
Na co dzień uczą się jak szyć suknie, spodnie, czy inne części garderoby. Teraz wykorzystują swoje umiejętności, by pomóc sąsiadom ze wschodu. Zuza, Wiktoria, a także kilka innych uczennic sędziszowskiego Zespołu Szkół Technicznych angażują się w szycie woreczków na apteczki, które trafiają na pogrążoną w wojnie Ukrainę.
Kiedy w piątek, 11 marca odwiedzamy ZST, w sędziszowskiej szkole szykują się do przekazania woreczków. Tego dnia mają one pojechać do urzędu marszałkowskiego w Rzeszowie, gdzie później zostaną wysłane prosto do Ukrainy. Materiałowe sakiewki są dość proste, podręczne, przeszywane gumką, tak, żeby zawartość worka była bezpieczna.
- To ma pomieścić najpotrzebniejsze środki dezynfekcyjne, przeciwbólowe, materiały opatrunkowe – wyjaśnia nam Sabina Kolbusz, dyrektorka szkoły.
Dodaje, że formą do ustalenia rozmiarów sakiewek, była apteczka samochodowa.
Jak to się stało, że ZST angażuje się w tworzenie worków na środki medyczne dla Ukrainy? Sabina Kolbusz tłumaczy w rozmowie z nami, że jest to odpowiedź na apel urzędu marszałkowskiego, który szukał w regionie szkół zajmujących się krawiectwem.
- A u nas, od tego roku działa zawód technik stylista. I ponieważ mamy maszyny, mamy materiały, prowadzimy zajęcia praktyczne z szycia, toteż nauczyciele zawodu i uczniowie włączyli się w tą akcję – opisuje dyrektorka.
Jak na razie, szkoła przekazała około 100 worków. W ich uszycie zaangażowało się kilkoro dziewcząt, które uczą się w zawodzie technik stylista.
- Było dużo pracy. Wczoraj siedziałyśmy nad tym 5 godzin. Ale dużo osób się zaangażowało, więc nie było źle – relacjonuje nam w piątek jedna z podopiecznych ZST, Wiktoria.
- Uczennice podeszły do szycia tych woreczków z dużym entuzjazmem – przekonuje dyrektorka szkoły. Wiktoria też podkreśla, że jej klasa ucieszyła się z możliwości udzielenia jakiejś pomocy walczącej Ukrainie.
- Widzimy w wiadomościach co się dzieje, że Ukraińcy cały czas potrzebują tej pomocy. Dla mnie była więc to czysta przyjemność, że mogę coś dać tutaj od siebie – mówi dziewczyna i dodaje:
- Jest z tego satysfakcja, że ktoś potrzebuje pomocy, a my tą pomoc możemy dać.
Niektóre uczennice do takiego stopnia zaangażowały się w szycie sakiewek na apteczki, że pracowały również w wolnym czasie w domu. Wiktoria także należała do tej grupy uczennic.
- W domu mam maszynę do szycia, więc dla mnie nie był to problem, aby zrobić coś także i tam. A materiał uzyskałam ze szkoły. Szycie w domu zajęło mi około dwóch godzin, bo wiadomo, musiałam sobie z tym już sama poradzić. Aczkolwiek jeśli robi się coś w słusznej sprawie, to nie czuje się zmęczenia – podkreśla z uśmiechem uczennica.
Póki co, ZST nie robi już więcej woreczków. Ale jak podkreśla Sabina Kolbusz, jeśli tylko ktoś zwróci się do nich z taką potrzebą, to placówka jest gotowa w każdej chwili wznowić szycie. Chętne do pracy są też i same uczennice.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!