Piękniejsze prezenty
Nie wiem, jak w innych parafiach, ale w mojej już w tę niedzielę Pierwsza Komunia Święta. To aura majowa. Maluchy nie mogą się doczekać, ciekawe tylko czego? Ja nie mogłem się doczekać zegarka z siedmioma melodyjkami, bo na rower BMX nie było stać moich rodziców.
W końcu i tak dostałem trochę pieniędzy od cioć i wujków, i domek do sklejenia na makietę kolejki. Hmmm, ktoś by mógł powiedzieć, że od młodości zakonnik materialista. Przyjrzyjmy się jednak dobrze tym maluchom, zanim sami o sobie czy o innych w tej kwestii wydamy wyrok. Czy aby nasza ostrość patrzenia nie wynika z tego, że to my sami mamy problem z „dobrym posiadaniem”?
Może i młodzi, kiedy po raz pierwszy idą do komunii, o wiele bardziej niż o „cudzie Eucharystii” myślą o gadżetach, jakie na nie czekają, ale czemu to miałoby być zaraz złe? Czemu nie pozwolić się im cieszyć tym, co dostaną? Przecież wielokrotnie łaska przychodzi do nas przez dobro, którego się najmniej spodziewamy.
A też to, które jest takie wyczekiwane, wymaga w nas oczyszczenia. Samarytanka, kiedy przyszła do studni, chciała zaczerpnąć wody, a nie spotkać Jezusa. Chciała zupełnie innego dobra, a otrzymała przy tym niewyobrażalnie większe. Z radości poszła i powiedziała innym. Nawróciła się nie tylko ona.
Może kiedy sobie daję zgodę na tę dziecięcą radość z posiadania dóbr, to jednocześnie otwieram drzwi do dostrzeżenia rzeczywistości o wiele bogatszej i głębszej, która przecież i tak jeszcze wymaga oczyszczenia we mnie. Do doskonałości idziemy powoli i trochę szkoda, że innym, a przecież nierzadko też sobie, odmawiamy małych radości z tego, co posiadamy lub posiąść byśmy mogli.
W ten sposób nasze spotkanie z Tym, za którym tęsknimy, kojarzy nam się tylko z „ofiarą” i to nie tylko tą niedzielną, którą należy ponieść w imię „większego dobra”. A przecież wszystko zaczyna się od małych rzeczy i małych radości. Ciekawe więc, jakie prezenty dostaną młodzi od tych, którzy chcą im pokazać rzeczy o wiele, wiele piękniejsze.
Podobne wpisy