Nazwę i barwy wymyślił ksiądz Śliwa, sąsiedzi oddali działki. Historia Borkovii Borek Wielki
Borek Wielki ligową zabawę rozpoczął w 2006 roku. Pierwsze spotkania założycielskie odbywały się na plebanii, bo jednym z założycieli klubu jest ksiądz Robert Śliwa, były zawodnik Resovii, Zelmera Rzeszów i… Nieplanki Niepla. Katecheta ten w Borku pracował w latach 2002-2005.
Pytając o początki powstania Borkovii, aktywni do dziś działacze – Antoni Kielar i Henryk Jakubek, bez zastanawiania przypominają zasługi księdza Śliwy.
Od niego wyszedł pomysł na nasz klub – wspomina Jakubek, wieloletni zawodników, były prezes Borkovii.
– Ksiądz skontaktował się z Antkiem i we dwóch to uruchomili – wspomina Jakubek. Klub z obecnej dzielnicy Sędziszowa Małopolskiego rodziło się, gdy jeszcze nie było przyzwoitego boiska. Spora cześć obecnego placu gry należała do prywatnych ludzi, z sąsiedztwa.

W październiku 2004 roku słowa zaczęły zamieniać się w czyny. Na plebani zameldowało się ponad 20 pierwszych członków zarejestrowanego w starostwie, początkiem listopada, stowarzyszenia. – Pamiętam to spotkanie, podpisywaliśmy się na tym dokumencie u księdza w pokoju – wspomina Jakubek.
– Ja nie chce przypisywać sobie zasług założycielskich. Wiele osób mogło wcześniej pomyśleć o założeniu tego klubu, może ja, jako katecheta dodałem im trochę odwagi, w pewnym stopniu mogłem pomóc – wspomina ksiądz Robert Śliwa.
Kielar i Śliwa widzieli „ciąg” do piłki wśród młodych mieszkańców Borku. Śliwa w pewnym stopniu przełożył swoją sympatię do Resovii na Borek. Nieprzypadkowo klub nazywa się Borkovia i ma biało-czerwone barwy. Śliwa był przez wiele lat kapelanem piłkarzy Resovii. – Teraz jestem duszpasterzem sportu na całą diecezję, więc kibicuje również Stali Rzeszów – dodaje.
Śliwa trenował w grupach młodzieżowych Resovii, później Zelmera Rzeszów (juniorów starszych). Następnie postawił na naukę w seminarium, ale jako ksiądz ma na koncie występy w B-klasowej Nieplance Niepla. Pomagał swoją grą zespołowi spod Jasła w utrzymaniu się w lidze w sezonie 2013/14.
– Pamiętam nasz ostatni mecz w sezonie ze Standartem Święcany. Musieliśmy wygrać i cel zrealizowaliśmy. Mecze były w niedzielę i nie było mi łatwo pogodzić obowiązków księdza i zawodnika, ale to kopanie miało swój urok – wspomina Śliwa.
Dla księdza Roberta praca w Borku Wielkim była pierwszym „zawodowym” wyzwaniem. W swojej pierwszej parafii szukał sposobności do realizowania swojej piłkarskiej pasji. Nie było jeszcze porządnego placu gry, ale na początku Śliwa pomagał w załatwianiu formalności, przy nadaniu klubowi NIP-u i Regonu. – Jeździłem do starostwa z Antonim Kielarem – przyznaje ksiądz.
Spotkanie z piłkarzami jakiego klubu było elementem promocji miejscowej drużyny w Borku Wielkim?
Jaki inny ksiądz grał w Borkovii?
Powstanie klubu w Boku zbiegło się w czasie z wycofaniem jakiej innej drużyny z okolicy?
Kto był pierwszym prezesem?
Udziałem jakich trenerów były trzy awanse do A klasy?
Kto finansował większość prac na boisku?
Jaka firma ufundowała pierwsze stroje?
Która firma chce obecnie wejść do nazwy klubu?
Gdzie w latach 70. ubiegłego wieku kopali entuzjaści piłki zrzeszeni w LZS-ie Borek Wielki?
Odpowiedzi na te pytania i wiele innych ciekawych informacji dowiesz z całości tego artykułu.
Cały tekst, wraz z wieloma archiwalnymi fotografiami, o powstaniu klubu z Borku Wielkiego przeczytasz również w bieżącym wydaniu tygodnika Reporter Gazeta, dostępnym w sklepach na terenie powiatu ropczycko-sędziszowskiego do 3 czerwca.
Podobne wpisy