Reklama

Dzisiaj jest ten dzień kiedy nie ufamy. I kiedy mimo to jesteśmy życzliwi

20/03/2022 08:41

To jest ta niedziela, kiedy na drogach może pojawić się pierwsza fala motocyklistów. Niestety, może to być też ten dzień, kiedy nie wszyscy wrócą cali do domu.  W czasie zimy kierowcy samochodów odzwyczaili się do widoku motocykli. Od tego, jak szybko przyspieszają, kiedy wyprzedzają, jak trudno ocenić ich prędkość, kiedy nadjeżdżają z przeciwka. W lusterku przez ostatnie kilka miesięcy przed kolejnym manewrem nie szukaliśmy wąskich kształtów motocyklisty z pojedynczą lampą. 

Teraz to wszystko trzeba na powrót włączyć do codziennej rutyny w jeździe samochodem. Dla bezpieczeństwa swojego i motocyklistów.  Niestety, często zdarza się, że motocykliści giną z winy kierowców samochodów, którzy źle ocenili odległość motocykla jadącego z przeciwka albo zwyczajnie nie zauważyli tego pojedynczego światła. Teraz często ocenę sytuacji utrudnia oślepiające słońce.

Prawdą jest też to, że zdarza się, że z winy nieodpowiedzialnych motocyklistów giną inni uczestnicy ruchu. I nie mówię tu tylko o tych, którzy jeżdżą jakby grawitacja nie istniała, a każdy na drodze miał pięć żyć jak w grze.

Nawet spokojny, szanujący przepisy i życie motocyklista podczas pierwszych wyjazdów musi być mądrzejszy niż zwykle. Z pozycji motocykla, po zimie, świat też wygląda jakoś nowo. Bo motocykliści przez ostanie kilka miesięcy, kiedy nie jeździli, odzwyczaili oczy, mózg, ale i mięśnie, które pomagają w poruszaniu się na jednośladzie. Zapomnieli, jak ich sprzęty hamują, jak reagują na gaz, gdzie jest granica przyczepności w zakręcie.

Kiedy na niebie pojawi się takie słońce jak dzisiejszego poranka, kiedy asfalt suchy, niejednego „poniesie”. W euforii zacznie rozkoszować się widokami naszego pięknego powiatu. Będzie chciał więcej endorfin i manetka gazu jakoś sama się bardziej odkręci. Może to będzie twój kolega, który jedzie pierwszy w grupie. Nie próbuj go gonić, nie ryzykuj podczas wyprzedzania. Jedź bezpiecznie. Jeśli kolega nie zobaczy cię w lusterku, może ochłonie. Jeśli nie, to nie pchaj się z nim na tamten świat.

Dzisiaj jest ten dzień, kiedy trzeba powstrzymać euforię, kiedy trzeba na wodzy utrzymać ochotę i jeździć nawet wolniej niż normalnie w środku sezonu. Dzisiaj i podczas pierwszego miesiąca po zimie szczególnie nie wolno wierzyć w swoje umiejętności. Do tego ograniczonego zaufania warto dopasować prędkość i wzmożoną czujność.

Jazda na motocyklu wymaga pamiętania jednej ważnej zasady. Choć przepisy mówią, że masz pierwszeństwo, traktuj wszystkich innych, czyli kierowców aut, rowerzystów, pieszych, a nawet zwierzęta tak, jakby o tym nie wiedzieli. Ta nieufność ratuje życie.  

Kiedyś wracałem na Podkarpacie z Lublina, gdzie studiowałem. Emzetka odziedziczona po tacie pięknie szła. I wtedy z prawej strony kątem oka zobaczyłem małego ptaszka na kursie kolizyjnym. Uderzył w prawą osłonę dłoni.  Ptaszyna wielkości wróbla przebiła plastik i o mały włos nie zablokowała mi klamki hamulca przedniego. Jechałem gdzieś w okolicach 90 kilometrów na godzinę. Mogło skończyć się naprawdę tragicznie, choć nie zawiniłem.  Piszę to, żeby pokazać, jak nieprzewidywalna jest droga i jak drobne wydarzenia mogą wywołać katastrofalne skutki.

Dzisiaj jest dobry dzień, by wspomnieć przyjaciół, bliskich, kolegów. Tych mniej znanych i wszystkich tych bezimiennych, którzy z wyjazdu motocyklowego nie wrócili. Warto sobie przypomnieć, że wielu z nich było świetnymi technicznie, doświadczonymi motocyklistami. A i tak ich lub czyjś jeden błąd zakończył życie.

Jedziecie na pierwszą pozimową przejażdżkę motocyklem? Pamiętajcie, że w domu czeka na was ojciec, matka, brat, siostra… Że może czeka też żona, dzieci, przyjaciele… Jedźcie bezpiecznie dla nich. I cieszcie się jazdą, bo w dzisiejszych czasach nie znamy dnia ani godziny, kiedy i ta forma przyjemności może zostać nam odebrana.

Jeśli jedziecie samochodem, pomyślcie, że za szybą kasku jest czyjaś twarz. Pod kombinezonem jest ciało, znacznie słabiej chronione niż wasze w samochodzie. Dla ciebie malutkie ryzyko, dla motocyklisty może oznaczać pewną śmierć. A to mogą być dla tego w kasku przerwane studia, rodzina bez środków do życia, dzieci bez ojca lub matki.

Szanujmy siebie nawzajem, bądźmy przyjaźni dla siebie na drodze. W ostatnich tygodniach pokazaliśmy, jak potrafimy być życzliwi dla obcych z Ukrainy. Pokażmy, że potrafimy być też dobrymi dla samych siebie. Bliskich, bo Polaków, choć może obcych na drodze.

Jeśli zrobiłeś miejsce motocykliście, wiedz, że kiwnięcie głową w kasku albo oderwana od podnóżków noga oznaczają dziękuję.  Jeśli jedziesz motocyklem, pomyśl, że czasem warto okazać szacunek kierowcom samochodów, ułatwić im jazdę, a czasem zwyczajnie wytrzymać chwilę za „zawalidrogą” i wyprzedzić go mniej ryzykownie.

Lewa w górę! (to ten znak, kiedy mijają się motocykliści - przypomnienie dla kierowców aut)

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo reportergazeta.pl




Reklama
Wróć do