
Jesteśmy coraz lepszymi specjalistami... od celebrowania. Włos się na głowie jeży, bo akademie, inauguracje, prelekcje i inne spotkania mają coraz bardziej barokową oprawę. Niejeden dyrektor placówki, szkoły, czy czegoś tam jeszcze ma ambicje, by z prostej uroczystości, apelu, spotkania, odpustu, 17 - lecia i 3 - lecia zrobić nagle wydarzenie na miarę powiatu, a najlepiej województwa. Stąd próby co drugi dzień, godzinne akademie, oprawa muzyczna, obiady, szwedzkie stoły, profesjonalne nagłośnienie, kostiumy i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze.
Co ciekawe, w tym samym czasie brakuje pieniędzy na godziny dla nauczycieli, nie ma na pomoce naukowe i na książki do biblioteki, pensjonariusze dopłacają do leków, a instytucje koniec z końcem wiążą z trudem. Dzieci i młodzież mają podobno za mało matematyki i wf-u, by być w pełni sprawnymi myślowo i fizycznie obywatelami. Pozwolę sobie zapytać jako laik w temacie nauki, opieki i wszystkiego, czym się te instytucje zajmują: dlaczego czasu i pieniędzy, o energii nie wspomnę, nie kieruje się na to, co w tych placówkach powinno się robić przede wszystkim?
Mam wrażenie, że to czasem przesadne celebrowanie niektórym samorządowcom jest bardzo na rękę. Można odnieść takie wrażenie, bo urzędnicy tłumami przybywają na uroczystości. Mają tam ambicje, by powiedzieć parę (czyli w ich rozumieniu paręset) słów, chętnie uścisną rękę proboszczowi, dyrektorowi, z kolegą z gminy albo powiatu chętnie pogaworzą. A, i jeszcze innym się pokażą, a dzieci może w domu powiedzą, że pan taki i taki był i miał krawat w kulfony albo, że mówił długo, aż nogi bolały, więc na pewno jest bardzo mądry. Może wiec rodzice zagłosują...
Wiem, przesadzam. Celowo. Chciałbym, żeby wreszcie aktorzy tych wszystkich wydarzeń byli najważniejsi, aktorzy czyli uczniowie i inni, dzień swój świętujący. Mam wrażenie, że dzisiaj to wójtowie, dyrektorzy, radni, burmistrzowie, posłowie, senatorowie i jeszcze inni na stanowiskach, o ile przybywają, są najważniejsi. Tylko niby dlaczego? Może to dobre pytanie przed wyborami samorządowymi na jesieni, dożynkami trochę wcześniej, czy końcem roku szkolnego, który już za chwilę. A może nie mam racji? Mogę nie mieć, bo sam unikam takiego „imprezowania” jak ognia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie