i dziewczęta nie boją się oblewania przez chłopców przy studni...”
Seweryn Udziela i ks. Jan Wołek-Wacławski różnią się co do śmigusa – leja, zgodni zaś są co do faktu praktykowania właśnie w Poniedziałek Wielkanocny pisania jajek. Nie przygotowywano pisanek w Wielkim Tygodniu, lecz pisano jaja w drugi dzień Świąt Wielkanocnych. Grupki dziewcząt schodziły się do domów, gdzie wspólnie wykonywały pisanki zwane „piskami” techniką pisania topionym woskiem pszczelim za pomocą główki szpilki lub miniaturowego lejka. Nanoszone wzory to utworzone z kreseczek: „kurze łapki”, rózgi, palmy, promieniste gwiazdki, sosenki, topolki, drabinki, haczyki, łańcuszki. Po stężeniu wosku, jajka gotowano na jednolity kolor w wodzie z trzaskami bryzelii (barwnik kupowany przed II wojną w żydowskich sklepikach, pozyskiwany z rdzenia drzewa tropikalnej brezylki), w łupinach cebuli, w liściach żyta, w pączkach kwiatowych knieci błotnej (tj. kaczeńcy). Pisanki (piski) przechowywano jako ozdobę, aż uległy zniszczeniu. „W Ropczycach i na Chechłach trzymają je do lata, a gdy w lecie gąsienice obsiędą kapustę, wtedy skorupki z pisek tłuką i sypią w rzędy pod główki kapusty, aby gąsienice wygubić”. (...) Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Reporter Gazety

 

 

 

Katarzyna Ignas - etnograf

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do