Reklama

Festiwal Kurasiów w Lubzinie - Relacja z wydarzenia, zwycięzcy Grand Prix, emocje i wspomnienia. Najnowsze wieści ze świata muzyki ludowej!

W Kurasiowej Zagrodzie w Lubzinie w niedzielę, 28 lipca jeszcze do późnego wieczoru brzmiały dźwięki klarnetu, skrzypiec i basu. To potańcówka "Na ludową nutę" na drewnianej podłodze kończyła Festiwal Muzyki Obrzędowej im. Albiny Kuraś "Na czarnej roli-biały chleb się rodzi". Festiwalowe prezentacje wygrała niespodziewanie młodzież z Kapeli Kurasie, ale publiczność cieszyła się każdą ludową nutą, która wybrzmiała w ogrodzie domu Albiny Kuraś.

Ludowa nuta przegoniła chmury

Na niebie nad Lubziną od rana dużo się działo. Można sobie tylko wyobrazić, jak często organizatorzy tego ogrodowego festiwalu spoglądali w niebo. - Ludowa nuta, melodia, rozganiała wiatr. Skutecznie, bo w okolicach, nawet w samych Ropczycach, deszcz podobno padał, a nas omijało. Muzyka rozganiała chmurki, deszcz nas omijał i myślę, że imprezę można zaliczyć jako udaną – cieszyła się pod wieczór Zofia Mudryk, córka Albiny Kuraś i pomysłodawczyni festiwalu.

- Kapele zaprezentowały wysoki poziom. Dziękujemy Wam za udział. Repertuar również świetnie dobrany! Gratulujemy wszystkim nagrodzonym – relacjonowała na bieżąco Beata Mudryk z Kapeli Kurasie na facebookowym profilu lubzińskiego zespołu.

Nagroda pozostała w zagrodzie

Jury w składzie: Paweł Steczkowski, Jolanta Danak-Gajda i Lidia Anna Biały Grand Prix festiwalu przyznało Kapeli Młode Kurasie. Festiwalowe I jurorzy przyznali Kapeli Tarnowcoki, miejsce II Kapeli Wiercańskiej. Były też aż dwa miejsca III, a przyznano je Kapeli Trzcinicoki i Kapeli ZPiT Rochy.

Zdobywcy Grand Prix festiwalu to w przeważającej większości potomkowie Albiny Kuraś. W skład Kapeli Młode Kurasie wchodzą: prymistka - prawnuczka Justynka Bieniek, kontrabasista - prawnuk Marcin Wójcik, klarnecista - prawnuk Tomasz Mudryk, skrzypce sekund – Marcelinka Bełzo spoza rodziny Kurasiów.

Zofia Mudryk, szefowa Stowarzyszenia Kapela Kurasie, przyznaje, że decyzja jurorów była inna niż się spodziewała: - Byłam bardzo zaskoczona. Chciałam, żeby to Grand Prix poszło gdzieś dalej, żeby ta rzeźba Albiny Kuraś trafiła do innych muzykantów, których mama bardzo zawsze tak lubiła i z którymi tak lubiła grać.

Prezes stowarzyszenia podkreśla, że prosiła jurorów przed festiwalem o jak największy obiektywizm. - Żeby nie zwracali uwagi, że to jest w Kurasiowej Zagrodzie, ale mówią, że naprawdę zasłużenie to Grand Prix trafiło do Młodych Kurasiów, więc cieszę się tym – wyjaśnia Zofia Mudryk.

Szkoda, że bez Albisi

Pytana o to, czy wśród kolejnych pokoleń jest ktoś, kto na scenie daje po sobie wyraźnie poznać, że ma muzyczne geny Albiny Kuraś, pani Zosia mówi: - No tak mi się coś wydaje, że najbardziej Tomek, klarnecista. Ma taką mocną nutę i śpiewa po dawnemu. Natomiast w młodych dopiero się nam kształtują, choć już widać wiodącego Kurasia, Kubę, który tutaj na sekundzie dzisiaj dobrze grał. Podobnie jak Justynka Bieniek i Marcin Wójcik. Zresztą i nasza sekundzistka Marcelina Bełzo ma tą wrażliwość muzyczną babci. 

Oprócz nagrodzonych na scenie prezentowały się też Kapela z Majdanu Królewskiego oraz Kapela z Rudałowic spod Jarosławia. - Czekaliśmy dwa lata, żeby tutaj znów przyjechać i wspólnie muzykować. Z zespołem Kurasie znamy się od wielu lat. Jeździliśmy wspólnie na spotkania rodzin muzykujących, więc zawsze miło wspominamy pobyt tutaj – mówi Aleksandra Kiełt-Gilarska z Zespołu Pieśni i Tańca Familia z Rudałowic im. Heleny i Wiktora Gołębiów.

Jak dodaje, Familia czuje się w Lubzinie jak u siebie: - Z Albisią ponad 30 lat spotykaliśmy się, także to taka nasza druga rodzina. Czujemy się tu naprawdę dobrze. Szkoda, że bez Albisi już i bez moich rodziców, ale najważniejsze, że to się dalej dzieje i że, jak widać, zespół Kurasie cały czas jest młody i prężny.

Wróciły wspomnienia

Bliskich znajomych Kurasiów było w niedzielę więcej na scenie. - Dodatkowo wystąpiła gościnnie i na potańcówce grała kapela Iskierczanie z Dębicy, to też nasi tacy bliscy przyjaciele. Boguś Kamiński z tej kapeli to niedaleki sąsiad z Lubziny i praktycznie wychował się na kapeli Kurasiów, bo z nami chyba z 40 lat grał – mówi Zofia Mudryk.

Z Kurasiami była też związana Teresa Kamińska, żona wspomnianego, która poprowadziła po prezentacjach festiwalowych zabawę i tańce. 

- Uczę razem z zespołem Iskierczanie na potańcówkach tańców ludowych, takich integracyjnych, dla każdego. Tak by były łatwe, miłe i przyjemne. Mieliśmy próbkę tego tutaj w Lubzinie – wyjaśnia pani Teresa, która miała też okazję uczestniczyć przez blisko 30 lat w życiu Kapeli Kurasie.

Jak mówi, nawet tuż po ślubie pojechała z mężem na festiwal do Włoch razem z Kurasiami. Ta podróż poślubna pozostała we wspomnieniach, bo choć była skromna, a kapela nocowała w namiotach i o własnym prowiancie, to udało się być na audiencji u papieża Jana Pawła II.

Teresa Kamińska pytana o to, czy niedzielna impreza w Lubzinie nawiązywała klimatem do tych, które bywały tu jeszcze za życia babci Albiny Kuraś, mówi że tak, choć są też różnice. - Było troszkę skromniej. Teraz szefowa, Zofia Mudryk, sprawiła, że to nabrało większego rozgłosu. Ale to były dyrektor PCPR, więc umie zarządzać. Babcia bardziej wyśpiewała to wszystko i miała zawsze ogromne grono swoich wielbicieli, fanów. Umiała zjednać sobie ludzi – wyjaśnia Teresa Kamińska.

Była praca, wsparcie i najmłodsi

Zofia Mudryk przyznaje, że organizacja niedzielnej imprezy wymagała sporo pracy od wielu osób.

- Przygotowań było bardzo dużo, począwszy od takich pierwszych przemyśleń, które żeśmy zaczynali już w styczniu. Oprócz naszej ciężkiej pracy, a wszyscy pracujemy społecznie, potrzebne były też jakieś pieniądze, bo nie wszystko się da społecznie rozwiązać. Napisaliśmy wniosek do Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi, który nas wsparł. Podobnie jak Fundacja Magnezyty, burmistrz Ropczyc i wiele, wiele innych osób, które doceniają to, co się tutaj dzieje i tę muzykę – mówi Zofia Mudryk.

Festiwalowy klimat w niedzielę dopełniały stoiska z tradycyjnym chlebem i potrawami. Pyszności do Lubziny przywiozło Koło Gospodyń Wiejskich z Cierpisza oraz Koło Gospodyń Wiejskich z Brzezówki. Z gospodarstwa Szeptuchowo spod Wiśniowej były sery, które można było degustować lub zakupić.

Zofia Mudryk uważa, że festiwal po prostu się udał. - Można go zaliczyć do udanych imprez, biorąc pod uwagę ilość kapel, ilość osób słuchających te nasze kapele, ale też to, że występowały najmniejsze dzieciątka od dwóch latach do dziewięciu i śpiewały melodie muzyki obrzędowej związane ze żniwami, ze zbożem – ocenia szefowa stowarzyszenia Kapela Kurasie.

Intensywny rok, ale to nie koniec

Najbardziej znani muzycy ludowi powiatu nie mają dużo czasu na odpoczynek po festiwalu. Już przygotowują tradycyjne dożynki, które będą 15 sierpnia.

- Już szykuje się wieniec i tak naprawdę to za dwa i pół tygodnia następna impreza. A jeszcze mamy w najbliższą niedzielę uroczyste pożegnanie naszego wieloletniego proboszcza z Lubziny, który przechodzi na emeryturę. Będzie oprawa muzyczna mszy świętej i specjalnie dla niego coś przygotowujemy – zapowiada Zofia Mudryk.

Kto chciałby posłuchać, jak gra Kapela Kurasie, będzie miał w tym roku jeszcze szansę choćby podczas dożynek w Ostrowie. Kapela ma bardzo intensywny rok, brała udział w różnych widowiskach obrzędowych, wystąpiła na przeglądzie kapel w Lublinie. - Na festiwalu w Czarnogórze, byliśmy z kolei na przełomie czerwca i lipca – mówi pani Zofia.

 

Miejsce zdarzenia mapa Ropczyce

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: Kapela KurasieTygodnik Reporter Gazeta Aktualizacja: 31/07/2024 17:07
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do