Proboszcz podejrzany o molestowanie trzech nastolatek
MAŁA ♦ Jak tuż po południu w czwartek podały największe polskie portale internetowe, w środę 28 kwietnia tymczasowo na trzy miesiące aresztowano 51 – letniego księdza Romana J., proboszcza z Małej. Prokuratura podejrzewa go o molestowanie seksualne trzech dziewczynek, dwie z nich maja po 15 lat, trzecia jest nieco starsza.
Duchownego zatrzymano we wtorek. O tymczasowe aresztowanie księdza wnioskowała Prokuratura Rejonowa w Ropczycach, Sąd Rejonowy zgodził się na zastosowanie tego środka zapobiegawczego w środę.
Jak podaje portal gazeta.pl: Ksiądz Roman J., były dyrektor Katolickiego Radia Via w Rzeszowie, jest podejrzany o molestowanie seksualne trzech dziewczynek oraz „doprowadzenie jednej z nich do obcowania płciowego”.
Według informacji płynących z prokuratury, na którą powołuje się gazeta.pl., podejrzany nie przyznał się do obcowania płciowego z jedną z dziewczynek. Miał za to przyznać się do molestowania małoletnich.
Księdzu Romanowi J., grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. naj
KOMENTARZ
W związku z komentarzami, które pojawiły się pod informacją po aresztowaniu ks. Romana, pozwolę sobie na tych kilka słów. Proszę zwrócić uwagę, że ksiądz J. został aresztowany i jest PODEJRZANYM, a nie skazanym. Proponuję więc powstrzymać się od oceny jego postępowania, bo nadal nie mamy wiedzy o tym na czym owo molestowanie (do którego się przyznał) polegało.
Nie przesądzając niczego, może się okazać, że molestowanie polegało na przykład na przytuleniu kogoś, pogłaskaniu po głowie. Dlatego jeszcze raz proszę powstrzymajmy się. Był już przypadek, kiedy jedną z kobiet oskarżono o trucie męża, po czym okazało się, że polegało ono na tym, że dodała mężowi do zupy dwie tabletki usypiające. Nie wykluczam przy tym, że ks. Roman dopuścił się czynu, którego nie można zaakceptować i jest karalny.
Po drugie nie wiemy na czyich zeznaniach i na postawie jakich dowodów prokuratura opiera swoje oskarżenia. Więc jeszcze raz radzę powstrzymać się od oceniania i zabawy w sąd.
Fakty, o których wiemy są takie, że było aresztowanie, jest śledztwo i podejrzenie. To wszystko.
Pozwolę się powstrzymać od odpowiedzi na „pełne chrześcijańskiej miłości” wypowiedzi odnośnie mojej osoby w komentarzach pod artykułem. Zakładam, że wypływają z kompletnego niezrozumienia roli prasy i dziennikarza, która jest zobowiązany informować nawet jeśli naraża się na opluwanie.
Znam księdza Romana od kilkunastu lat. Pracowałem w Radiu Via, kiedy był jego dyrektorem. Kontaktowałem się z nim też wielokrotnie jako dziennikarz. Tym trudniej jest mi przyjąć do wiadomości aresztowanie. Nie zamierzam jednak wydawać jakiegokolwiek wyroku. Po pierwsze dlatego, że od tego mamy w Polsce sądy. Po drugie dlatego, że na razie ksiądz nie miał okazji sam zabrać głosu w swojej sprawie. To co do nas dociera, to na razie jedynie głos jednej strony – oskarżających. Mam nadzieje, że sam oskarżony będzie miał szansę na obronę.
Wojciech Naja, redaktor naczelny Reportera. Znajomy aresztowanego
Podobne wpisy