
Z Waldemarem Wilkiem, nowym prezesem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół w Ropczycach, rozmawiamy o historii organizacji, bieżącej sytuacji towarzystwa i planach na przyszłość.
Niedawno zostałeś prezesem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół w Ropczycach. To tak jak wiele lat temu twój pradziadek...
Tak. Mój pradziadek Władysław Szpara został prezesem Sokoła po II wojnie światowej. Niestety, w 1949 r. był zmuszony zlikwidować ropczyckie gniazdo, bo taki nakaz wydały ówczesne organy władzy.
To był dla niego bardzo przykry obowiązek?
Z pewnością. Tym bardziej, że wcześniej, jeszcze w latach międzywojennych, był działaczem Sokoła, chorążym sztandarowym, a także został inicjatorem i budowniczym sokolni, czyli siedziby towarzystwa. To był piękny, duży budynek, dzięki któremu Sokół w Ropczycach się rozwijał. Babcia opowiadała, że tam sporo się działo, różne imprezy były organizowane. Życie przedwojennych Ropczyc tętniło wokół Sokoła. On był ołtarzem, na którym spotykały się imprezy społeczne rozrywkowe, uroczystości państwowe czy kościelne. A potem mój pradziadek musiał to wszystko zamknąć, a majątek przeszedł na rzecz miasta. Bolesnym było to dla niego, jak i dla wszystkich działaczy, którzy ze swoich składek oraz materialnych rzeczy, a przede wszystkim czasu i poświęcenia wybudowali i utrzymywali to niezwykłe dzieło.
Dziś już po sokolni nie ma śladu?
Budynek został rozebrany w latach 60 ubiegłego wieku. Dziś na terenie, gdzie dawniej była sokolnia i działka towarzystwa znajduje się ogródek jordanowski i Super Sam.
Przez ile lat Sokół działał w Ropczycach, zanim twój pradziadek musiał go zamknąć?
W Ropczycach gniazdo powstało w 1894 r., natomiast cały ruch sokoli rozpoczął się dużo wcześniej, bo w 1867 r. we Lwowie. To zresztą było niesamowite. Musimy pamiętać, że jesteśmy wtedy pod zaborami. W 1864 r. krwawo stłumione zostaje powstanie styczniowe. Wydaje się, że cała nadzieja w narodzie upada. Wciąż jesteśmy w niewoli, dostaliśmy potężnego łupnia, mnóstwo mężczyzn zostało wytraconych, rodziny puste, rozjuszony zaborca. A my, Polacy, już po 3 latach po tej porażce idziemy do cara i mówimy, że chcemy założyć Towarzystwo Gimnastyczne Sokół.
A car się zgadza...
Car się zgadza, bo myśli sobie: „I tak zrzeszam Polaków w swojej armii, a w takim towarzystwie gimnastycznym będą ćwiczyć jazdę konną, szermierkę, boks, lekkoatletykę. Przecież ja potrzebuję takich zwinnych chłopaków do mojej armii”. Dlatego się zgodził i całkiem legalnie pod okiem zaborcy powstało Towarzystwo Gimnastyczne Sokół. Towarzystwo, które przemycało mnóstwo symboli narodowych i odbudowujących obumarłą nadzieję: mundury w kolorze zieleni, koszule czerwone z białą wstawką, wojskopodobne emblematy i oczywiście sokół, który jako drapieżny ptak miał się utożsamiać z naszym uwięzionym orłem.
Czyli powstało towarzystwo gimnastyczne, które nie tylko gimnastyką się zajmowało.
Oczywiście. Członkowie Sokoła spotykali się nie tylko żeby sobie poćwiczyć, ale przekazywali sobie tradycję, historię i działali z myślą o tym, że to co robią, przyda im się do odzyskania niepodległości. Sokół narodził się we Lwowie, ale prężnie się rozwijał, powstawały nowe gniazda w kolejnych miastach i jak mówiłem, w 1894 r. ta idea dotarła do Ropczyc. Ten Sokół ropczycki zrzeszał nie tylko mieszkańców Ropczyc, ale osoby z całego powiatu.
Po tym, jak Władysław Szpara musiał zlikwidować Sokoła, upłynęło kilka dekad, zanim towarzystwo zostało reaktywowane. Kto przywrócił życie ropczyckiemu Sokołowi?
W 2001 r. Jan Bobulski wraz ze Zbigniewem Dobrowolskim i Wiesławem Lackorzyńskim reaktywują i formują nowego Sokoła. Super sprawa, bardzo miło mi się wtedy zrobiło, bo przez całe lata mojego dzieciństwa babcia zasiewała tego Sokoła we mnie. Ona tym żyła, bo jej tata, a mój pradziadek Władysław Szpara w tej organizacji działał. Babcia stale mi o tym opowiadała. Babcia zmarła, natomiast do mnie przyszedł Jan Bobulski i mówi: „Panie Waldku, pana pradziadek jest zasłużony, proszę do nas dołączyć, wnieść coś swojego. Pan pisze poezję, więc działajmy.” Tak się zaczęła moja współpraca z Sokołem. Bardzo dziękuję Panu Janowi Bobulskiemu za ten czas i oczywiście będę pamiętał o jego wkładzie w działalność towarzystwa.
Czyli jesteś w Sokole od początku jego reaktywacji?
Można powiedzieć, że od początku współpracowałem, natomiast wtedy nie byłem jeszcze członkiem Sokoła. Początkowo towarzystwo zajmowało się głównie szachami, a ja byłem zapraszany z racji – jak ja to mówię – dziedzictwa krwi. Moja współpraca sprowadzała się do tego, że przychodziłem z jakimś słowem, z poezją, z prozą, kiedy był jakiś turniej organizowany. Wtrącałem też jakieś wątki historyczne, opowiadałem o pradziadku.
To kiedy wstąpiłeś w szeregi Sokoła?
W 2018 r. był jubileusz stulecia odzyskania niepodległości. Ówczesnemu prezesowi Ryszardowi Kapale udało się zorganizować sztandar i mundury, których wcześniej nie mieliśmy. Z okazji 100-lecia niepodległości poświęciliśmy sztandar, dostaliśmy mundury, a ja wpisałem się w deklarację członkowską, zacząłem działać. Założyłem mundur i zostałem powołany na tę uroczystość jako chorąży sztandarowy. Zrozumiałem, że idę w ślady pradziadka. On też był chorążym sztandarowym, więc to było dla mnie już coś osobistego i bardzo ważnego.
Później twój pradziadek został prezesem, teraz ty idziesz podobną ścieżką.
Rzeczywiście, 28 czerwca doszło do walnego zebrania i tak się złożyło, że zostałem prezesem. Jest mi z tego powodu bardzo miło i jestem wdzięczny za wybór. Miałem też zaszczyt powołania zarządu, więc powołałem na funkcję sekretarza Annę Panek, która dumnie nosi mundur i działa, a jej tata był w Ropczycach wieloletnim fotografem. Jadwiga Jasińska, z racji tego, że ma doświadczenie z pracy w banku, została naszym skarbnikiem i współorganizuje sekcję literacką. Jest jeszcze dwóch członków zarządu – Zbigniew Dobrowolski, który kiedyś był sekretarzem Sokoła, ma wielką wiedzę i determinację żeby działać, a także Jerzy Szczęch, który też był kiedyś w zarządzie i bardzo cenię sobie jego doświadczenie oraz wspaniałe pomysły, kontakty, kreatywność i chęć działania.
Twoja pierwsza decyzja jako prezesa?
Kiedy zostałem wybrany na prezesa, od razu zaproponowałem, żeby Ryszardowi Kapale nadać tytuł prezesa honorowego, któremu jestem wdzięczny za to, że przez tyle lat prowadził Sokoła, że poświęcił sztandar, zorganizował mundury. Bardzo mu dziękuję za wielki wkład, pracę, pozytywną energię reprezentowanie i całokształt działań, które zapisały się chlubnie w historii naszego gniazda. Dziękując mam nadzieję dalej owocnie współpracować czyniąc wiele wspaniałych inicjatyw dla naszego sokolego Towarzystwa. Poza tym cenię sobie u prezesa Ryszarda wizje, wartości osobiste, kontakty, więc chcielibyśmy móc z tego korzystać i bardzo cieszę się, że przyjął wyróżnienie i że go mamy w naszej organizacji. Dziękuję mu przede wszystkim za zaufanie i przedstawienie mnie jako kandydata na nowego prezesa. Pragnę również bardzo podziękować wszystkim druhom którzy przez 130 lat tworzyli Sokoła Ropczyce. Mam nadzieję, że moja wdzięczność przebije się przez niebieskie obłoki. I oczywiście te podziękowania kieruję ich spadkobiercom, rodzinom, które dziś dumnie noszą w sercu wspomnienie działalności swych przodków.
Wspominałeś, że po reaktywacji Sokół zajmował się szachami. To będzie kontynuowane?
Większe Sokoły mają różne sekcje. Chcę, żeby u nas też było kilka sekcji. Jedną z nich będzie szachowa i za nią będzie odpowiadał Jerzy Szczęch.
Jakie jeszcze będą sekcje?
Kiedy prezesem był Ryszard Kapała narodził się pomysł, żeby utworzyć w Sokole sekcję literacką. Ja w 2021 r. założyłem Klub Lokalnych Poetów Strumień i rozmawialiśmy już o tym. Wszyscy członkowie Strumienia zgodzili się, przyszli na spotkanie 28 czerwca, wypełnili deklaracje członkowskie i wstąpili do Sokoła. Dzięki temu Sokół od razu powiększył się o około 20 osób. Chyba żadne inne gniazdo nie pochwali się podobną sekcją. A to bardzo ważne. Sokół promował tężyznę fizyczną, ale także zdrowie psychiczne. Taki jest zapis statutu z 1906 r. Dzisiaj to zdanie wybrzmiałoby pewnie: „emocje duchowe” – bo o to przede wszystkim chodziło. A więc sekcja literacka jak najbardziej podoła w wypełnianiu tego zapisu. Pamiętajmy, że poezja jest jednym z języków, który „wie lepiej” jak wspominał laureat literackiej nagrody Nobla. Wie lepiej, jak przekazać myśl, uhonorować wspomnienia, rozbudzić nadzieje w społeczeństwie, a więc czeka ją szlachetna posługa w naszej organizacji. Osobiście bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom Strumienia i cieszę się, że tak się rozwija i rwąco płynie.
Czyli będzie sekcja szachowa, literacka i tyle, czy coś jeszcze?
Kolejną sekcją ma być fotograficzna. Jest dwoje członków Sokoła, którzy są wspaniałymi fotografami. Jedna z nich to Anna Panek, która kontynuuje fotograficzne tradycje ojca. Ania posiada niezwykłą determinacje i chęć działania. Jest energiczna, sympatyczna i pogodna duchem, a to jest wizytówka działaczy Sokoła. Druga osoba to mój kuzyn Arkadiusz Miazga, autor trzech książek, działacz historyczny, a w Sokole członek komisji rewizyjnej. Dobrze pamiętam, będąc 3 lata młodszym, jak Arkadiusz opowiadał mi wiele patriotycznych wydarzeń, jak pielęgnował tradycje i ile dla niego znaczyła pamięć naszego ojczystego bohaterstwa i dziedzictwa na przełomie ojczystych oblicz i westchnień. Dziś Arek ma wiele talentów. Badania wielu zjawisk paranormalnych i wydane cieszące się poczytnością książki, ale przede wszystkim ma niezwykłą pasję i talent fotograficzny. Cieszę się, że wraz z nim podążamy śladami naszego pradziadka. A fotografia to przecież niezwykły zapis chwil, które na zasadzie kronikarskiej mogą zapisać ludzi miejsca i krajobrazy naszych dokonań. Myślimy też w Sokole o utworzeniu sekcji muzycznej.
Czy Sokoły współpracują ze sobą?
Oczywiście, i to bardzo. Wszystkie gniazda, bo tak nazywamy towarzystwa, które są indywidualnie zakładane w różnych miejscowościach, łączy nie tylko wspólna idea, która została stworzona i wyszlifowana poprzez trudny czas życia naszych przodków założycieli, ale także łączy nas wielka więź emocjonalna i sympatia. Osobiście będąc na kilku wyjazdach do naszych towarzyszy spotkała mnie niezwykła przyjemność zapoznania się, wypełniona deklaracją współpracy. Poznałem gniazda nie tylko z Polski, ale również Polonii. Nasz ówczesny prezes na teren Polski Damian Małecki został wybrany w tym samym czasie, co ja na prezesa Światowego Związku Sokołów, zrzeszającego ponad 250 tysięcy uczestników z kilku kontynentów. Wyobraźmy sobie, że każdy jest zainteresowany rozmową, wymiana poglądów odwiedzeniem zaprzyjaźnionych gniazd. Zapoznałem się ze wspaniałym małżeństwem druhów z Sokoła w Kanadzie. Prowadzą oni internetową rozgłośnię radia, cyklicznie przygotowuje dla nich program. Sąsiedzkie gniazdo z Pilzna z kapitalną prezes Celiną, gniazdo Dynów utrzymujące ponad 40 lat teatr, Rymanów, Zakopane, Rzeszów, Dębica i wiele innych. Kraków i drogi nam Prezes Konrad Firlej, który był na poświęceniu naszego sztandaru w 2018 r. i prężnie działa w tym niezwykłym królewskim mieście. Współpracował z ojcem naszego prezydenta, a więc jest działaczem o szerokim spektrum, podobnie jak warszawski, a teraz światowy prezes Damian Małecki.
Współpracujecie też z innymi organizacjami?
Naturalnie, utrzymujemy kontakty z niezrzeszonymi w Sokole instytucjami czy organizacjami o różnym profilu działalności. Ostatnio moja znajoma, która jest redaktorem i wydawcą dwujęzycznego magazynu o modzie kulturze i dyplomacji „LaMetD” sama zadzwoniła i zaproponowała patronat przy organizowanym jubileuszu 130 lat Sokoła Ropczyce. Tak więc widać, że nasze kontakty i działalność w gnieździe Ropczyce może być pozytywną wizytówką dla naszego pięknego miasta, a może i całego powiatu. Mam nadzieję, że oprócz wartości i emocji duchowych będzie to dodatkową motywacją dla przedstawicieli naszych władz, by popatrzeć w naszym kierunku z błyskiem sympatii oraz wyrazem chęci współpracy.
Jakie masz pomysły na funkcjonowanie Sokoła w Ropczycach, na jego rozwój?
Pomysłów jest bardzo wiele i nieraz nie mogę zasnąć, bo przychodzą mi do głowy nowe. W grudniu mamy jubileusz 130-lecia, chociaż być może będziemy go obchodzić trochę wcześniej, być może przy okazji miejskich uroczystości na 11 listopada – gdyby udało się uzyskać zgodę i pomoc od naszych władz. Na razie to tylko pomysł, który trzeba jeszcze omówić z władzami miasta i Centrum Kultury. Ktoś może powiedzieć, że 130 lat to piękna historia. Wiek jest rzeczywiście piękny, natomiast przez długi okres nic się nie działo. To boli. Ja mam taki cel, ambicję, misję, żeby po prostu nadrobić czas, żeby dużo zaczęło się dziać. I stąd taki mój wielki apel, prośba, do wszystkich władz samorządowych, gminnych, powiatowych o współpracę. Ja będę pukał do wszystkich drzwi, będę prosił o współpracę, ale chciałbym, żeby to działało też w drugą stronę, żeby instytucje, organizacje, samorządy, stowarzyszenia zwracały się do mnie, zaproponowały coś. Mamy piękny sztandar, tworzymy teraz poczet sztandarowy, czekamy żeby uczestniczyć w różnych uroczystościach, wydarzeniach. Rozmawiałem z dyrektorami szkół ponadpodstawowych o tym, żeby utworzyć drużynę sokolą. Zwłaszcza klasy mundurowe są bardzo mile widziane w zastępach Sokoła. To jest coś, co może dać prestiż klasie. Zachęta od nas jest taka, że będziemy chcieli organizować wycieczki, wyjazdy, ale także turnieje, a więc będą też nagrody. A emocje, wspomnienia z działań w tak wyjątkowym towarzystwie jest pewną już zdobytą nagrodą.
Pamiętajmy, że wszystkie ropczyckie i nie tylko ropczyckie, ale ojczyste organizacje swój początek zawdzięczają działalności Sokoła. To druhowie Sokoła przekazywali determinację do działania i tworzenia różnych do dziś działających stowarzyszeń.
Zależy ci na młodzieży?
Oczywiście. Przecież ktoś tą działalność w Sokole będzie musiał kiedyś przejąć. Żeby to zrobić, musi tym Sokołem nasiąkać, uczestniczyć w jego życiu, pokochać go. Stąd ta współpraca ze szkołami, instytucjami, organizowanie różnych sekcji, których będzie tak dużo, jak duże będzie zapotrzebowanie. Młodość to czas kiedy najbardziej się realizujemy, najmocniej płoniemy kreatywnością i chęcią działania, wytwarzamy najsilniejszą energię, więc tacy ludzie to wielki skarb, który z wielką przyjemnością i zaszczytem pragniemy przyjąć do sokolego skarbca.
Oczywiście są pomysły na młodsze pokolenie również (śmiech).
Dawniej Sokół miał swoją sokolnię, a teraz?
Prawdopodobnie władze gminy udostępnią nam niewielki lokal w centrum miasta. Taka jest deklaracja burmistrza. Wtedy będziemy mieli swój kąt. Na pewno takie miejsce się przyda, bo chcę, żebyśmy się często spotykali. Organizowali dyżury, gdzie będziemy mogli wraz z zarządem, a także współpracującymi przedstawicielami instytucji i każdym zainteresowanym spokojnie porozmawiać przy filiżance kawy. Pragnę też wyjść z apelem do mieszkańców, nie tylko Ropczyc, ale całego powiatu, żeby do nas dołączali. Jeżeli ktoś jest dobry w jakiejś dziedzinie, to zapraszamy. Jestem otwarty na różne pomysły, propozycje. Bardzo proszę również o podzielenie się – wystarczą skany zrobione u fotografa – jakimikolwiek pamiątkami, które gdzieś schowane w szufladach jako pamiątki rodzinne będą dla nas ważnym wspomnieniem, dokumentacją mówiącą o działaniu naszego Towarzystwa przez tak wiele lat istnienia.
Jak się z wami kontaktować, skoro nie macie siedziby?
Ja zawsze jestem otwarty na każdy dialog, chęć współpracy dlatego podaję bezpośredni numer do mnie poprzez który będziemy mogli umawiać spotkanie. Numer kontaktowy: 731 545 173, a także email: [email protected] i oczywiście najpopularniejszy portal społecznościowy na którym pod swoim nazwiskiem działam i jestem stale aktywny.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie