To kawał wojownika, ale potrzebuje więcej startów
CZARNA SĘDZISZOWSKA♦ Joanna Zawadzka, tenisistka z Czarnej Sędziszowskiej zajęła trzecie miejsce w rozgrywanym w ostatni weekend w Stalowej Woli Ogólnopolskim Turnieju Tenisowym. W deblu wspólnie z Kariną Błaś z Tarnowa Joasia odniosła sukces i zajęła pierwsze miejsce.W ocenie jednego z najbardziej doświadczonych trenerów na Podkarpaciu, Włodzimierza Pikulskiego ze Stalowej Woli, dobre przygotowanie Joanny w kolejne poważne sukcesy można przekuć tylko dzięki stawianiu przed nią coraz poważniejszych celów. Chodzi o konfrontacje z najlepszymi zawodnikami zarówno w kraju jak i za granicą, co będzie niemożliwe, jeśli nie znajdą się sponsorzy takich startów.
W deblu rozbiły rzeciwniczki
Joanna Zawadzka na turnieju w Stalowej Woli startowała niespełna tydzień po powrocie z Niemiec, gdzie rozegrała mecze sparingowe w Pinnenberg Tens-Club E.V. zaprzyjaźnionym ze stalowowolskim Miejskim Klubem Tenisowym.
Zawody w Stalowej Woli rozpoczęły się w sobotę, 11 lutego. Zawodniczka z Czarnej Sędziszowskiej w deblu wystąpiła w parze z Kariną Błaś z Tarnowa. Obie dziewczyny na przestrzeni ostatniego roku kilkakrotnie startowały wspólnie w turniejach deblowych.
W weekend w Stalowej Woli zmierzyło się 8 par deblowych. Para Zawadzka – Błaś w pierwszej rundzie gładko w dwóch setach 6:0 i 6:2 pokonała Justynę Sasiak i Annę Dziarkowską. Zdecydowanie trudniejsze warunki naszej tenisistce i jej partnerce postawiły zwłaszcza w pierwszym secie przeciwniczki z drugiej rundy. Zawadzka i Błaś pokonały Wiktorię Nosek i Ninę Furmaniak 7:5 i 6:1. Trzecia runda to finał, w którym Joanna z koleżanką musiały pokonać Magdalenę Sawicką i Zofię Kulig. Mecz zaczął się od przegranego 3:6 seta. W drugim Zawadzka i Błaś były jednak górą i nie dały przeciwniczkom urwać choćby gema, doprowadzając do tie-breaku. Tutaj również nie dały sobie odebrać zwycięstwa. Mecz zakończył się więc rezultatem 3:6, 6:0 i 10:3, dając Joannie Zawadzkiej i Karinie Błaś miejsce na najwyższym stopniu podium.
Pewnie awansowała do półfinału
Dobry występ Joanna Zawadzka zaliczyła w singlu, gdzie po raz pierwszy w historii swoich startów została rozstawiona z numerem 1. W pierwszej turze nie grała, bo wyciągnęła wolny los. W drugiej turze gładko pokonała Paulinę Kostkę z Chorzowa 6:0, 6:1. Zawadzka dominowała w praktycznie wszystkich elementach, przede wszystkim dzięki dobremu przygotowaniu fizycznemu i szybkości.
W trzeciej rundzie Joanna spotkała się z Magdaleną Sawicką z warszawskiego UKT. Tutaj również mecz rozstrzygnęły dwa sety wygrane przez Joannę pewnie 6:1 i 6:2.
– Joasia dobrze poprowadziła ten mecz pod względem taktycznym, szybko zorientowała się w słabych stronach przeciwniczki i wykorzystała sytuację – chwali podopieczną Wiesław Schab, trener Zawadzkiej.
W rundzie czwartej Joanna trafiła na Wiktorię Nosek z kieleckiego KS Tęcza-Społem, na liście PZT sklasyfikowaną na 31 miejscu. Rywalka, z którą Joanna spotkała się na korcie już dwa lata temu, postawiła trudne warunki. Pierwszego seta Zawadzka przegrała 2:6. – Trochę sztywne nogi, myślę, że Joasia czuła tremę, w głowie pewnie była gdzieś przegrana sprzed dwóch lat – ocenia trener Schab. W drugim secie Zawadzka zaczęła lepiej. Pierwsza partia to walka gem za gem. – Przy stanie 3:3 Nosek zdominowała Joasię, której zabrakło trochę dokładności. Rywalka odskoczyła na 5:3 – relacjonuje trener Zawadzkiej. Kiedy Nosek była już blisko wygranej Zawadzka znowu zmobilizowała się do walki i wygrała kolejne dwa gemy wyrównując na 5:5. W kolejnym gemie przy swoim podaniu Nosek doprowadza do stanu 6:5. Końcówka to zażarta walka, dzięki której Joanna wyrównuje na 6:6 i doprowadza to tie-breaku.
Ti-break jak horror
W decydującym gemie Zawdzka prowadzi 3:0 dzięki bardzo mocnym i dokładnym returnom. Wtedy przychodzi kryzys. Nosek poprawia swoją grę i wyrównuje na 3:3. Joanna jeszcze raz się podrywa, doprowadzając do stanu 4:3. Niestety, kolejne punkty zdobywa już wyłącznie Wiktoria Nosek. Joanna przegrywa półfinałowego tie-breka 4:6 i cały mecz 2:6, 6:7. – Na usprawiedliwienie można tylko dodać, że Wiktoria Nosek, to świetna zawodniczka, od lat startująca nie tylko w Polsce ale i za granicą, ma poukładany tenis, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Doświadczenie widać w sytuacjach kryzysowych, takich jakie miały miejsce podczas meczu z Joasią – wyjaśnia trener Wiesław Schab. Przegrany półfinał singla dał Zawadzkiej trzecie miejsce w turnieju.
Musi rozgrywać mecze
Korty Tenisowe Podkarpackiego Związku Tenisa Ziemnego w Stalowej Woli to obiekt dobrze znany Joannie Zawadzkiej. Wielokrotnie trenowała tutaj między innymi pod okiem trenera I klasy Włodzimierza Pikulskiego, byłego zawodnika, opiekuna kadry narodowej dziewcząt i chłopców. Pikulski, którego poprosiliśmy o ocenę gry Joanny Zawadzkiej podkreśla, że tenisistka z Czarnej ma bardzo dobre przygotowanie, a o jej przyszłości będzie decydowała duża ilość startów. – Asia trochę późno zaczęła grać w tenisa, zwykle zaczyna się wieku 5-6 lat i klasę mistrzowską uzyskuje się w wieku około 15 lat – tłumaczy Pikulski i dodaje: – Brakuje jej trochę ogrania, bo jeśli jej przeciwniczki, które zaczęły 10 lat temu rozegrały dotąd po około 600 meczy w różnych turniejach, to Joasia ma ich za sobą około 150, to widać. W meczach z zawodniczkami z przeszłością, brakuje jej trochę sposobu na sukces.
Jak dodaje Pikulski, przychodzi czas na coraz poważniejsze imprezy tenisowe. – Ona potrzebuje, konfrontacji w turniejach o coraz mocniejszej, również międzynarodowej obsadzie, a do tego są potrzebne środki finansowe. Żeby coś osiągnąć, trzeba zainwestować – Pikulski wyjaśnia sytuację.
Jak tłumaczy Wiesław Schab, pieniądze są potrzebne na najbardziej podstawowe elementy: bilety lub paliwo, by na turnieje dojechać, na opłacenie wpisowego, czy wreszcie opłacenie noclegów i posiłków, bo konfrontacje najczęściej są dwu- lub trzydniowe.
Brak bazy, poważny problem
Po powrocie z turniejów, w opinii Pikulskiego, konieczna jest pewność, że będzie gdzie rozgrywać codzienne treningi. – To wszystko musi być poukładane po powrocie z turnieju. Działania muszą być planowane i musi widzieć cel, to ile trzeba pracy – wyjaśnia Włodzimierz Pikulski.
Jego zdaniem, trudno to osiągnąć w sytuacji, w której Joanna nie ma dobrej bazy treningowej, czyli kortów na tyle blisko, by nie tracić energii tak jej jak i jej osobistego trenera na niemal codzienne poszukiwania miejsca, gdzie można by przeprowadzić trening. Warto dodać, że w tenisie zawodowym, zima nie oznacza snu, konieczne są treningi i pojedynki sparingowe z maksymalnie dobrymi przeciwnikami. – U siebie Joasia nie ma takiej bazy, pan Wiesiek Schab jeździ tu i tam. Joasia wiele osiągnęła, biorąc pod uwagę, że ciągle szuka możliwości potrenowania. Dużo czasu spędza na obiekcie Stalowej Woli, którym się opiekuję, ma tu możliwość trenowania i gry ze sparingpartnerami, to jednak duża odległość – mówi Pikulski i kończy: – To bardzo wartościowa, dobra, grzeczna i pilna tenisistka. Na korcie kawał wojownika, czasami gra szybciej niż musi. Trzeba jej pomóc.
Włodzimierz Pikulski, trener I klasy opiekun obiektów PZTZ w Stalowej Woli
Joasia Zawadzka pracowitością mogłaby obdarzyć z 10 osób, jest dobrze przygotowana motorycznie, ale teraz trzeba jej pomóc finansowo, by mogła brać udział w tych turniejach, w których startują rywalki. Musi się konfrontować. Tenis to gra, która wymaga, by walczyć, startować. Ilość rozegranych gemów, setów i meczy w ciągu roku decyduje, czy ktoś osiągnie sukces. Jedna z najlepszych polskich tenisistek Ola Olsza (wygrała Wimbledon) rozgrywała od 120 do 150 meczy w roku. Trzeba się do takiej granicy zbliżać, by coś osiągnąć.
naj
Podobne wpisy