smieci okonin net

Masa odpadków na drodze Lubzina-Okonin. Kierowcy zamieniają tą trasę w śmietnik

Puszki, butelki po piwie, masa opakowań z fastfoodów, ale też i całe worki wypełnione śmieciami. Przejeżdżając przez drogę powiatową z Lubziny do Okonina, ma się wrażenie, że wjechało się na wysypisko.

Nie pomaga sprzątanie tego terenu, także przez samych mieszkańców. Śmieci wciąż się pojawiają, a zarządca drogi przyznaje, że nie ma pomysłu jak temu zapobiec.

Łącząca Okonin i Lubzinę droga powiatowa przez przysiółek Przymiarki, z pozoru wydaje się być malowniczą, sielską trasą przebiegającą przez las i pagórkowate tereny.

Problem w tym, że dla wielu kierowców, głównie tych podróżujących spoza naszego powiatu, boczna z pozoru droga powiatowa, stała się łącznikiem między krajową 94 a trasą wojewódzką 986. To właśnie przez Lubzinę i Okonin są za pośrednictwem nawigacji kierowane auta zmierzające z autostrady, choćby w stronę Bieszczad.

Takie użytkowanie trasy ma też wpływ na jej wygląd.

– To jest jedna z najbardziej zaśmiecanych dróg w naszym powiecie. I mam uzasadnione teorie, że śmiecą tam nie mieszkańcy naszego powiatu, tylko osoby, które przez to miejsce po prostu przejeżdżają – mówi nam Witold Darłak, starosta powiatu ropczycko-sędziszowskiego, które zarządza drogą przez Przymiarki.

Szef urzędu dodaje, że w jednym roku potrafiono raz zebrać z tego miejsca nawet pół tony odpadów. Ostatnio temat zaśmiecania tej szosy poruszył natomiast na swoim Facebooku gminny radny z Lubziny, Dariusz Skórski. Po interwencjach mieszkańców miał on zgłosić problem służbom starostwa.

– 8 marca było już posprzątane – referuje nam radny.

Chociaż jak się okazuje, pracownicy urzędu przyjechali trochę „na gotowe”. Część leżących po rowach odpadów została już bowiem zebrana i wsadzona do worków.

Kto to zrobił? Okazuje się, że sprawę w swoje ręce postanowił wziąć jeden z mieszkańców, Szymon Wośko.

– Często przejeżdżam z Niedźwiady (gdzie pracuje – przyp. red.) do Lubziny przez tamten las. W tamtym roku posprzątaliśmy śmieci przy tej drodze wspólnie z dziewczyną – uzasadnia nam decyzję o uprzątnięciu drogi powiatowej pan Szymon.

– W tym roku jeżdżąc tam, zauważyłem, że niewiele się zmieniło. Żadnej poprawy, żadnych zmian. Stwierdziłem, że posprzątam to jeszcze raz, bo jest to obraz nędzy i rozpaczy – opisuje mieszkaniec.

I dodaje, że posprzątał on śmieci dokładnie w tłusty czwartek. Zapakowane przez pana Szymona worki czekały więc ponad dwa tygodnie, zanim zebrały je służby starostwa.

– Trochę na przekór, tym razem nie informowałem żadnego urzędu o tym, że zebrałem te śmieci. Chciałem zobaczyć, czy ktoś zainteresuje się tym tematem czy jednak nie. I skończyło się na tym, że te worki sobie leżały, a ludzie dalej wyrzucali rzeczy po rowach, śmieci dalej przybywało – przyznaje gorzko pan Szymon.

Darłak, pytany przez nas o to, dlaczego spakowane już śmieci, czekały ponad dwa tygodnie na zabranie, broni się, że służby starostwa zareagowały bardzo szybko, kiedy już otrzymały zgłoszenie.

– Interweniujemy od razu tam, gdzie mamy jakiś sygnał. To jest jednak zbyt duża sieć, by jeden pracownik był w stanie przejechać codziennie 250 kilometrów dróg powiatowych. Mogło się więc zdarzyć, że te worki stały dłużej – tłumaczy włodarz powiatu.

Jednocześnie dziękuje panu Szymonowi za to, że on sam postanowił posprzątać teren wokół drogi.

Niestety, wygląda na to, że wysiłek pana Szymona był syzyfową pracą. Kiedy pojechaliśmy na Przymiarki w środę, 16 marca droga znowu była pełna śmieci.

Okoliczni mieszkańcy, jak wyjaśnia nam Dariusz Skórski, już od dłuższego czasu postulują aby na drodze założyć monitoring, tak by można było wyłapać osoby wyrzucające odpady. Jednak według starosty, wprowadzenia takiego rozwiązania nie jest takie proste.

– W urzędzie mamy fotopułapki, ale raczej przeznaczamy je na akcje związane z zaśmiecaniem zbiorników wodnych. – odpowiada Darłak.

I dodaje, że teoretycznie starostwo mogłoby założyć kamerę. Problem jednak polega na tym, że śmieci są wyrzucane na całej długości drogi.

– Gdyby to było dzikie wysypisko, występujące w jednym miejscu, to nie byłoby problemem założyć monitoring. A tutaj, tak naprawdę trzeba byłoby te fotopułapki zakładać co 100 metrów – wyjaśnia szef powiatu.

Zaznacza jednocześnie, że temat postawienia w tym miejscu monitoringu będzie jednak analizowany.