Nasze grzechów szukanie
Mamy wielką potrzebę „kulpabilizowania” rzeczywistości. Sam też w to wpadam. Większość tekstów biblijnych staje się wtedy dla nas katalizatorem wyszukiwania coraz to nowych grzechów i niedociągnięć we własnym życiu, w naszych relacjach, w całej przeszłości, ale również nie tylko tej należącej do nas.
Uprawiamy religijną słowną szermierkę, by sprowadzić swoje zbłąkane sumienia na drogę właściwej czyli surowej pokuty. Im mocniej sobie przyłożymy tym lepiej. Często mam wrażenie, kiedy słucham spowiedzi, że niektórzy z nas źle się czują, jeśli kapłan tak nie sponiewiera i nie nakrzyczy na penitenta podczas spowiedzi. Wydaje się jakby tylko taka postawa w magiczny sposób przywracała harmonię między niebem, a ziemią. Absurdalne, ale prawdziwe. I zadaję sobie wtedy pytanie skąd to się w nas bierze, z jakiego pragnienia wypływa i czym jest motywowane, bo to, że to dalekie jest od żywej wiary to raczej mało kto mi w Polsce uwierzy. Tak, to jest nasza narodowa wada – nie tylko narzekanie ale i doszukiwanie się w pierwszej kolejności grzechów, jakby to miało nas ustrzec przed ich popełnianiem w przyszłości, bądź stało się przyczynkiem do wymierzenia słusznej kary. Nie jest ani jednym ani nie staje się drugim.
Zmień perspektywę kiedy słuchasz tekstów Pisma, bo może się okazać, że one wcale nie dla doszukiwania się grzechów zostały napisane. Czy śpisz czy czuwasz, w dzień czy w nocy łaska przychodzi by budzić nas do życia, do patrzenia w przód, ku Temu którego tak szukamy. Nie znajdziesz Go grzebiąc w swoich błędach, tu Go nie ma. Zresztą czasu i swoich decyzji nie cofniemy, dzięki Bogu! Może to nasze utarte schematy tak nam zacieśniają perspektywę, że trudno nam zaryzykować tę „idealną”, „katolicką” postawę na rzecz prawdziwej wolności Dzieci z Królestwa Bożego. Może więc choć raz zaryzykuj i posłuchaj z otwartością, a zobaczysz do jakiej wolności i szczęścia zostaliśmy powołani.
Podobne wpisy