O bujaniu w obłokach
Zapytano dzieci w Ameryce, kim chcą być w przyszłości. Większość z nich odpowiedziała, że chce być bogatym i sławnym dorosłym. Zastanawiam się, czy kiedy nam postawiono by podobne pytanie, odpowiedź nie byłaby identyczna. Na płaszczyźnie wiary, kiedy to pytanie sobie stawiamy, mniej więcej takiej właśnie odpowiedzi sobie udzielamy.
Nasza religijność staje się oderwana od życia. A im bardziej oderwana i podbijana przez kapłanów tym tragiczniej objawia się w zahukanej wierze i w pragnieniu powrotu do dziecinnej wiary, kiedy wszystko było jeszcze możliwe. Może więc warto zacząć od szukania bardziej mądrych kapłanów niż pobożnych, takich którzy zastopują nasze odrealnione patrzenie na świat i na wiarę odwagą myślenia z szukaniem i dochodzeniem do prawdy. Tu naprawdę trzeba mieć wiarę, żeby zaufać i nie ulec przesądom, że „w ten sposób niszczy się Kościół”, bo może się zdarzyć tak, że znajdziemy się w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie byliśmy i będziemy musieli zmierzyć się z naszą wiarą i naszym rozumieniem świata, z tym od czego tak bardzo uciekaliśmy. Może się okazać, że 15 sierpnia wcale nie jest złą datą na koncert gwiazdy muzyki pop i wciskanie tam „Pana Boga i Najświętszej Maryi Panny” jako obrońców dalekie jest od chrześcijaństwa, a za to bliskie ideologii poprzedniego okresu.
Czasami trzeba nam zaufać, że w wierze ryzykuje się skok w życie takie jakie ono jest i zmienianie go nie przez nieustanną walką, ale przez zrozumienie. To wcale nie jest łatwe, tak jak niełatwo było nam podejmować ważne życiowe decyzje, ale przez to wyruszenie w nieznane, zaufanie Temu, którego szukam, w moim życiu, zrobiliśmy skok w wierze. Nieodwracalny ruch naprzód. Zaraz, zaraz, ale czy o tym nie śpiewa właśnie ta piosenkarka – „jump”? Może nie wszystko jest takie obrazoburcze jak nam się wydaje, ale do takiego spojrzenia potrzeba nam wiary.
Podobne wpisy