WIELOPOLE SKRZYŃSKIE► W sobotę, 15 listopada, minęło dokładnie pół wieku od premiery „Umarłej klasy” Tadeusza Kantora. Sztuka, wystawiona po raz pierwszy w krakowskich Krzysztoforach, do dziś uważana jest za jedno z najważniejszych dzieł twórcy pochodzącego z Wielopola Skrzyńskiego. W rodzinnej miejscowości artysty jubileusz nie przeszedł bez echa.
W sobotę, 8 listopada, w Kantorówce odbyła się projekcja filmowej wersji „Umarłej klasy” w reżyserii Andrzeja Wajdy oraz rozmowa zatytułowana „50 lat po premierze Umarłej klasy Tadeusza Kantora”. Wydarzenie to było częścią tegorocznej edycji festiwalu „Źródła pamięci. Szajna – Grotowski – Kantor”, który od lat przypomina o korzeniach i dziedzictwie wielkich reformatorów polskiego teatru. Filmową rejestrację spektaklu, którą zaprezentowano widzom w Kantorówce, Andrzej Wajda stworzył z wielką pokorą wobec kantorowskiej wizji. – Mistrz kręcił sprawozdanie z dzieła mistrza – przypomniał podczas spotkania prof. Krzysztof Pleśniarowicz. Dodał, że Wajda sam nazywał się w tym projekcie „asystentem Kantora”.
Profesor Pleśniarowicz, wybitny badacz twórczości artysty, w swoim wystąpieniu przybliżył publiczności rewolucję, jaką Kantor przeprowadził w teatrze. – Był prekursorem tendencji, które dzisiaj na stałe weszły do teatru postdramatycznego – mówił. Zwracał uwagę, że Kantor świadomie zrezygnował z dominującego przez wieki modelu bohatera prowadzącego akcję. Zamiast postaci dramatycznej w centrum postawił pamięć, doświadczenie i intensywną obecność artysty. Kluczowe znaczenie miała tu jego wojenna trauma. – Po tym, co widział – ciałach zdegradowanych, torturowanych, zabijanych na masową skalę – nie mógł już wrócić do „pięknego” przedstawiania świata. Abstrakcjonistą stał się nie z wyboru, lecz z konieczności – podkreślał profesor.
Spotkanie poprowadził Michał Mizera, a uczestniczył w nim między innymi Roman Siwulak, aktor Teatru Cricot 2 i uczestnik premierowych przedstawień Kantora. Publiczność miała rzadką okazję usłyszeć relację z pierwszej ręki o pracy w zespole, podróżach z „Umarłą klasą”, życiu teatralnym po śmierci Kantora, a także o specyfice zespołu Cricot 2, który stał się legendą jeszcze za życia jego twórcy. W rozmowie pojawił się również wątek „Teatru nieludzkiej formy”, koncepcji rozwijanej przez Pleśniarowicza i inspirowanej skrajną intensywnością kantorowskiego myślenia o sztuce.
Sama projekcja „Umarłej klasy” w Wielopolu została odebrana przez uczestników jako moment szczególny. Jak mówiła Irena Walat, kierownik Kantorówki i gospodyni wielopolskiego spotkania, choć zwykle to „Wielopole, Wielopole” jest spektaklem, który najmocniej rezonuje z miejscem, tym razem musiało ustąpić pierwszeństwa arcydziełu sprzed pięćdziesięciu lat.
Festiwalowe świętowanie nie zakończyło się jednak w Kantorówce. Goście wyruszyli także na spacer śladami Tadeusza Kantora: z dawnej plebanii, gdzie się urodził, przez drogi dzieciństwa, aż po miejsca, których dziś już nie ma, a pozostały jedynie na starych fotografiach. Spacer zakończył się w kościele, do którego Kantor powrócił ze swoim spektaklem „Wielopole, Wielopole” w 1983 r. Ważnym punktem wędrówki były opowieści Barbary Pawlak, autorki filmu „Sprawa do załatwienia” o pożarze wielopolskiego kina oraz artysty Leszka Kuchniaka, twórcy poruszającego Pomnika Spalonych.
so
Spotkanie w Kantorówce pokazało, że pamięć o Tadeuszu Kantorze wciąż jest żywa, a Wielopole pozostaje miejscem, w którym jego sztuka nie tylko się zaczyna, lecz także nieustannie powraca.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie