
Nie wkurzają Was Wasze samochody? Nie mówię o tych nowych, myślę o tych, co już mają parę lat. Mamy w redakcji trzy pojazdy zabytkowe. Niestety, ich niezawodność pozostawia wiele do życzenia. Naszego dostawczaka trzeba było ostatnio odpalać z użyciem młotka. Mechanik nawet nam wypożyczył zgrabny młoteczek rozruchowy. W tym miejscu dziękujemy.
To jednak nic przy moim mercedesie rocznik 1987. Proszę się nie śmiać. Właściwie nie ma tygodnia, żeby mój stary drań nie nawalił. Zna go przynajmniej kilku mechaników w okolicy. Coraz lepiej rozpoznają go w sklepach z częściami. W jednym z nich zaprzyjaźniony sprzedawca przy każdym zamówieniu pyta mnie, czy bym nie chciał odsprzedać tego auta, bo niewiele tam zostało rzeczy niewymienionych. Na nową brykę nie mam na razie jednak szans, więc będę się z nim męczył i nie odsprzedam. A stary misiek też pewnie nadal będzie się psuł. To trochę sytuacja bez wyjścia. Jedna z takich, które trzeba po prostu zaakceptować.
Czasem myślę sobie, że z moim mercedesem jest jak z budową obwodnicy Ropczyc. Pozbyć się tego nie ma jak, wydaje się, że mieszkańcy są na nią skazani, a z drugiej strony wygląda jak jedna wielka usterka i budowa nie do skończenia: ciągle brakuje dojazdów do domów, dróg serwisowych, błoto, osunięcia... Budowniczowie zapewniają, że zaraz skończą, kierowcy mają nadzieję, ale wszystko jest po staremu. W Ropczycach stoi się w korkach, na radiu CB klnie na sytuację i spekuluje, kiedy obwodnicę wreszcie wybudują. A obwodnica? Mimo zapewnień rzeczniczki GDDKiA nadal wygląda jakby ją rozpoczęto budować cztery, a nie czternaście miesięcy temu. Mieszkańcy i kierowcy nic z tym nie mogą zrobić, bo jak nie powódź, to zima, jak nie protesty, to nieudolna firma budowlana. Zaczynam się bać, że tak jak mój merc jest nie do naprawienia, tak obwodnica nie do ukończenia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie