Po co ta matematyka?
Męczennicy mają łatwiej. Dlatego, że kiedy oddają życie za wiarę, czy za drugiego człowieka, nikt nie patrzy na ich moralność, na to jakimi przykładnymi ludźmi wcześniej byli. My borykamy się z tym, że „bozia patrzy” i często jako chrześcijanie większość swojego życia poświęcamy na to, by grzechów mieć jak najmniej.
No i co, mamy? Guzik, najczęściej stajemy się strasznie zgorzkniali i nieczuli i nawet największe przyzywane świętości nie są w stanie nas, jak na złość, z tego stanu uwolnić. Wtedy włącza się w nas pierwotna zdolność do handlu. Skoro „bezgrzeszność” zawiodła w drodze do Tego, którego szukamy, to dobrocią i pobożnością próbujemy obłaskawić Niebo, by zawsze było po naszej stronie.
Gromadzimy wszystkie pierwsze czwartki, piątki i soboty, uroczystości, święta i wspomnienia, dobre uczynki nawet te, których nie ma, bo nigdy nie wiadomo kiedy w „handlu” się to przyda. No i co, kupujemy? Nic z tego, tracimy tylko serce na tej zimnej kalkulacji. Jest jeszcze jedna droga dla każdego z nas by z tych obsesji się uwolnić, droga na którą najtrudniej nam się zdecydować, droga wolności.
Kiedy zobaczysz, że bycie niewolnikiem ani najemnikiem nie uwalnia, zacznij być tym, kim jesteś w drodze swojego życia – Synem. Nie będziesz wtedy przymuszany do bezgrzeszności i doskonałości tylko doświadczysz wolności i własnej świętości. Może i nie nieskazitelnej, ale tej, która popycha do kochania, do miłości coraz doskonalszej, której przecież każdy z nas szuka.
Hmmm, może i męczennicy mają łatwiej, ale ja na prawdę wolę słuchając tyle o miłości nauczyć się rozumieć, że jest to dla mnie zaproszenie do wolności. Może nie zmienię się od razu, może pobłądzę znów swoją własną drogą, ale jako Syn pozbędę się lęku, który najbardziej odbiera mi wolność. Pokochaj choć raz i choć jedną osobę, a zobaczysz jak stajesz się wolny i zdolny do męczeństwa. Może tak warto spojrzeć na niedzielne czytania.
Podobne wpisy