maratonczyk kozodrza

Kozodrza. Strażak stał się maratończykiem

Foto: ARCHIWUM D. PIECUCHA

Damian Piecuch, strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kozodrzy, w niedzielę, 24 kwietnia, przebiegł Maraton Krakowski. Był to jego debiut na takim dystansie. Podjął się wyzwania, mimo że przygodę z bieganiem rozpoczął zaledwie rok i cztery miesiące temu.

– Miałem nadwagę, a znajomy zachęcił mnie do biegania. Wkręciłem się w to i zacząłem biegać po pięć, dziesięć kilometrów. Tak dla zdrowia i przyjemności – wyjaśnia Damian Piecuch.

Półmaraton w upale

Druh z Kozodrzy biegał coraz więcej. Przed rokiem wystartował w Rzeszowie w półmaratonie. Przebiegł go w godzinę i 57 minut.

– Był wtedy niezły upał, chyba 34 stopnie, a ja pobiegłem bez czapki. Niektórzy się mocno dziwili, że nic mi nie było. Mówili: „Żadnego udaru nie dostałeś?” – wspomina strażak.

Mieszkaniec Kozodrzy po przebiegnięciu półmaratonu czuł się dobrze, nic mu nie dolegało, więc zaczęła kiełkować myśl o tym, żeby wystartować w maratonie. Przyznaje, że w tym pomyśle niewiele osób go wspierało, a niektórzy wręcz odradzali startu. Tych ostatnich jednak nie posłuchał.

Strażak sam się przygotował

– Półmaraton da radę pobiec bez przygotowania, ale maraton to co innego, do niego trzeba się przygotować. Maraton to też większy prestiż – mówi Damian Piecuch.

Mimo niezbyt dużego doświadczenia w bieganiu, strażak z Kozodrzy sam trenował do maratonu.

– Najpierw biegałem po 15-20 km, spokojnie, bez szaleństw. Pod koniec przygotowań dwa, trzy razy w tygodniu po 5-10 km – zdradza pan Damian.

Na „trzydziestce” dopadł go kryzys

Biegacza z Kozodrzy na 30 kilometrze maratonu dopadł kryzys, poczuł duży ból nóg. Trwało to przez jakiś czas, ale około 36 kilometra wszystko „puściło”.

Na metę Damian Piecuch dobiegł po 5 godzinach i 3 minutach. Zajęło mu to około dwa razy dłużej niż najlepszym, ale sprawiło wiele satysfakcji.

– Na mecie byłem bardzo zadowolony. Dla mnie, jako amatora, to duży sukces. Wiele osób nie ukończyło biegu. To też nie jest tak, że można cały dzień biec, bo po sześciu godzinach ściągnęliby mnie z trasy – opowiada świeżo upieczony maratończyk.

Zapowiada, że zamierza wystartować w kolejnych maratonach. Zaznacza jednak, że nie więcej, jak w trzech w roku, bo większa liczba takich startów nie byłaby dobra dla zdrowia.

– Jesteśmy bardzo dumni z Damiana. To uczynny, pracowity i wytrwały chłopak – chwali druha Sebastian Dyło, prezes OSP w Kozodrzy.