Zamiast narzekać…
Już w najbliższą niedzielę kaznodzieje nie pohamują się od mówienia o spadku powołań w Polsce. Pewnie w kulturze będą dopatrywać się złego ducha, który mami młodych mężczyzn sukcesem, pieniędzmi i władzą by ich odciągnąć od „słusznej drogi”. No cóż, w tym roku znów przegramy jako stan kapłański te potyczkę.
Ale ja nie upatruje w tym demona cywilizacji. Daleki jestem od takiej demonologii. Kiedy myślę o Niedzieli Dobrego Pasterza to zastanawiam się nad swoim kapłaństwem. A tak na prawdę nad swoim życiem duchowym. My dziś chcemy wszystko zestawiać w tabelki i chwalić się jakim to pobożnym krajem czy diecezją jesteśmy.
W parafiach prześcigamy się kto ma więcej chrztów, bierzmowanych i rozdanych Komunii świętych. Podobne rzeczy z samymi sobą robimy. I Msza święta i brewiarz, może adoracja i nabożeństwo, żeby mięć tą wewnętrzną tabelkę zapełnioną multiplikujemy bez końca. Przecież to nie o to chodzi. Nie w ilości kapłanów leży siła dotarcia Boga do nas, a tym bardziej Jego zdolność działania. Nie w nagromadzeniu pobożnych praktyk kwitnę duchowo, a tym bardziej poznaję Tego, w którego wierzę, tylko wtedy kiedy wiem, że idę.
Dwie rzeczy są wyznacznikiem bycia człowiekiem w Drodze niezależnie od stanu w jakim jesteśmy. Po pierwsze zdolność do rozmowy z Bogiem, a po drugie zgoda na ofiarę i to często tę najboleśniejszą z naszego egoizmu. Powiecie, że to teoria, albo lekarzu ulecz sam siebie. To prawda, brak mi często modlitwy i otwartości dla drugich ale nie ulega wątpliwości, że ta droga czeka na każdego z nas, kto chce prawdziwie wyruszyć na poszukiwanie Boga.
Więc zanim zaczniemy demonizować świat, rozmodlimy siebie samych i trochę zbędnego „tłuszczyku” egoizmu się pozbędziemy. Może wtedy te nasze demony okażą się aniołami wydobywającymi nas z lęku o powołania. Może właśnie od takiej troski o siebie zaczyna się troska o powołania kapłańskie innych. Hmm, nie będziemy tego wiedzieć, jeśli nie zaryzykujemy. No cóż, tu nie będzie tabelek i technik porównawczych. Tu będzie ta przestrzeń wiary, która obudzi w nas nadzieję, że idąc za Pasterzem nie muszę się martwić o powołania.
Podobne wpisy