rogkomndant

Ewakuacja? Niektórzy stukali się w głowę

FOTO: W.NAJA


Z mł. bryg. Jackiem Rogiem, Komendantem Powiatowym Państwowej Straży Pożarnej w Ropczycach rozmawiamy o pierwszych godzinach akcji podczas powodzi z 25 czerwca.

 

Młody, świeżo upieczony komendant, czyli Pan i nagle nadchodzi wielka woda. Jak wyglądały te pierwsze godziny?
Wcześniej też zdarzały się już podtopienia na terenie Ropczyc i w dorzeczu Wielopolki, ale nigdy nie było konieczności ogłaszania takiego alarmu, konieczności dysponowania tak dużych sił. Nic nie wskazywało na to, że to oberwanie chmury w okolicy Małej, Brzezin zwiastuje taki kataklizm, tak duże straty i przybierze tak duże rozmiary. Myślę, że to Opatrzność Boża, że tak naprawdę, nie wiedząc do końca, co tam się działo w początkowej fazie, poprosiłem komendanta wojewódzkiego o wsparcie naszych działań…

 

Już w pierwszej godzinie?

News will be here

Tak. Po otrzymaniu pierwszych zgłoszeń niezwłocznie wyjechały pierwsze zastępy PSP i OSP. Z kolejnymi wyjazdami wyjechał również pan starosta. Jednostki te zaczęły przebijać się do Niedźwiady, do ośrodka zdrowia, gdzie były zagrożone powodzią osoby. Mieliśmy też informacje, że w Brzezinach nurt z wezbranej rzeki porwał człowieka. Normalnie w komendzie dyżuruje sześciu strażaków. Wyjechali wszyscy. W tym samym momencie dyżurny zaczął dzwonić do strażaków, którzy mieli akurat wolne. W przeciągu godziny stawili się wszyscy i byli gotowi do działań.

 

Rozumiem, że w tym czasie ludzie z zalanych terenów dzwonili i prosili o pomoc?
Część z tych zadysponowanych strażaków zaczęła pomagać na powiatowym stanowisku kierowania. Przyjmowali zgłoszenia, choć w pewnym momencie nie było możliwości na nie reagować. W przeciągu dwóch godzin wpłynęło blisko 250 zgłoszeń. Telefony alarmowe utrudniały korespondencję przez radiostację z jednostkami, które docierały na miejsce powodzi.

 

Dokąd dotarły te pierwsze samochody?
Jechały do Niedźwiady i Małej, ale woda ich zaskoczyła w dolinie na kilkaset metrów przed ośrodkiem w Niedźwiadzie. Próbowali się przebić, ale auta utknęły. W tym momencie właśnie woda przewróciła samochód OSP Lubzina.

 

Chodzi o ten przewrócony wóz strażacki, który wielokrotnie pokazywała telewizja?
Tak, choć sam nie oglądałem żadnej relacji. Strażacy zostali uwięzieni i potrzebowali pomocy, ewakuacji. Był wśród nich pan starosta. Ja tutaj nie miałem już samochodów. Policja ropczycka zaoferowała samochód policyjny do mojej dyspozycji. Chciałem tu podziękować, bo najpierw nam pomagali, a potem przyjęli w budynku swojej komendy, kiedy komendę państwowej straży zatopiło. Stamtąd prowadziliśmy akcję.

 

Kiedy się pan zorientował, że będzie katastrofa?
Mieszkam w Gnojnicy i kiedy dostałem telefon od dyżurnego powiatowego stanowiska kierowania w Ropczycach, u nas świeciło słońce, była dobra pogoda. Zadzwoniłem do swojego zastępcy, który mieszka w Ropczycach, ale on o niczym nie wiedział i tam również była dobra pogoda. Trudno było uwierzyć, że dzieje się coś groźnego. Mimo to, telefon i czarne chmury gdzieś nad Dębicą spowodowały, że wsiadłem w samochód i przyjechałem do komendy. Zadzwoniłem do jednego ze strażaków z tej pierwszej grupy, która wyjechała w stronę Niedźwiady. Podczas rozmowy z nim zorientowałem się, że nie ma żartów.

 

Ilu pana ludzi woda odcięła przed Niedźwiadą?
Tam z pierwszym rzutem pojechało około 30 strażaków, bo oprócz naszych ludzi, pojechały jednostki OSP, w sumie 6 samochodów i ponton. W pewnym momencie nie mogli ruszyć się ani do przodu, ani wrócić. Tragizm polegał na tym, że oni pojechali ratować, a sami potrzebowali pomocy jednak ta nie mogła tam dotrzeć.

 

Co robicie dalej?
Dostaliśmy samochód zadysponowany z policji, razem z dowódcą wybraliśmy się w tamtym kierunku. Jadąc ostrzegaliśmy ludzi, dźwiękowo kazaliśmy się im ewakuować na wyższe tereny, na wyższe kondygnacje. Niektórzy z ludzi mijanych na drodze i słyszących wezwanie do ewakuacji stukali się w głowę. W pewnym momencie sam zacząłem się zastanawiać, czy ktoś nie powie, ze przesadziliśmy.

 

Ale nie przestaliście…
Tak. W międzyczasie dzwoniłem do komendanta wojewódzkiego i przedstawiłem mu sytuację. Zareagował bardzo szybko, choć Wielopolka to taka rzeka, że w mapach nie zawsze można ją znaleźć. Mimo to komendant zadysponował wszystkie łodzie z Podkarpacia będące w odwodach straży pożarnych.

 

Jak duże są to siły?
Dwie kompanie, w sumie około stu ludzi, 16 łodzi, pontonów. Poza tym praktycznie całe OSP z naszego powiatu – 257 strażaków. W sumie w pierwszych godzinach do akcji rzucono 500 strażaków. Te łodzie nadjeżdżały, problemem było to, że ludzie nie znali terenu, dlatego do każdej łodzi dawaliśmy kogoś stąd. W pewnym momencie, w komendzie nie został nikt wolny. Ta woda napływała i pozalewała nam sprzęt, urządzenia będące w magazynach oraz samochody

Prywatne i służbowe?
Tak. Niestety, nie obroniliśmy się tutaj sami jako komenda powiatowa państwowej straży pożarnej. Nie obroniliśmy ani budynku, ani mienia, ludzie są ważniejsi.

Choć nie broniliście komendy, to zabezpieczaliście inne budynki w mieście…

Organizowaliśmy ochronę najważniejszych budynków administracyjnych. Była koparko ładowarka, piasek, worki i zajmowaliśmy się obroną miasta. Trzeba powiedzieć, że udało się uratować zabytkowy kościółek. Tam woda się nie wdarła. Jeszcze w czasie układania worków, zanim woda pojawiła się w mieście, daliśmy ostrzeżenia z syren o alarmie powodziowym. Jeździła również straż i policja, informowaliśmy, że jest takie zagrożenie i trzeba usunąć na wyższą kondygnację to, co najwartościowsze.

 

To było coś, czego przy poprzednich powodziach w Ropczycach się nie słyszało…
Działania były na wyrost, ale okazały się trafione. Społeczeństwo, ludzie nie dowierzali, że to może się stać. Gdyby nie ta ilość sił, które zostały tutaj zadysponowane, ofiar byłoby o wiele więcej. Zresztą podczas akcji pojawiały się już podobno jakieś informacje o siedmiu, a nawet trzydziestu ofiarach.

 

Okazało się, że to tylko przypuszczenia…
To napawało grozą, na całe szczęście zginęła tylko jedna osoba i to w początkowej fazie powodzi w Brzezinach. Mężczyznę porwał nurt i odnaleziono go w Gliniku, to daje też wyobrażenie jak gwałtownie przepływała ta woda. Nurt był tak silny, że łodzie, które podpływały, żeby ewakuować ludzi, były znoszone w dół rzeki i utrudniało to ewakuację. Było to zagrożenie dla ratowników, którzy nieśli pomoc. Ratownicy, strażacy z łodziami i pontonami wykonali ogromną pracę w Ropczycach.

Jak to, co się działo, przeżywały rodziny strażaków, które chociażby z telewizji dowiedziały się szybko, że sytuacja jest poważna?
Na moim przykładzie to było tak, że jak wróciłem do domu, dzieci rzuciły się mi na szyję. Było podbramkowo… Przeżywali to na pewno wszyscy. Tutaj człowiek był w akcji, więc adrenalina… nie myślało się o takich sprawach.

 

W związku z tym, za komendę zalało strażacy ponieśli też prywatne straty, prawda?
Przyjechali na wezwanie, zostawiali prywatne samochody na parkingu przy komendzie i woda je zalała, w sumie 14 aut. Taka ta służba, że oddaje się serce i służy się innym ludziom. Co więcej można dodać?

To, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dni, na pewno na was jakoś wpłynie…
Już wpłynęło i myślę, że na społeczeństwo też wpłynie w ten sposób, że ludzie nie będą reagowali śmiechem na niektóre wezwania. Mówiłem już o tym, że miałem na początku dylematy czy nie robię na wyrost zbyt dużo. Teraz wiem, że może się zdarzyć i przyjedzie za dużo sprzętu i nic się nie zdarzy. Stracilibyśmy paliwo, czas, ale lepiej dmuchać na zimne niż miałyby zginąć jakieś osoby. Postępowanie podczas tej akcji było trafione i dzięki Bogu, że tyle tych sił było. Wiem że gdy traci się dorobek całego życia jest się bezradnym i złym. Również skala tragedii spowodowała, że do niektórych osób docierano po kilku dniach. Długo jeszcze będziemy udzielać pomocy poszkodowanym.

W mediach pojawiały się różne liczby osób uczestniczących w akcji. Jakie są wasze dane?
W szczytowym momencie było 850-860 ratowników strażaków, było wojsko i policja. Dokładnej liczby nie da się ustalić. Praktycznie z każdego powiatu województw podkarpackiego, oprócz tego jednostki z województw małopolskiego, lubelskiego, świętokrzyskiego, mazowieckiego i śląskiego.
Komendant główny,l kiedy dowiedział się o tym, jaka jest sytuacja odwiedził nas w godzinach nocnych, była tu odprawa.

 

Te łodzie ewakuowały was również z komendy?
W pewnym momencie byliśmy bez prądu, bez telefonów, mieliśmy słabą radiostację, zapanował szum w eterze. W komendzie byli wszyscy funkcyjni z wojska, policji i straży pożarnej. Szkoda, że nikt nie zrobił zdjęcia, jak w łyżce koparki wyjeżdżamy z komendy.

Strażacy mają powody do tego, żeby czuć, iż zrobili kawał dobrej roboty…
Chciałbym podkreślić, że choć rozmawia pan ze mną, to strażacy, oni zrobili najwięcej. Ja ich tylko reprezentuję. Za to wszystko, co zrobili, chciałbym im podziękować na łamach Reportera. To naprawdę dobra robota.

Rozmawiał Wojciech Naja
Więcej rozmów na temat powodzi przeczytasz w papierowym wydaniu Reporter Gazety

 



Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Administratorzy i moderatorzy podejmą starania mające na celu usuwanie wszelkich uznawanych za obraźliwe materiałów jak najszybciej, jednakże nie jest możliwe przeczytanie każdej wiadomości. Zgadzasz się więc, że zawartość każdego wpisu na tej stronie wyraża poglądy i opinie jego autora a nie administratorów, moderatorów czy webmasterów (poza wiadomościami pisanymi przez nich) i nie ponoszą oni za te treści odpowiedzialności. Zgadzasz się nie pisać żadnych obraźliwych, obscenicznych, wulgarnych, oszczerczych, nienawistnych, zawierających groźby i innych materiałów, które mogą być sprzeczne z prawem. Złamanie tej zasady może być przyczyną natychmiastowego i trwałego usunięcia z listy użytkowników (wraz z powiadomieniem odpowiednich władz). Aby wspomóc te działania rejestrowane są adresy IP autorów. Przyjmujesz do wiadomości, że webmaster, administrator i moderatorzy tego forum mają prawo do usuwania, zmiany lub zamykania każdego wątku w każdej chwili jeśli zajdzie taka potrzeba. Jako użytkownik zgadzasz się, że wszystkie informacje, które wpiszesz będą przechowywane w bazie danych. Informacje te nie będą podawane bez twojej zgody żadnym osobom ani podmiotom trzecim, jednakże webmaster, administrator i moderatorzy nie będą obarczeni odpowiedzialnością za włamania hackerskie prowadzące do pozyskania tych danych.

6 − trzy =