bujakp

Za rok Ropczyce otrząsną się z powodzi

FOTO:W.NAJA

 

Z Bolesławem Bujakiem, burmistrzem Ropczyc rozmawiamy o tym, kiedy miasto otrząśnie się po katastrofie powodzi, jak ocenia akcje pomocy powodzianom i o tym, jak katastrofa wpłynie na budowę obwodnicy.

 

Można powiedzieć, że powódź przyszła w najgorszym dla pana momencie. Wtedy kiedy był pan po wypadku i po operacji kolana, kiedy nie mógł prawie nic zrobić jako gospodarz miasta, gminy…
Przyszła w najgorszym momencie, bo cztery dni po powrocie ze szpitala. Zwykle nieszczęścia chodzą parami. Przyjechałem ze szpitala w poniedziałek, a w czwartek była powódź. Poza tym, jak przyjechałem, to na drugi dzień rano dzwoniła rodzina, że nagle zmarł mój szwagier. Niestety, nie mogłem pojechać na pogrzeb. To był mój jedyny szwagier…


Powódź dla Pana była tak dużym zaskoczeniem, jak dla mieszkańców?

Oczywiście, nikt się nie spodziewał tak wielkiej wody w tak krótkim czasie. Stałem o kulach na balkonie i widziałem, jak na południu idzie straszna burza. Biły po trzy, cztery pioruny i błyskawice na raz. Widziałem, że oberwanie chmury gdzieś jest i tylko pytanie jak duże. Nikt się nie spodziewał, że to będzie takie tsunami, taka duża fala. Na taką wodę nie ma ratunku, żadne przedsięwzięcia nie byłyby na tyle skuteczne, by tę wodę zatrzymać.

 

Kiedy pan się zorientował, że powódź ma tak wielką skalę?
Wiedziałem, że idzie duża fala, ale aż tak duża – nie sądziłem. Dwie godziny przed zalaniem Ropczyc działania policji i straży były skupione głównie na tym, aby informować ludzi i wynosić co się da z parteru, zabierać samochody. Do mnie również na podwórko przyjechało trzech gości z samochodami z pytaniem, czy nie mogą ich zostawić. Byli z ulicy Kościuszki, czyli ta wiedza była. Część ludzi potraktowała apel policji i straży bardzo poważnie, apel by zabierać co się da, a samochody przewozić na Górkę, inni nie wierzyli.

 

Ludzie do dzisiaj mówią, że ta zapowiedź była nieprawdopodobna.
Niektórzy uczciwie mówią, że to było tak nieprawdopodobne, że nie przejechali samochodem na Górkę i nie zdążyli pozbierać rzeczy. Nie wierzyli, że będzie tak duża woda i mówią to uczciwie. Inni mówią, że nie wiedzieli i nie słyszeli o apelu. Wszyscy słyszeli. Policja jeździła i kilkakrotnie informowała przez megafony. Były tylko dwie godziny. Czy był to czas, który by pozwolił na obronę niektórych obiektów? Pewnie nie. W ciągu tych kilku godzin nie udało się ściągnąć sił. Udało się dopiero później, bo pięćset osób straży pożarnej i wojska musiało się tu przemieścić. Nasze siły były absolutnie nieadekwatne do potrzeb. Komendant Państwowej Straży Pożarnej wysłał je najpierw do Małej i Niedźwiady, gdzie były te alarmujące telefony o tym, że ludzie byli zawieszeni na płotach, uwięzieni i odcięci. Stąd nie było wystarczających sił do przygotowania Ropczyc i niektórych obiektów, na przykład kościoła, sądu, urzędu i paru instytucji, które zalało. Być może na dwie godziny przed zalaniem Ropczyc z tymi 500 ludzi można byłoby je ratować.

 

O czym pan myślał, jak ta woda wdzierała się do Ropczyc, jak zalewała kolejne budynki na dole?
Czy było na tyle służb ewakuujących, żeby nikt nie zginął, by nikogo nie potopiło, ponieważ to się mogło zdarzyć. W nocy musiało być wyłączone, zasilanie energetyczne. Ciemności, mnóstwo różnych pojazdów, nurt wysoki, była informacja, że w niektórych miejscach dochodzi do półtora metra. Ktoś, kto się znalazł w pobliżu tego wiru, a nie wiedział, czy nie wierzył, mógł utonąć, jak świętej pamięci Wojnarowski, który zsiadł z roweru i myślał, że go poprowadzi w wodzie po pas, a tu nurt poszedł…


Co czuje burmistrz, kiedy miasto zalewa woda i to tak gwałtowanie i na skalę, której miasto do tej pory jeszcze nie przeżyło?

Że najważniejsze to, by uratować ludzi. Życie jest najważniejsze. Powódź jest groźna, niebezpieczna, czyni duże spustoszenia, ale jest łagodniejsza niż pożar, który niszczy absolutnie wszystko. Po powodzi, jeśli nikt nie zginął, nie ucierpiał, można absolutnie wszystko odbudować, nawet jak zaleje parter budynku, czy piwnicę. To jest kwestia roboty, nakładu pracy i strat. Straty materialne zawsze są absolutnie do odrobienia. Zawsze. Jest solidaryzm społeczny, odszkodowania, dotacje państwowe. Jedni dostaną więcej, drudzy mniej, ale po paru miesiącach się o tym zapomni. Natomiast, życie ludzkie, gdy je ktoś stracił, to jest niepowetowana strata. Udało się to, że wśród tylu pojazdów nikt nie wpadł pod samochód, nikt nie utonął w tym wirze i nikt nie pozostał sam sobie. Była ta solidarność ludzka, sygnał od gminy, czy od innych, że jest starsza osoba, albo tej osoby nie ma. Dowiadywaliśmy się, że ktoś ją zabrał piętro wyżej na wiadomość, że będzie wysoka woda. (…) Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Reporter Gazety

 

Rozmawiał Wojciech Naja



Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Administratorzy i moderatorzy podejmą starania mające na celu usuwanie wszelkich uznawanych za obraźliwe materiałów jak najszybciej, jednakże nie jest możliwe przeczytanie każdej wiadomości. Zgadzasz się więc, że zawartość każdego wpisu na tej stronie wyraża poglądy i opinie jego autora a nie administratorów, moderatorów czy webmasterów (poza wiadomościami pisanymi przez nich) i nie ponoszą oni za te treści odpowiedzialności. Zgadzasz się nie pisać żadnych obraźliwych, obscenicznych, wulgarnych, oszczerczych, nienawistnych, zawierających groźby i innych materiałów, które mogą być sprzeczne z prawem. Złamanie tej zasady może być przyczyną natychmiastowego i trwałego usunięcia z listy użytkowników (wraz z powiadomieniem odpowiednich władz). Aby wspomóc te działania rejestrowane są adresy IP autorów. Przyjmujesz do wiadomości, że webmaster, administrator i moderatorzy tego forum mają prawo do usuwania, zmiany lub zamykania każdego wątku w każdej chwili jeśli zajdzie taka potrzeba. Jako użytkownik zgadzasz się, że wszystkie informacje, które wpiszesz będą przechowywane w bazie danych. Informacje te nie będą podawane bez twojej zgody żadnym osobom ani podmiotom trzecim, jednakże webmaster, administrator i moderatorzy nie będą obarczeni odpowiedzialnością za włamania hackerskie prowadzące do pozyskania tych danych.

dwa × 3 =