elektryki

Elektryki to jednak u nas kompletna egzotyka. W Iwierzycach, gdzie jest ładowarka publiczna jest tylko dwa zarejestrowane auta elektryczne  

Paliwa, które tańsze raczej nie będą, coraz ostrzejsze regulacje dotyczące emisyjności czy też troska o klimat. To argumenty, które – przynajmniej w teorii – mają przemawiać za tym, żebyśmy z pojazdów spalinowych przesiadali się na auta czy motocykle z napędem elektrycznym. Ile takich pojazdów jeździ po naszym powiecie? Mało. Chociaż z biegiem lat i tak widać progres.

Pierwszy raz o „elektrykach” pisaliśmy w naszym powiecie niemalże równo dwa lata temu. Wówczas to przedstawialiśmy historię pana Stanisława z Ocieki, którego świeżo zakupiony motorower był pierwszym pojazdem w naszym powiecie z zielonymi tablicami rejestracyjnymi. Przysługują one właśnie maszynom wyłącznie z napędem elektrycznym.

„Zielonych” samochodów tyle samo co motorowerów

News will be here

Ile przez ten czas przybyło w naszym powiecie „elektryków”? Z udostępnionych nam przez Wydział Komunikacji i Transportu starostwa danych wynika, że w tym momencie w naszej okolicy zarejestrowanych jest 25 środków transportu napędzanych prądem. Przeważają tutaj samochody i motorowery. Jest ich po 11. Zieloną „blachę” z literkami RRS ma też jeden motocykl oraz 2 maszyny opisane przez Wydział Komunikacji jako „inne czterokołowce”. A jak te dane prezentują się w rozbiciu na gminy? Najwięcej „elektryków” pochodzi z Sędziszowa Małopolskiego. 5 osobówek, 5 motorowerów oraz czterokołowiec są zarejestrowane na osoby właśnie z tej gminy. 9 maszyn z napędem elektrycznym jest w gminie Ropczyce, po 2 „elektryki” w Ostrowie i Iwierzycach. Natomiast jeden mieszkaniec Wielopola może poszczycić się posiadaniem motoroweru na prąd.

Tesla to najbardziej znana marka aut elektrycznych. Tutaj zaparkowana w ropczyckim Rynku. Tablice rejestracyjne z Rzeszowa. Warto pamiętać, że osoby prowadzące działalność gospodarczą i mieszkające w naszym powiecie mogą mieć pojazdy elektryczne w leasingu z rejestracjami z Rzeszowa a nawet innych powiatów w Polsce.

Naładujesz tylko w Iwierzycach

A co z ładowarkami? Takie urządzenia są przecież konieczne, aby pojazdowi na prąd dostarczyć paliwo. Oczywiście, można to zrobić przy własnym domu, ale w krajach, gdzie „elektryki” są bardziej rozpowszechnione, przyjęło się, aby na drogach były dostępne też publiczne stacje do ładowania. Póki co, jedyne tego typu urządzenie w naszym powiecie zamontowane jest w… Iwierzycach. W maju ubiegłego roku, przed tamtejszym urzędem gminy stację zamontowała spółga G&G. Dlaczego akurat tam? Zadecydował sentyment pochodzącego z Nockowej właściciela firmy, który chciał w ten sposób promować jednocześnie zarówno swoje przedsiębiorstwo, jak i gminę. – Ludzie nawet z tego korzystają. Najwięcej pewnie na weekendach – mówi nam wójt Iwierzyc, Ryszard Filipek, który może zobaczyć z okna własnego gabinetu w urzędzie, czy ktoś użytkuje ładowarkę. – Ta stacja jest wolnego ładowania, więc nie jest może jakaś rewelacyjna. Na początku jednak tych użytkowników było więcej, teraz może trochę mniej – wspomina Filipek. Dodaje, że być może w przyszłości ze stacji przy urzędzie… skorzysta sam urząd. – Są jakieś słuchy, że każdy samorząd ma mieć jakąś tam flotę aut elektrycznych, więc może i my z tego kiedyś skorzystamy. Dla nas była to inwestycja bezkosztowa. Kwestia tylko udostępnienia miejsca – tłumaczy wójt.

Sędziszów przyjazny dla elektryków?

Dwie lub trzy ładowarki samochodów mają pojawić się też w Sędziszowie Małopolskim. – Jedną zamierzamy postawić na parkingu z tyłu ratusza, koło miejsc dla niepełnosprawnych. To ma być stacja szybkiego ładowania – mówi Bogusław Kmieć, burmistrz Sędziszowa Małopolskiego. Drugą lokalizacją ładowania pojazdów ma być parking koło domu kultury. Tu już mogłoby stanąć urządzenie ładujące w wolniejszym tempie. – Ktoś np. przyjedzie do kina i kiedy będzie oglądał seans, samochód się naładuje  – wyjaśnia burmistrz Kmieć. Urządzenia,  według zapowiedzi gminy, miałyby zostać dostarczone jeszcze w tym roku. Konkretny termin nie jest jednak jeszcze ustalony. Nie wiadomo też, kto zamontuje urządzenia. Wykonawca zostanie wyłoniony w drodze zapytania ofertowego albo przetargu.

Bez względu jednak na to, ile stacji do ładowania znajdzie się w naszym powiecie, nic raczej nie wskazuje na to, żeby w okolicy gwałtownie wzrosła ilość samochodów elektrycznych korzystających z takich ładowarek. Powód jest prosty. Cena, która znacząco przekracza możliwości zwykłego Kowalskiego. Nowe auto z napędem elektrycznym to wydatek grubo ponad 100 tysięcy złotych, niekiedy nawet więcej. Używane pojazdy też są znacząco droższe od ich spalinowych odpowiedników. Swoje robi też to, że „elektryki” nadal oferują mniejszy zasięg na naładowanym akumulatorze, niż auto z pełnym bakiem benzyny. Z roku na rok odstępy te są jednak coraz mniejsze.