Reklama

Arcydzieło Tadeusza Kantora ma 50 lat

21/11/2025 08:47

WIELOPOLE SKRZYŃSKIE W sobotę, 15 listopada, minęło dokładnie pół wieku od premiery „Umarłej klasy” Tadeusza Kantora. Sztuka, wystawiona po raz pierwszy w krakowskich Krzysztoforach, do dziś uważana jest za jedno z najważniejszych dzieł twórcy pochodzącego z Wielopola Skrzyńskiego. W rodzinnej miejscowości artysty jubileusz nie przeszedł bez echa.

 

W sobotę, 8 listopada, w Kantorówce odbyła się projekcja filmowej wersji „Umarłej klasy” w reżyserii Andrzeja Wajdy oraz rozmowa zatytułowana „50 lat po premierze Umarłej klasy Tadeusza Kantora”. Wydarzenie to było częścią tegorocznej edycji festiwalu „Źródła pamięci. Szajna – Grotowski – Kantor”, który od lat przypomina o korzeniach i dziedzictwie wielkich reformatorów polskiego teatru. Filmową rejestrację spektaklu, którą zaprezentowano widzom w Kantorówce, Andrzej Wajda stworzył z wielką pokorą wobec kantorowskiej wizji. – Mistrz kręcił sprawozdanie z dzieła mistrza – przypomniał podczas spotkania prof. Krzysztof Pleśniarowicz. Dodał, że Wajda sam nazywał się w tym projekcie „asystentem Kantora”.

Profesor Pleśniarowicz, wybitny badacz twórczości artysty, w swoim wystąpieniu przybliżył publiczności rewolucję, jaką Kantor przeprowadził w teatrze. – Był prekursorem tendencji, które dzisiaj na stałe weszły do teatru postdramatycznego – mówił. Zwracał uwagę, że Kantor świadomie zrezygnował z dominującego przez wieki modelu bohatera prowadzącego akcję. Zamiast postaci dramatycznej w centrum postawił pamięć, doświadczenie i intensywną obecność artysty. Kluczowe znaczenie miała tu jego wojenna trauma. – Po tym, co widział – ciałach zdegradowanych, torturowanych, zabijanych na masową skalę – nie mógł już wrócić do „pięknego” przedstawiania świata. Abstrakcjonistą stał się nie z wyboru, lecz z konieczności – podkreślał profesor.

Spotkanie poprowadził Michał Mizera, a uczestniczył w nim między innymi Roman Siwulak, aktor Teatru Cricot 2 i uczestnik premierowych przedstawień Kantora. Publiczność miała rzadką okazję usłyszeć relację z pierwszej ręki o pracy w zespole, podróżach z „Umarłą klasą”, życiu teatralnym po śmierci Kantora, a także o specyfice zespołu Cricot 2, który stał się legendą jeszcze za życia jego twórcy. W rozmowie pojawił się również wątek „Teatru nieludzkiej formy”, koncepcji rozwijanej przez Pleśniarowicza i inspirowanej skrajną intensywnością kantorowskiego myślenia o sztuce.

Sama projekcja „Umarłej klasy” w Wielopolu została odebrana przez uczestników jako moment szczególny. Jak mówiła Irena Walat, kierownik Kantorówki i gospodyni wielopolskiego spotkania, choć zwykle to „Wielopole, Wielopole” jest spektaklem, który najmocniej rezonuje z miejscem, tym razem musiało ustąpić pierwszeństwa arcydziełu sprzed pięćdziesięciu lat.

Festiwalowe świętowanie nie zakończyło się jednak w Kantorówce. Goście wyruszyli także na spacer śladami Tadeusza Kantora: z dawnej plebanii, gdzie się urodził, przez drogi dzieciństwa, aż po miejsca, których dziś już nie ma, a pozostały jedynie na starych fotografiach. Spacer zakończył się w kościele, do którego Kantor powrócił ze swoim spektaklem „Wielopole, Wielopole” w 1983 r. Ważnym punktem wędrówki były opowieści Barbary Pawlak, autorki filmu „Sprawa do załatwienia” o pożarze wielopolskiego kina oraz artysty Leszka Kuchniaka, twórcy poruszającego Pomnika Spalonych.

 

 

  so

 

 

Spotkanie w Kantorówce pokazało, że pamięć o Tadeuszu Kantorze wciąż jest żywa, a Wielopole pozostaje miejscem, w którym jego sztuka nie tylko się zaczyna, lecz także nieustannie powraca.

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do