nowy_bokota 1

Miał być księdzem, został żołnierzem cz. II

Por. Bokota na przeszkodzie w konkursie hippicznym w Rzeszowie w 1933 r.FOTO: CENTRALNE ARCHIWUM WOJSKOWE, CENTRALNA BIBLIOTEKA WOJSKOWA

GLINIK♦ Kontynuujemy opis przygód jednego z najbardziej nietuzinkowych synów Ziemi Ropczycko- Sędziszowskiej, pułkownika Józefa Bokoty pochodzącego z Glinika. Dzisiaj będzie o okresie od nauki w Oficerskiej Szkole dla podoficerów w Bydgoszczy po jego ostatnie przygotowania do II wojny światowej.

 

 

Oficerskie szlify
Pierwszym prymusem wspomnianej szkoły jest kawalerzysta Józef Bokota, jeden ze 166 absolwentów, którzy w sierpniu 1924 roku otrzymują podczas uroczystej promocji stopnie podporuczników piechoty, kawalerii (tych jest 28) i artylerii. Mieszkają w pokojach po czterech lub sześciu. Łóżka wygodne, sprężynowe z materacami, każdy z elewów ma szafkę na odzież. W budynku na parterze mieści się jadalnia, sklep i kawiarnia oraz fryzjernia. Dla Józefa po latach I wojny, spędzonych w brudzie to luksus – wspomina swój pobyt zaraz po rozpoczęciu nauki we wrześniu 1922 roku.

 

Szabla ze złotą rękojeścią
„Prymusowi szkoły ppor. Bokocie Józefowi Prezydent Polski” – brzmi napis na klindze szabli ze złotą rękojeścią, którą to wręcza absolwentowi na uroczystej promocji w Bydgoszczy sam Minister Spraw Wojskowych generał Władysław Sikorski. Gliniczanin dziękuje w imieniu promowanych gościowi kadrze szkoły i siada obok generała na wspólnym obiedzie. Na tablicy pamiątkowej z marmuru, wmurowanej w ścianę budynku szkolnego, rzemieślnik umieszcza na pierwszym miejscu nazwisko Józefa Bokoty, to pierwszy prymus tej szkoły w II Rzeczypospolitej.

 

Do Rzeszowa, do ułanów
Jako miejsce swej dalszej służby Józef wybiera 20 Pułk Ułanów im. Króla Jana Sobieskiego w Rzeszowie. Pułk ma otoki na czapce amarantowe, proporczyki amarantowe, w środku wąskie, niebiesko-białe paski. Po urlopie (w Trembowli z narzeczoną) Bokota organizuje w Rzeszowie szkolenie analfabetów w całym pułku. Po rocznych kursach prawie wszyscy, przed przedstawicielem kuratorium szkolnego, zdają końcowe egzaminy.

 

Grupa oficerów na kursie dowódców szwadronów w Grudziądzu w 1935 r. Rtm. Bokota drugi z prawej.FOTO: CENTRALNE ARCHIWUM WOJSKOWE, CENTRALNA BIBLIOTEKA WOJSKOWA

 

Konie, konie…
Podporucznik na przydzielonych: karo- gniadej klaczy „Morwie” i kasztanie wałachu „Łowczym” wygrywa kilka konkursów. O tym drugim wspomina – Był bardzo szybki, natomiast skakał tylko przeszkody wyścigowe w szybkim tempie.

 

Małżeńskie gniazdko w Dębicy
Jesienią 1925 roku Józef Bokota dostaje przeniesienie do Dębicy. W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia żeni się z Jadwigą (tą z Trembowi). Józef wtedy nie przeczuwał jeszcze jakim próbom zostanie poddane to małżeństwo w latach II wojny światowej. Młode małżeństwo zamieszkuje w koszarach, oddzielnie od pomieszczeń żołnierskich. Praca w szkole podoficerskiej, manewry w różnych rejonach Polski, kąpiele w pobliskiej Wisłoce wypełniają kolejnych pięć lat. W Dębicy przychodzą na świat dwaj synowie państwa Bokotów: Jerzy (marzec 1927) i Stanisław (sierpień 1928).

 

Rozbija „ośmiorniczkę”

W 1930 roku Józef Bokota jest oficerem materiałowym 14 Pułku Ułanów w Rzeszowie. Stan zaopatrzenia jednostki wygląda fatalnie. Nie ma w co ubrać, ani obuć ułanów. Bokota jedzie do Rzeszowa wyżebrać 12 par portek i butów. Pułkownik Godlewski, dowódca pułku daje Józefowi „wolną rękę”. Ten przeprowadza niewidzianą dotąd w pułku inwentaryzację. W szwadronach wywołuje tym panikę, bo wykrycie zaniedbań grozi sprawą sądową. Bokota uspokaja żołnierzy, że sprawy do sądu nie da, ale w przyszłości, gdy będą braki, nie puści sprawy płazem – wspomina po latach. Nowy dowódca zmienia system zaopatrzenia, każde zamówienie podpisuje samodzielnie, uruchamia warsztaty naprawcze. Razem z kwatermistrzem pułku, majorem Michałem Ordyńcem, doprowadza do stanu, w którym „ każdy ułan w szwadronie posiada trzy garnitury ubrań, roboczy na ćwiczenia, drugi do wyjścia do miasta, nowy i specjalny na parady oraz dwie pary butów […]”- czytamy we wspomnieniach „Ułańskich drogach”.

 

Przeniesienie po rewii
W październiku 1933 roku w Krakowie odbywa się rewia kawalerii z okazji 250 rocznicy bitwy pod Wiedniem. Uczestniczy w niej Józef Bokota. W 1934 roku jest mianowany rotmistrzem i zostaje przeniesiony na dowódcę 4- go szwadronu do 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich do Lwowa. To jednostka, która w lipcu lipca 1919 r. w ciężkim boju pod Jazłowcem, odparła atakujące oddziały ukraińskie (łącznie w sile dwóch i pół brygady) i nie dopuściła wroga do klasztoru Sióstr Niepokalanek w Jazłowcu. Po tym wydarzeniu NMP Jazłowiecka została patronką pułku, który przyjął nazwę Jazłowiecki. W dowód wdzięczności za uratowanie przed Ukraińcami wychowanki SS Niepokalanek z Jazłowca ufundowały pułkowi sztandar.

 

Na planie filmowym
W lipcu 1936 roku trwają manewry w rejonie Tarnobrzega. W tym czasie w Baranowie powstają zdjęcia do filmu „Barbara Radziwiłłówna” z Jadwigą Smosarską w roli głównej. Pułk otrzymuje zadanie dostarczenia odpowiednich koni na sceny polowania w lesie. Pani Smosarska poleca wybrać ich 15. Józef Bokota wyznacza te najbardziej urodziwe i jak się wkrótce przekonuje, popełnia błąd: „zapewne na skutek ściśnięcia boków końskich ostrogami, konie poszły w las. […]Połowa myśliwych leżała na mchu leśnym, a niektórzy rozcierali potłuczone pośladki. […] Najwięcej uciechy miała pani Smosarska, śmiejąc się do rozpuku z potłuczonych aktorów.” – wspomina po latach tamto zdarzenie. Rotmistrz Józef Bokota do drugiego podejścia dobiera konie raczej leniwe, taborowe i sceny polowania do filmu udaje się nakręcić.

 

 

Rtm. Bokota ze swoim psem Filusiem przed stajnią 4-tego szwadronu we Lwowie w 1938 r. FOTO: CENTRALNE ARCHIWUM WOJSKOWE, CENTRALNA BIBLIOTEKA WOJSKOWA

 

Trzeba karabinów maszynowych
Ppor. Tadeusz Czechowski, który mieszka nieopodal koszar 14 pułku we Lwowie, wspomina, iż wielokrotnie słyszał słynny fragment ułańskiej pieśni: „lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń …”. Kawaleria II RP prezentuje się z lancami wyjątkowo pięknie. Zdaniem rtm. Józefa Bokoty, tę broń należy złożyć do lamusa. „(…)W miejsce lanc wyposażyć pierwszy szereg wożący lance w pistolety maszynowe, zaś czas zużyty na ćwiczenia lancą przeznaczyć na naukę strzelania” – rtm. Józef Bokota propozycję taką składa generałowi Rómmelowi. Bez rezultatów.

Chce pozyskać sympatię
W czasie manewrów jednostki polskie niszczyły pola Ukraińcom. Ci dostawali jakieś odszkodowania, ale „nazywali nas żółtym niebezpieczeństwem, od naszych żółtych chorągiewek na lancach i żółtych otoków”- napisze Józef Bokota po latach. Kiedy jednak Polacy pomogli miejscowym przy zwózce zagrożonego zalaniem zboża, to „późnym wieczorem delegacja chłopska z sołtysem, z podziękowaniem serdecznym, a jeden z tych chłopów chwycił mnie za rękę […], mówiąc, że jeszcze nigdy nie mieli tak dobrego wojska na wsi”. Ciężko doświadczony w niewoli, również ukraińskiej, Józef Bokota był za tym, by: „wyciągnąć rękę do tej biednej ludności, dać zupełną autonomię, szkoły. […] Należało stworzyć pułki ruskie – kozackie, dać im swe barwy, a wówczas nie stałoby się to, co stało się w jesieni 1939 roku, gdy nacjonaliści ukraińscy strzelali do naszych żołnierzy. […]Znam tę ludność, żyłem wśród niej, szkoliłem i wychowywałem jej synów. Widziałem ich w tragicznym wrześniu roku 1939, bijących się, rannych i zabitych, ani jeden z nich się nie zagubił, wysłany na patrol czy z meldunkiem, zawsze się dobrze sprawił i wracał do pułku.”

 

Ostatnie rozkazy
Około północy, z 21 na 22 sierpnia 1939 roku, adiutant budzi rtm. Józefa Bokotę z powodu telefonu. Przez słuchawkę pada rozkaz alarmu w Wołominie i wymarszu ze Lwowa. Pułk Bokoty dociera do wyznaczonego punktu 22 sierpnia, przechodząc most na Dniestrze pod Mikołajem. Czas do 27 sierpnia dowódcy wykorzystują na doprowadzenie pułku do stanu pogotowia. Jest jasne: „wojna zawisła na cienkim włosku” – wspomina później gliniczanin.
C.D.N.

 

Jan Flisak



Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Administratorzy i moderatorzy podejmą starania mające na celu usuwanie wszelkich uznawanych za obraźliwe materiałów jak najszybciej, jednakże nie jest możliwe przeczytanie każdej wiadomości. Zgadzasz się więc, że zawartość każdego wpisu na tej stronie wyraża poglądy i opinie jego autora a nie administratorów, moderatorów czy webmasterów (poza wiadomościami pisanymi przez nich) i nie ponoszą oni za te treści odpowiedzialności. Zgadzasz się nie pisać żadnych obraźliwych, obscenicznych, wulgarnych, oszczerczych, nienawistnych, zawierających groźby i innych materiałów, które mogą być sprzeczne z prawem. Złamanie tej zasady może być przyczyną natychmiastowego i trwałego usunięcia z listy użytkowników (wraz z powiadomieniem odpowiednich władz). Aby wspomóc te działania rejestrowane są adresy IP autorów. Przyjmujesz do wiadomości, że webmaster, administrator i moderatorzy tego forum mają prawo do usuwania, zmiany lub zamykania każdego wątku w każdej chwili jeśli zajdzie taka potrzeba. Jako użytkownik zgadzasz się, że wszystkie informacje, które wpiszesz będą przechowywane w bazie danych. Informacje te nie będą podawane bez twojej zgody żadnym osobom ani podmiotom trzecim, jednakże webmaster, administrator i moderatorzy nie będą obarczeni odpowiedzialnością za włamania hackerskie prowadzące do pozyskania tych danych.

13 − dwa =